Epilog
*Kilka lat później*
Rozpakowywałam walizkę. Wczoraj wróciłam z akademika. Za mną drugi rok studiów. A co studiuję? Historię Polski. Bardzo stęskniłam się za mamą, jej mężem, moim chłopakiem no i oczywiście za moją przyszywaną siostrzyczką Natalką. Jaka ona jest słodka! Ma 5 lat, miodowo-blond włoski jak jej ojciec i zielone oczka jak jej matka. O! Właśnie wbiegła do mojego pokoju.
- Nika! - rzuciła mi się na szyję.
- Cześć Mała - przytuliłam ją.
- Chodź na dół! -zawołała i pociągnęła mnie za rękę. Wyglądała na podekscytoną. Ruszyłam za nią. Zaprowadziła mnie do kuchni.
Stała tam mama z Tomkiem, a oboje wyglądali na przeszczęściwych.
- Cześć - przywitałam się z nimi. - Jakaś okazja? - zapytałam, zauważywszy, że na stole stoi niewielki tort.
- Tak. Twój przyjazd - powiedziała mama. - I coś jeszcze - odparła tajemniczo.
- Co? Powiedz, proszę.
Wymownie wskazała na swój brzuch. Po kilku sekundach załapałam o co chodzi. Uśmiechnęłam się.
- Jesteś w ciąży? Gratuluję! - przytuliłam ich oboje, a Natalkę wzięłam na ręce. - To co? Usiądziemy w ogródku? - zaproponował Tomek.
- Tak! - zdecydowała Mała.
Ledwo się tam przenieśliśmy, zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiona, poszłam otworzyć. Natalka znów wspięła mi się na ramiona, więc poszłam z nią.
Za drzwiami stał mój chłopak. Tak, to Maciek. Aż się rozpromieniłam. Zresztą nie tylko ja. Mała od razu złapała go za szyję.
- Hej, co ty tu robisz? Miałeś przecież wracać dopiero za dwa dni - nie kryłam zdziwienia
- Cześć Nika, cześć Natka - pocałował mnie w policzek i przejął ode mnie Natalkę. - Tak, ale już jesten jak widzisz - wyszczerzył zęby.
- Dlaczego?
- Dla ciebie - posłam mi ten swój uśmiech. - Przywiozłem coś dka ciebie, Mała - zwrócił się do dziewczynki. Wyciągnął z plecaka maskotkę misia. Mojej siostrzycce zaświeciły się oczy. Pobiegła pokazać zabawkę rodzicom.
- Ale ona urosła - pokręcił z niedowierzaniem głową. - Chciałbym, abyśmy kiedyś, gdy założymy rodzinę, też mieli takie dzieci. I to kilka - spojrzał na mnie łobuzierskim wzrokiem, a ja mimowolnie się zarumieniłam.
- Pożyjemy, zobaczymy - odpowiedziałam wymijająco.
- Mogę cię dziś gdzieś porwać? - zapytał niespodziewanie. - Chciałbym ci coś pokazać.
- Co?
- Zobaczysz.
- No nie wiem, zastanowię się... - droczyłam się z nim.
Zrobił smutne oczy szczeniaka. Zmiękłam.
- No okej i tak nigdzie się nie wybieram. - Mamo, wychodzę! Maciek mnie gdzieś zabiera, ale nie chce powiedzieć gdzie - oznajmiłam reszcie rodziny.
- Obiecuję, że wrócimy po południu - odezwał się chłopak. Wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy przed siebie.
- To gdzie jedziemy? - ponowiłam pytanie.
- Niespodzianka - mrugnął do mnie.
- Nie bądź taki, no powiedz - miauczałam.
- Nie mogę, bo nie będziesz miała niespodzianki.
- Ojej niech ci będzie. A możesz mi przynajmniej zdradzić coś o tym miejscu? To daleko?
- To całkiem blisko. Zaraz będziemy. Urządzimy sobie piknik, co ty na to? Zaparkuję tutaj, a ten kawałek się przejdziemy, zgoda? - mówiąc to, stanął na parkingu w pobliżu jakiegoś laso-parku. Miałam niejasne wrażenie, że już kiedyś tu byłam.
- Jasne.
Zabraliśmy z bagażnika koc, prowiant i gitarę Maćka. Chłopak wziął mnie za rękę i poprowadził na pełną kwiatów polanę.
- Podoba ci się tu? Poznajesz to miejsce? - zapytał.
Rozejżałam się uważnie. Chyba już wiem...
- Tak - szepnęłam. - To tutaj moi rodzice się zaręczyli. Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś?
- Chciałem spędzić z tobą czas. O o coś zapytać. A właściwie zaproponować.
Do czego on zmierza?
- Co takiego?
Przyklęknął przede mną i wyjął z kieszeni puzdereczko.
- Dominiko, chcesz się ze mną zestarzeć? - spojrzał na mnie wyczekująco.
Wszystko działo się tak szybko, że musiałam wziąźć głęboki oddech, nim odpowiedziałam:
- Oczywiście, że tak, wariacie! Kocham cię! - rzuciłam mu się na szyję, a on objął mnie i pocałował. Następnie wsunął mi pierścionek na palec. Był piękny, delikatny, a jednocześnie wyjątkowy.
- Jest piękny - okazło się, że powiedziałam to na głos.
- To ty jesteś piękna - spojrzał mi w oczy. A w jego oczach zobaczyłam prawdziwe odbicie miłości.
Pozdrawiam wszystkich czytelników, którzy dotarli do końca mojej opowieści :) Nie było to nic specjalnego, gdybym pisała to jeszcze raz to dużo bym zmieniła. No ale jeszcze nigdy nie pisałam nic tak długiego, więc nie dziwię się, że wyszło jak wyszło (czyli niespecjalnie). Dziękuję wam, a w szczególności natkakoniara15 za to, że jesteście! Bez was to historia by nie powstała. Obiecuję, że nadal będę dodawać różnego rodzaju opowieści, pracuję nad czymś dłuższym, ale to jeszcze zobaczycie ;) Trzymajcie się ciepło :*
zaczytana18
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro