Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 35

*Dominika*

- Pokłóciłam się z Filipem - usłyszałam.

Że co?! Alicja z Filipem dość często się sprzeczają, ale zazwyczaj o drobnostki i potem się z tego śmieją. Teraz to chyba coś poważniejszego...

- Jak to? Co się stało?

- No tak to - wyraźnie była zła. - Filip uważa, że ciągle tylko gadam z kumplami z kółka fotograficznego, a kiedy on przyjdzie, to nie może ze mną słowa zamienić. Nie zgadzałam się z nim i wygarnęłam mu, co myślę. Może i powiedziałam kilka słów za dużo, ale nie uważam, żebym za dużo czasu spędzała z kolegami - skończyła bardzo ziritowana.

Eh. Znowu się zaczyna. Niekiedy Alka i Filip mają takie zagrania. Chociaż nie da się nie zauważyć, że Marceli wyraźnie do niej zarywa. Ona pewnie nie traktuje go poważnie, ale on nie traci nadziei. Nic dziwnego, że Filipowi się to nie podoba.

- A próbowałaś z nim o tym na spokojnie porozmawiać?

- W sumie to nie... Byłam zbyt zdenerwowana i emocje wzięły górę.

- Masakra. Czemu wy się musicie aż tak kłócić? - westchnęłam. - Czasami mam już tego dość. A tak w ogóle, to nie uważasz, że powinnaś nieco ochłodzić twój kontakt z kolegami, a zwłaszcza z Marcelim? Nie dziwię się, że twój chłopak jest zazdrosny, kiedy inny próbuje mu ją odbić.

- Co?! Sugerujesz, że Marceli coś do mnie czuje? Ja do niego nic, chyba że kapuśniak - zaśmiała się. Zaraz jednak spoważniała. - Ale serio? Nigdy bym się nie spodziewała. Z mojej strony na nic poza przyjaźnią nie może liczyć.

- I dobrze - otwarły się drzwi i pojawił się w nich Filip.

Co za wyczucie czasu.

*Alicja*

Właśnie skończyłam mówić, kiedy do mojego pokoju niespodziewanie wszedł Filip. Włosy miał rozczochrane w taki sposób, że niemal przypominały gniazdo, a koszulkę mega wygniecioną i przybrudzoną, chociaż zawsze dbał o czystość i schludność.

- Co ty tu robisz? - zapytałam.

- Nie widać? Stoję - uśmiechnął się nieznacznie. Mnie też zadrżały konciki ust, jednak zaraz się opanowałam.

- Ale po co przyszedłeś? I gdzie byłeś, że tak wyglądasz? - przywołałam poważny wyraz twarzy, mimo że przez chwilę chciałam do niego podbiec i się przytulić.

- Powiedziałem Marcelemu, co o nim myślę. Odbyliśmy zadziwiająco szybką wymianę zdań i tyle.

Zrobiłam zdziwioną minę. Filip podniósł rękę, żeby przeczesać rozkosmane włosy i wtedy zauważyłam, że ma na niej lekkie rozcięcie.

- Pobiłeś się z nim? - wydusiłam wreszcie.

- Nie nazwałbym tego w ten sposób, ale jeśli myślimy o tym samym, to tak.

- Ty? Nie wierzę. Nigdy nie uczestniczyłeś w bójce.

- Mówię przecież, że to nie była bójka. Spokojnie powiedziałem mu, żeby zostawił cię w spokoju, bo jesteś moją dziewczyną i sobie poszedłem. A przynajmniej próbowałem.

- W takim razie skąd masz tę ranę? - dociekałam.

- Twojemu ,,przyjacielowi" puściły nerwy i wbił mi swoje niespotykanie długie pazurska w rękę. Zagroziłem mu, że jeśli jeszcze raz zobaczę, jak się do ciebie przywala, to będzie miał ze mną doczynienia. Mnie to nie ruszac- wskazał na rękę - ale jeśli będzie się odgrywał na tobie to nie ręczę za siebie.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Owszem, kłócimy się, mam taki charakter, ale Filip zawsze dąży do zgody. Dotarło do mnie, że on o mnie walczy. A ja tak często focham się o byle co. Filip też czasem powie coś uszczypliwego, nie zaprzeczę. Jednak jest dla mnie niesamowicie ważny. I czuję, że ja dla niego też.

- Przepraszam. To głupie, że tak ostro zareagowałam. Powinnam była zauważyć zachowaie Marcelego i powiedzieć mu, że nic z tego - powiedziałam.

- Ja też cię przepraszam, że tak się przyczepiłem. Ale nie mogłem tego tak zostawić? To co? Zgoda? - rozłożył ramiona i popatrzył na mnie zadziornie.

- Tak - wtuliłam się w niego i wszystko wróciło do normy. No, przynajmniej na jakiś czas.

*Dominika*

Uff, wreszcie się pogodzili. Są słodcy, ale kłócą się kompletnie o wszystko.

Wychodząc od Ali, wpadłam na Maćka, który właśnie wracał do domu.

- Jak chcecie to pogadajcie sobie, ja już idę Dominiko, spotkamy się w domu - powiedziała moja mama z uśmiechem.

- Ale na pewno nie chcesz, żebym poszła z tobą? Pomogłabym ci albo coś...

- Nie, poradzę sobie, poczytam książkę. Pa!

- Niedługo wrócę! - zawołałam jeszcze zanim zniknęła za rogiem.

Mój chłopak przytulił mnie od tyłu. Jak ja to uwielbiam!

- Cześć piękna - powiedział. - Pogodzili się już?-spojrzał znacząco na swój dom.

- Tak. Skąd wiesz? Przecież cię nie było.

- Rozmawiałem z obydwojgiem. Są uparci jak osły albo i gorzej. Dobrze, że Filip zdecydował się wreszcie wziąźć sprawy w swoje ręce. Nie lubię, kiedy się kłócą.

- Namówiłeś go do bójki? - zdziwiłam się.

- Do bójki? Jakiej bójki? Powiedział, że idzie do Alicji, i jeśli spotka tego całego Marcelego, to mu wszystko wygarnie i tyle.

- No to niby nie była bójka z jego strony tylko zaczepka ze strony znajomego Ali.

- No okej, już myślałem, że dał się ponieść emocjom i na serio się z nim pobił.

- Na szczęście nie - spojrzałam na zegarek. Było o wiele za późno. A jutro mam konkurs. - Muszę już iść, Maciek. Cześć! - już chciałam odejść ale mnie zatrzymał.

- Czekaj, odprowadz cię.

Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Tknięta dziwnym przeczuciem od razu poszłam do salonu. Tam stała mama, blada i trzymała się ściany.

Hej :) Tak, wiem, znowu dawno nie pisałam. Ale ja po prostu nie mam ostatnio czasu praktycznie na nic. Teraz znowu będę miała zawalony tydzień, ale postaram się jak najczybciej dodać next. Za błędy (jeśli są) przepraszam. Gwiazdkujcie i komentujcie ^^ zaczytana18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro