Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33

*Dominika*

- Hektor!-zawołaliśmy w tym samym momencie.

Pies leżał nieopodal, lecz nie przybiegł do nas tak jak zwykle. Podbiegliśmy do niego. Biedny Hektor tylko cicho zaskomlał, ale się nie podniósł. Złapał się w jakieś sidła! Miał poranioną prawą tylną łapę.

- Ojej, Maciek, co teraz?-ogarnęła mnie panika. Nie wiedziałam jak się zachować. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

- Spokojnie-złapał nie za ramiona i spojrzał na mnie. Jego oczy stały się dziwnie mokre.-Najpierw trzeba go uwolnić. Zadzwoń to mojego ojca-podał mi swój telefon.-I nie bój się. Wszystko będzie dobrze-nie wiem, czy przekonywał mnie, czy samego siebie.

- Ok.

*Maciek*

Nika zaczęła panikować. Jeszcze tylko tego brakowało, żebym musiał i ją ratować. Na szczęście udało mi się ją uspokoić. Choć sam muszę pilnować, żeby zaraz się nie załamać.

Hektor miał okropną ranę na łapie. Musiałem mu pomóc tak, żeby nie zadać mu jeszcze większego bólu. Tylko jak się do tego zabrać? Jak znajdę tego, kto zastawił tu te sidła, to obiecuję, że si z nim policzę.

*Dominika*

W czasie kiedy Maciek pomagał Hektorowi, ja zadzwoniłam pod wskazany numer.

- Dzień dobry. Tu Dominika. Hektor jest ranny. Jesteśmy w lesie.

- Dobrze, już jadę. Czekajcie na mnie-rozłączył się.

Już po chwili był przy nas. Razem z Maćkiem uwolnili psa i przenieśli go do auta. Szybko wsiedliśmy i pojechaliśmy do znajomego weterynarza.

Jechaliśmy szybko, po drodze łamiąc pewnie jakieś zakazy drogowe.

Kiedy dortarliśmy, weterynarz już na nas czekał. Od razu zajął się Hektorem.

***

Niecierpliwie czekaliśmy w poczekalni na koniec zabiegu. Byliśmy tu chyba wszyscy, Ala i Filip też. Atmosfera robiła się coraz bardziej nerwowa.

Przytuliłam się do mojego chłopaka, chcąc choć na chwilę ukryć się przed kłopotami i zmartwieniami.

Nagle otworzyły się drzwi gabinetu i stanął w nich weterynarz. Wyglądał na zmęczonego, ale zadowolonego.

- Zabieg się udał. Hektor jest silny, więc szybko zregeneruje siły. Ale na razie musi odpoczywać, oszczędzać się i nie biegać, żeby nie nadwyrężyć łapy. Pies jest teraz trochę osłabiony, więc proszę, nie witajcie się z nim wszyscy naraz-powiedział, gdy zobaczył naszą reakcję.

A była ona mniej więcej taka, że wszyscy zaczęli wznosić okrzyki radości. Zaczęliśmy tańczyć, a Maciek podniósł mnie i obkręcił dookoła, jakbym ważyła tyle co nic. A to nie prawda. W jego oczach nie zobaczyłam już smutku i bólu, tylko radość.

- Ej, postaw mnie-zaśmiałam się.

- A to niby dlaczego?-znów się ze mną przekomarzał.

- Na przykład dlatego, że jestem za ciężka.

- Jesteś lekka jak piórko-pocałował mnie w czoło.-Mógłbym tak cię nosić cały dzień i nie miałbym dość.

- Yhm, a potem byś żałował, że twoja dziewczyna jest za duża.

- Dominika-spojrzał mi w oczy-wcale nie jesteś za duża, gruba czy jak to sobie nazwiesz. Dla mnie jesteś idealna. I zawsze będziesz.

- Ale...-nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo Maciek zamknął mi usta pocałunkiem.

- Żadnych ale w tej sprawie-zabawnie pogroził mi palcem.-Kocham cię taką, jaka jesteś. Nic tego nie zmieni, księżniczko.

Cześć wsztstkim :D Proszę, jeśli to czytasz, to zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki ⭐ To na prawdę bardzo motywuje ^^ Pozdrawiam was serdecznie zaczytana18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro