Rozdział 15
*Dominika*
Zaniemówiłam. Dosłownie zastygłam w bezruchu jak słup soli. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
Tak bardzo chciałam to usłyszeć od Maćka! Spełniło się moje marzenie! To, co usłyszałam, oznacza, że Maciek czuje do mnie to samo, co ja do niego. Czyli miętę. Teraz jednak nie byłam pewna, czy to aby na pewno dobry pomysł, żebyśmy ze sobą chodzili. Jeszcze nie zdążyłam mu powiedzieć o tym, że jestem adoptowana. Chciałam mu to powiedzieć przy najbliższej okazji, jednak rozchorowałam się i jakoś o tym zapomniałam. A co, jeśli nie będzie chiał już ze mną być, gdy się dowie? Z drugiej strony, lepiej, żebym ja mu to powiedziała niż ktoś inny. Postanowiłam zaryzykować. Pomyślałam, że jak kocha, to zrozumie.
Wreszcie, po długiej chwili, udało mi się odezwać:
- Maciek, ja naprawdę bym chciała, tylko najpierw muszę ci coś ważnego powiedzieć...
Spojrzał na mnie wzrokiem smutnego spaniela, ale pokiwał głową na znak, że zamienia się w słuch. Może pomyśkał, że jyż jestsm zajęta? Nie wiem.
Opowiedziałam mu wszystko. O znalezieniu dokumentu, tajemnicy i rozmowie z mamą.
On cały czas słuchał bardzo uważnie. Kiedy skończyłam, zapadła między nami chwila ciszy. Przerwał ją Maciek. Najpierw jednak spojrzał mi głękoko w oczy, tak samo, jak dzisiaj w moim pokoju. Znowu przeszedł mnie dreszcz.
- Nika, dla mnie nie jest ważne to, że zostałaś adoptowana, ale twoja osobowość, charakter oraz osobisty urok-powiedział.
Uff... Nie zmienił zdania pod wpływem tego, co właśnie mu powiedziałam. Całe szczęście.
- Na pewno?-zapytałam dla pewności.
- Oczywiście. A teraz powiedz mi, czy zostaniesz moją dziewczyną?
Maciek zamarł w oczekiwaniu. Był pełen napięcia, ale również przepełniony nadzieją, dobrocią i miłością. Czułam to.
- Tak-odpowiedziałam z uśmiechem, patrząc mu prosto w oczy.
Teraz Maciek także uśmiechnął się szeroko. Potem pochylił się i pocałował mnie prosto w usta. Początkowo byłam lekko zaskoczona, ale w następnym momencie oddałam pocałunek. To było niesamowite uczucie! Kiedy po chwili odsunęliśmy się od siebie, oboje byliśmy uśmiechnięci.
Niespodziewanie zaczęło się ściemniać. Maciek przytulił mnie jeszcze mocno na pożegnanie i musiał wracać do domu. Pomachałam mu jeszcze i wróciłam do domu, żeby nie rozchorować się jeszcze bardziej.
Niedługo po pożegnaniu z Maćkiem wróciła moja mama. Z tą złamaną ręką znacznie trudniej robiło się jej zakupy. Na szczęście pomogła jej nasza sąsiadka, pani Kasia, a do tego zaprosiła mamę do siebie, żeby mogły porozmawiać. To dobrze, bo mamie ostatnio bardzo się nudziło, a pracować mogła tylko w domu. W prawdzie była dziennikarką, ale czasem tłumaczyła też drobne teksty.
Napisałam do Ali o tym, co się dzisiaj wydarzyło. Mam chłopaka. Nigdy jeszcze z żadnym nie chodziłam.
Ja: Maciek zaproponował mi chodzenie!!!
Ala: No nareszcie ;) I co, zgodziłaś się?
Ja: Jasne :D To super chłopak :)
Ala: Wiem ;) Życzę szczęścia :)
Ja: Dzięki :) Wpadnij jutro po południu do mnie, to pogadamy.
Ala: Ok :) Pa.
Ja: Do zobaczenia :)
Byłam bardzo zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami. Choroba też pewnie się do tego przyczyniła. Dopiero teraz dotarło do mnie, że od dzisiaj nie jestem już tylko zwykła, samotną Dominiką Kot, lecz Dominiką Kot, która ma chłopaka. I to nie byle jakiego! Najlepszego na świecie!
Siemka :) Nowy rozdział specjalnie dla was. Czytajcie i oceniajcie. Zaczytana18
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro