Rozdział 4
W bibliotece było super! Nie spodziewałam się, że w tym małym mieście może być tak okazały księgozbiór. Zapisałam się i wypożyczyłam kilka książek.
Ala oprowadziła mnie po okolicy. Moja nowa szkoła jest dwie ulice od domu. Alicja jest bardzo miła, koleżeńska, inteligentna oraz odważna. Z ogromną cierpliwością odpowiadała na wszystkie moje pytania i sama zadawała swoje.
- Nika, opowiedz mi o swojej przyjaciółce ze starej szkoły-poprosiła.
- Tak naprawdę to prawdziwej przyjaciółki nigdy nie miałam...-streściłam Ali całą historię mojej znajomości z Aśką.
- To straszne! Jak można się tak zachować!- niedowierzała.
- Niestety to prawda.
- A chłopaka miałaś?-dopytywała.
- Też nie... Nikt nigdy się mną nie zainteresował. Niczy się zbytnio nie wyróźniam. A nie, był taki jeden Wojtek, który ciągle mi dokuczał - zwierzyłam się.-Chciałabym mieć kiedyś chłopaka inteligentnego, wrażliwego, wiernego, opiekuńczego i oczywiście przystojnego-rozmarzyłam się.
- Domi, nie przejmuj się! Na pewno poznasz kedyś takiego właśnie, a może nawet jeszcze lepszego-uśmiechnęła się.
- A ty, Ala?-zmieniłam temat.-Masz albo miałaś kiedyś chłopaka?
- Nie, ale podoba mi się jeden-westchnęła.-To kolega z mojego brata. Chodzą razem do klasy. Ma na imię Filip. Jest przystojny, miły, nielewulgarnyni itd.-wyliczała.-Z resztą sama zobaczysz. Pokażę ci go w szkole.
- Masz brata?- zdziwiłam się.
- Tak. Nie mówiłam ci wcześniej? Musiałam zapomnieć.
Alicja po krótce opisała mi swojego brata, Maćka. Ma 17 lat i chodzi do tutejszego liceum, a właściwie do zespołu szkół, do którego należy też gimnazjum. Jest w III C, w klasie o profilu z rozszerzoną matematyką, biologią i chemią. Chce zostać lekarzem. Ale podobno interesuje się też literaturą i muzyką.
- Przyjdź do mnie dzisiaj-zaprosiła.-Może go poznasz.
- Zgoda.
Poszłyśmy do Ali. Pobawiłyśmy się z Hektorem oraz porozmawiałyśmy chwilę z panią Julią, to znaczy mamą Alicji i Macieja. Ich mama ma kasztanowo-brązowe włosy do łopatek, a oczy zielone, zupełnie jak Ala. W pewnej chwili do salonu, gdzie siedziałyśmy, wszedł chłopak. Był wysoki, miał krótkie włosy tego samego koloru jak jego rodzicielka oraz duże, brązowe oczy.
- Mamo, gdzie mamy sok jabłkowy?-zapytał.-O, cześć, jestem Maciek.-przywitał się, gdy mnie zobaczył.
- Hej. Ja mam na imię Dominika, ale możesz mi mówić mi Nika.
- Ok.
Zaczęliśmy rozmawiać. Kiedy chłopak dowiedział się, że jeszcze nie czytałam ,,Hobbita", od razu pobiegł na piętro i przyniósł mi tę książkę. Faktycznie, od dłuższego czasu zabierałam się za tą lekturę, ale jeszcze mi się nie udało. Maciek powiedział, że mogę mieć ją ile chcę i oddać mu przy okazji albo przez Alę. Początkowo nie chciałam się zgodzić, ale w końcu uległam jego namowom.
Gdy wróciłam do domu, od razu zaczęłam czytać.
To wszystko wydarzyło się wczoraj.
***
Dzisiaj nareszcie przyjechała ciężarówka z naszymi rzeczami. Mama prosiła mnie o pomoc w rozpakowaniu pudeł, a sama poszła na umówioną wizytę do fryzjera.
Wyciągałam z pudeł różne szparagały.
Nagle natknęłam się na szczelnie zaklejoną taśmą paczkę z napisem ,,NIE OTWIERAĆ!!!". To dodatkowo rozbudziło moją ciekawość. Szybko rozdarłam papier. Moim oczom ukazały się jakieś dokumenty. Uważnie je przeszukałam. Niespodziewanie z pliku wypadły pojedyncze kartki. Szybko podniosłam jedną z nich. Chciałam włożyć ją na swoje miejsce, gdy nagle zobaczyłam coś co mnie totalnie zszokowało.
Hej :) Nowy rozdział już jest. Jeśli wam się podoba (lub nie), to proszę o like i komentarze. Zaczytana18
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro