Po Drugiej Stronie...
Autor: xQueenDemonsx
Tytuł: Zapomniany Świat
Liczba rozdziałów: 17 + prolog
Status: W trakcie
Gatunek: Fantasy
Zdarzyło Wam się kiedyś zbłądzić, ale tak zbłądzić, że świat wokół zdawał się zupełnie nie na miejscu?
"Zapomniany Świat" to historia o poszukiwaniu drogi, w której czytelnik niejednokrotnie gubi się wraz z bohaterką, nic nie wiadomo na pewno, a podróż po mrocznych zakątkach staje się coraz trudniejsza mroczniejsza.
No i cóż… mogłabym jeszcze przez chwilę rozpisywać się w barwnych, ale szczerze mówiąc, mało znaczących zdaniach, lepiej chyba jednak przejść do sedna. Poniżej znajduje się napisana przeze mnie recenzja.
Czy jest dobrze?
Czy jest źle?
Odpowiedź jest jedna i jak ta górska droga zagmatwana w swojej prostocie:
Tak, ale…
Prześliczna okładka autorstwa @nowhere_girl po prostu zachwyca. Połączenie złota i czerni (w lepszej jakości można dopatrzeć się granatu) jest eleganckie i świetnie wpasowuje się w klimat mrocznego fantasy. Napisy są subtelne, jednak nie zagubione w całości, doskonale je widać.
Głównym elementem grafiki jest realistyczne serce, którego górna część płynnie przechodzi w zarys zamku. Na owym sercu zlokalizowany jest tytuł, łączący się ze wzorem żyłek i tętnic.
Jestem pełna podziwu dla światłocieni ramki i zabarwienia samego tytułu, który momentami przechodzi ze złota w czerń, w zależności od tego, jaka jego części nachodzi na grafikę, a jaka na tło.
Co do opisu mam mocno mieszane uczucia. Na pierwszy rzut oka wszystko z nim dobrze. Jest schludny, dobrze podzielony na akapity. Zarzut mam do treści, a właściwie braku konkretów. I uwaga, nie twierdzę, że nutka tajemnicy w opisie jest zła, wręcz przeciwnie — to świetny zabieg. Problem pojawia się, gdy opis nic nie mówi lub brakuje w nim kluczowych informacji.
W pierwszym akapicie napisane jest, że główna bohaterka chce osiągnąć jakiś cel. Jaki? Nie wiem. Nie wiem więc również, dlaczego miałabym jej kibicować, a w rezultacie losy Mireli niezbyt obchodzą mnie już na starcie.
Do drugiego akapitu nie mam uwag. Jest zgrabny, ciekawy.
W akapicie trzecim pojawia się ten sam problem co w drugim — nie wiadomo, czego bohaterka musi się podjąć, więc nie mam podstaw, aby jej kibicować, nie buduję z bohaterką relacji emocjonalnej.
W czwartym akapicie dostajemy informację, że istnieje sposób, by zapobiec strasznym wydarzeniom. Jaki? Znów czarna dziura.
Przez te braki informacji opis jest frustrujący i odpychający, przynajmniej w moim odczuciu. To właśnie szczegóły sprawiają, że opowieść wyróżnia się spośród innych z tego samego gatunku. Bez nich fabuła brzmi jak opis 80% opowieści, w tym przypadku, dark fantasy. A po co czytać coś, co czytało się już setki razy, jeśli nie mamy szans sympatyzować z postacią? Ja nie widzę w tym sensu.
O fabule zacznę z nieco innej strony niż zazwyczaj. Powiem wprost: jestem wybredna. Koszmarnie wybredna i lubię czepiać się szczegółów, więc jeśli nie zwracasz na nie jakiejś większej uwagi i zależy Ci po prostu na w miarę lekkiej rozrywce — "Zapomniany Świat" powinien spełnić twoje oczekiwania.
Poniższa sekcja zawiera spoilery dotyczące fabuły!
Fabuła koncentruje się na losach Mireli, naszej dwudziestoparoletniej protagonistki, która wraz z bratem Ashtonem stara się zaoszczędzić pieniądze na wymarzony dom na pustkowiu. (Nie ma sprecyzowanego czasu wydarzeń co do dnia jednak akcja rozgrywa się współcześnie, z tego co zrozumiałam w Ameryce.) W wyniku nieszczęśliwego splotu wydarzeń dziewczyna zostaje porwana do równoległego świata i nieomal zabita przez lisiego demona kitsune, jednak na ratunek przychodzi jej Xavier — pracujący dla tajemniczej Rady mężczyzna — który zabiera ją do swoich zleceniodawców. W siedzibie Rady Mirela dowiaduje się o prastarej przepowiedni i przechodzi próbę mającą na celu sprawdzenie, czy to ona, czy też nowopoznana Sara jest wybranką.
Mamy więc do czynienia z dosyć standardowym modelem opowieści fantasy, w którym postać człowieka z tajemniczą, smutną przeszłością nagle trafia do magicznego świata i musi go ocalić. Na szczęście w "Zapomnianym Świecie" motyw wybrańca nie został poprowadzony idealnie utartą ścieżką.
Ogólnie, mimo grania raczej popularnymi tropami, sam pomysł na fabułę jest naprawdę dobry, problem pojawia się w realizacji, która niestety w wielu miejscach jeszcze kuleje.
Poczynając od niespójności dotyczących możliwości finansowych bohaterów, a na blokach ekspozycji związanej z magicznymi elementami kończąc, na przestrzeni historii pojawiają się komponenty, które uważam za wymagające dopracowania, aby dobrze zagrały i osiągnęły pełen potencjał.
Ash i Mirela mają mocno niesprecyzowaną sytuację finansową. W jednej scenie powiedziane jest, że po zakupach w lumpeksie muszą kraść, a w innym Mirela twierdzi, że stać by ich było na luksusowe auto. I tutaj nasuwa mi się pytanie: czy luksusowe auto nie jest zdecydowanie droższe niż dom na pustkowiu? Wszystko zależy oczywiście od definicji luksusu, którą przyjmiemy i faktycznej lokalizacji oraz wielkości domu, jednak w większości przypadków raczej naprawdę luksusowy samochód okaże się większym wydatkiem.
W jednym z pierwszych rozdziałów bohaterowie nocują w motelu, gdzie zmuszeni są spać w większej, wspólnej sali z innymi gośćmi. Podczas gdy Ash idzie pod prysznic, Mirela zostaje zaatakowana przez mężczyznę chcącego wykorzystać ją seksualnie. Dziewczynie udaje się go zranić, a niedoszły gwałciciel po prostu wychodzi z pomieszczenia. Bohaterka nie reaguje jakoś specjalnie, nawet nie mówi o niczym bratu. Rozumiem, że w swoim ówczesnym położeniu nie mogła zgłosić się na policję, jednak jej reakcja była dla mnie zupełnie nierealistyczna, a cała scena została potraktowana bardziej jak zapychacz niż faktycznie poważna i tragiczna scena. Zbędny patos również nie byłby tutaj wskazany, lecz bohaterka lekceważąca zajście, podobnie jak kilka jej seksistowskich komentarzy/myśli, mocno zraziła mnie do dalszej lektury.
Mam tu na myśli w szczególności poniższe przypadki:
Seksizm zazwyczaj dotyczy kobiet, jednak wymierzony w mężczyzn jest równie krzywdzący. Porównywanie ich do dzieci jest deprecjonujące, utrwala szkodliwy stereotyp jakoby mężczyźni byli niezdolni do samodzielnego życia/wykonywania czynności domowych np. gotowania czy prania.
Porównywanie kogoś do "baby" z kolei kształtuje przekonanie, że baba (w domyśle kobieta) jest kimś gorszym, kim należy gardzić, nie chcieć nią być.
Następnie we fragmentach podkreślonych bohaterka dopuszcza się slutshamingu (poniżaniu kogoś ze względu na seksualność/uprawianie seksu). Odnoszę wrażenie, że Mirela ma problem z zaakceptowaniem swojej delikatniejszej, bardziej "kobiecej" strony i na siłę chce być "inna niż wszystkie" przez co atakuje kobiety, które w jakiś sposób wpasowują się w stereotyp kobiecości.
Wspomnienia Mireli dotyczące dzieciństwa w pierwszych kilku rozdziałach zostały potraktowane zupełnie zdawkowo. Pojawiły się bez jakiegokolwiek oddzielenia od zwyczajnego tekstu i wyglądały, jakby autorka nie wiedziała, gdzie je wpleść, więc wstawiła je w losowych miejscach. Sugeruję zastanowienie się, w jakim momencie dobrym i odpowiednim byłoby pokazanie ich czytelnikowi i przy okazji korekty poprawienie tego. To na pewno pomoże historii, uczyni ją bardziej spójną.
Zgrzyty pojawiają się również po przejściu do innego świata. Siła bohaterki podczas walki jest bardzo nierówna. W jednej chwili jest ona w stanie obciąć dorosłemu mężczyźnie głowę czy też kończyny, a w drugiej nie jest w stanie zrzucić z siebie nogi przeciwnika, przygniatającej jej do podłoża.
Obrażenia zadane w walce są mało realistyczne, podobnie jak siła potrzebna do ich zadania. Jeśli nie mamy do czynienia z postaciami dysponującymi supersiłą do np. przebicia człowieka na wylot i przekręcenia ostrza, jest potrzebna ogromna siła, której raczej nie ma drobna dziewczyna pierwszy raz trzymająca miecz w ręce.
Sceny walki kiepsko się czyta, są toporne i zbyt szybkie, brakuje w nich emocji, padają niezrozumiałe nazwy. Brak reakcji bohaterki, jej emocji sprawia, że opisy wydają się suche, pisane w pośpiechu.
W scenach bitew, walk najlepiej skupić się na perspektywie jakiejś postaci, a nie opisie całej sytuacji. Obecnie większość osób jest dobrze zaznajomiona z kinem akcji, scenami batalistycznymi, więc nie potrzeba opisywać dokładnie każdej czynności czy decyzji strategicznej. Tak naprawdę podczas walki jedynie połowa wydarzeń to ciosy i aspekty fizyczne. Druga połowa to emocje, uczucia postaci.
Świetnym przykładem dobrej sceny walki jest, co mnie samą nieco dziwi, scena bitwy z młodości Rzeckiego w "Lalce" Bolesława Prusa. Nie mamy tam dokładnych opisów ruchów wojska. Początkowy ład szybko przekształca się w dezorientację, ból, strach… Wojny i potyczki najmocniej uderzają, gdy nie biją się bezimienne kukiełki, a ludzie z emocjami, bliskimi, marzeniami.
W pisaniu potyczek na mniejszą skalę świetnymi przykładami są: "Wiedźmin" Andrzeja Sapkowskiego, cykl o Czarokrążcy Artura Bianiewicza oraz "Szóstka wron" Leigh Bardugo. Tutaj również autorzy poświęcili najwięcej uwagi wnętrzu bohaterów, ich myślom, uczuciom.
Niby jest wspomniane, że podróż Mireli i Xaviera trwa dłuższy czas, ale narracyjnie w ogóle tego nie czuć. Ma się wrażenie, że bohaterowie nie zachowują się inaczej, niż gdyby znali się dwa dni. Uważam, że warto byłoby uwzględnić przebieg podróży jako jeden lub kilka rozdziałów. Można by podczas jej trwania przybliżyć czytelnikowi krajobraz, różnice kulturowe, a także rozwinąć bohaterów, na co w pędzącej akcji nie ma czasu, może poza główną bohaterką.
Większość informacji o Sakirze (świecie, do którego trafia Mirela) zostaje nam przedstawione w jednym lub dwóch rozdziałach przez jedną osobę w formie wykładu dawanego bohaterce. Taka ekspozycja połączona z blokiem tekstu jest zupełnie nieatrakcyjna i szczerze, gdybym nie czytała opowiadania do recenzji, zapewne pominęłabym te fragmenty. Takie informacje dobrze jest wprowadzać sukcesywnie, tak, aby nie przytłaczały i były ujawniane naturalnie.
W większości scen odnosi się wrażenie, że autorka miała pomysł, jednak zbyt się spieszyła, by zbudować klimat, przez co szczególnie sceny emocjonalne bardzo tracą. Z drugiej strony opisy pomieszczeń strasznie się wleką i zawierają masę zbędnych szczegółów zupełnie nieistotnych w fabule. Nie jestem fanką żelaznego trzymania się zasady strzelby Czechowa (polega ona na tym, że wprowadzony element musi zostać wykorzystany, innymi słowy: strzelba powieszona na ścianie w pierwszym akcie musi wystrzelić w trzecim) w każdym aspekcie, jednak zupełne od niej odchodzenie również nie sprzyja historii. Należy znaleźć balans pomiędzy uwzględnianiem jedynie ważnych fabularnie elementów a odrobiną ozdobników.
W czasie ustalania faktycznej wybranki jako jeden z argumentów za Mirelą została użyta wola przetrwania. Bezmyślny atak by uwolnić się z rąk oprawców nie jest z nią równoznaczny. Wola przetrwania może być związana z dostosowaniem się do warunków, czyli robieniem tego, czego oprawcy od ciebie oczekują, by przeżyć. Bezmyślny sprzeciw jest według mnie przeciwieństwem woli przetrwania. W dodatku to, że Sara nie uwalniała się w danym momencie, a Mirela tak, nie znaczy, że Sara nie uwolniłaby się później, więc ten argument za potwierdzeniem, że Mirela jest wybraną, jest łatwo podważalny i sprawia, że Rada wypada nie jako grupa mędrców, lecz idiotów.
Podobnie sytuacja wygląda przy rozstrzygnięciu pojedynku. Według jego zasad niedozwolony był jedynie cios w plecy. Nie rozumiem więc, czemu cios w bok został potraktowany jako dyskwalifikujący.
Jakiś czas później w nocy Mirela we śnie zostaje nawiedzona przez Asha, który wyrzuca jej, że go nie uratowała. Dziewczyna bez zastanowienia wierzy w wizję. Element nawiedzenia, a właściwie reakcja bohaterki na nawiedzenie, jest w moim odczuciu mocno niespójny z jej charakteryzacją. Mirela przez większość czasu jest postacią raczej twardo stąpającą po ziemi, opanowaną i racjonalną, więc jej nagła wiara w coś, co patrząc logicznie, po prostu jej się przyśniło, wypada dziwnie. W dodatku Mirela nie uważa, że Rada uwierzy jej słowom, mimo że w ich świecie istnieje magia, a chwilę później w narracji padają słowa: "W końcu w tym szalonym świecie wszystko jest możliwe.", więc teoretycznie bohaterka powinna z problemem natury magicznej udać się do Rady lub porozmawiać z choćby Xawierem.
Mirela jest naszą główną bohaterką, to z jej perspektywy prowadzona jest narracja i cóż, właściwie tylko ona jest mocno zarysowana. Cała reszta postaci wtapia się dla mnie w tło, trudno mi było zapamiętać ich imiona, a przy samej recenzji musiałam niejednokrotnie sprawdzać, czy dobrze je zapamiętałam.
Mirela na początku wydaje się twardo stąpającą po ziemi, skrzywdzoną przez życie, lecz daleką od użalania się nad sobą osobą. Pragnie wolności i niezależności, jest gotowa zrobić wiele, by osiągnąć swój cel. Nie dba zbytnio o innych z wyjątkiem Asha, jest raczej pozbawiona skrupułów i sentymentów, samolubna i wyrachowana.
Gdy jednak trafia do innego świata, Sakiry, staje się nagle jakby zupełnie kimś innym. Żałuje, że nie została pionkiem Rady, rozkleja się w zdawać by się mogło losowych momentach, a w ciągu raptem kilku dni, podczas których ledwo co widywała Sarę, jest do niej przywiązana, jakby znały się lata. Nawet osoba w żałobie nie zmienia nagle swojego charakteru o 180 stopni.
Co do innych postaci… Cóż, jak wspomniałam na początku, nikt się nie dla mnie nie wybił. Niby są, niby rozmawiają z główną bohaterką, niby popychają fabułę do przodu, ale jak dla mnie równie dobrze mogliby być jednym tworem. Za mało tu indywidualizmu, bohaterowie po prostu się zlewają, nie wyróżniają na tle innych.
I tutaj za przykład dobrego zróżnicowania postaci posłuży mi "Szóstka wron" — każdy z bohaterów, nawet jeśli pojawia się raptem na chwilę, ma inny sposób mówienia, zachowania, jest wyrazisty.
Sama wiem, jak trudne jest zróżnicowanie postaci i niestety nie mam gotowego remedium. Jedyne co mogę doradzić to ćwiczenie, ćwiczenie i jeszcze raz ćwiczenie (np. pisanie dialogów między kilkoma postaciami bez didaskaliów i proszenie kogoś, by ocenił, co mówi, który bohater — im mniej błędów w dopasowaniu, tym lepiej zróżnicowane są postaci).
W tekście pojawiło się jeszcze kilka rodzajów błędów. Mianowicie:
Głównie znajdziemy tu powtórzenia, które same w sobie nie są jeszcze tragiczne. Każdemu się zdarzają, szczególnie przed korektą. Wskazuję je, żeby można było zdać sobie z nich sprawę i móc nad tym pracować.
Na grafice zaznaczone zostały również inne błędy (np. nagromadzenia zaimków typu to, tego, ten etc.). Podkreślona na fioletowo fragment ze znakiem zapytania po prawej stronie jest oznaczeniem elementu, który wydał mi się nieprawdziwy. Trenowałam kiedyś szermierkę i nie uważam, aby cios z boku ułatwiał przeciwnikowi wytrącenie broni. W tej materii jednak moja wiedza może być mocno subiektywna i zależna od typu broni/stosowanej techniki.
Ascetyczna twarz — z kontekstu wynika, że chodzi o androgeniczną twarz.
Sowite łzy — łzy same w sobie nie mogą być sowite, można powiedzieć, że sowicie leciały łzy w znaczeniu: obficie łzy leciały, leciało dużo łez.
Monotoniczna droga — słowa “monotoniczny” używa się na przykład w przypadku określania rodzaju funkcji w matematyce, droga natomiast może być “monotonna”.
Innym słowem — poprawnie: innymi słowy. Nie zmienia się utartych w danym języku idiomów.
Bulgocząca adrenalina — poprawnie: buzująca adrenalina.
Błędów technicznych nie było porażająco wiele. Zdecydowanie widać poprawę na przestrzeni rozdziałów.
Podsumowując, myślę, że "Zapomniany Świat" to zdecydowanie lektura raczej dla osób dopiero zaczynających swoją podróż z fantastyką, którym nie przejadły się pewne tropy i zagrania fabularne.
Widać, że autorka ma potencjał i momentami naprawdę intrygujące pomysły. Niestety brakuje tu jeszcze umiejętności, warsztat dopiero się klaruje, a może po prostu zabrakło czasu na poprawki i dopiero uda jej się oszlifować swój diament.
WandersmokLight
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro