50.
Siedziałam okrakiem na biodrach Simona nachylając się nad jego twarzą.
-To będzie bolało.
-Ale tylko trochę.
-Kłamiesz.
-Nie bądź babą.-powiedziałam i szybko zerwałam woskowy plaster spomiędzy oczu chłopaka. Na krótki krzyk bruneta Killer zerwał się z podłogi.
-Jesteś okropna.
-Skarbie nie tak wymawia się bajeczna, kochana czy piękna.- przerwało nam pukanie do drzwi, a po chwili wychyliła się głowa Bena.
-Zbierajcie się macie akcje za pół godziny.
***
Jack odliczył na palcach od 3 do 1 i otworzył drzwi całą czwórką weszliśmy po cichu do apartamentu przeciętnego hotelu. Nie miał monitoringu, a tylnego wejścia nikt nie pilnował, więc sprawa była prosta.
-Salon czysty.- usłyszałam w słuchawce.
-W sypialni śpi jakiś facet... cóż już wiecznie..- odezwał się Simon. Otworzyłam drzwi od łazienki i zobaczyłam pięć wypchanych toreb.
-Mam towar.- powiedziałam do mikrofonu po sprawdzeniu toreb. Zaczęłam wykładać je z pomieszczenia. Chłopcy przechwycali je, gdy z za ściany wyskoczyła jakaś kobieta i rzuciła się za Davida. Wyciągnęłam pistolet zza paska i strzeliłam jej w kark. Bezwładnie upadła na podłogę.
-Dzięki.-wysapał chłopak zgarniając torbę i schodząc do wyjścia.
Ogarnęłam wzrokiem pomieszczenie i wzięłam jedną z dwóch toreb.
Nagle poczułam dość mocne kopnięcie w biodro.
Złapałam kostkę kobiety, którą myślałam, że zabiłam i wykręciłam przez co na zawyła z bólu kopiąc drugą przez co straciłam równowagę lecąc na brudną podłogę.
Szybko wyciągnęłam broń lecz kobieta wytrąciła mi ją. Zrzuciłam blondynkę z siebie wstając na równe nogi i wykonując zgrabne kopniecie w gardło. Oszołomiona dziewczyna zaczęła szybko łapać powietrze, a jej twarz robiła się powoli sina. Chwyciłam pistolet i zastrzeliłam ją. Poprawiłam swoje włosy i odwróciłam się napotykając Simona opartego o framugę z ostatnią torbą.
-Dzięki za pomoc.- wysyczałam sarkastycznie.
-Świetnie sobie radziłaś, skarbie.- powiedział zamykając za mną drzwi- i wiesz co? To było mega gorące.- wyszeptał mi do ucha i złapał za pośladek. Wywróciłam oczami na jego komentarz i wrzuciłam torbę do bagażnika.
***
Wpadliśmy do mojego pokoju namiętnie się całując. Simon zamknął drzwi, do których po chwili mnie przyparł. Wplotłam palce we włosy bruneta delikatnie za nie ciągnąc by po chwili zsunąć dłonie na jego ramiona i zapleść za szyją. Kiedy palce Simon zaczęły wędrować do zapięcia od mojego stanika w głowie zapaliła się czerwona lampka.
-Stop.- powiedziałam delikatnie się odsuwając.
-Co?
-Nie chce na razie tego robić.
-Nie ufasz mi?
-Zaufanie nie ma tu nic do gadania po prostu nie chce na razie tego robić.
-Zastanów się czy nie chcesz tego robić czy nie chcesz tego ze mną robić. Do później.- wyszedł z pokoju zostawiając mnie bijącą się z myślami. Po chwili usłyszałam trzask drzwi frontowych co tłumaczyło jego wyjście z domu. W celu uspokojenia się poszłam pod prysznic, a następnie zeszłam do kuchni z Killerem zaparzyć sobie herbatę. Przeglądając instagram zauważyłam, że jeden chłopak z naszej szkoły wstawił zdjęcie. Nic nie było by w tym dziwnego gdyby nie to, że na tym zdjęciu jest mój chłopak jakąś wytapetowaną szmatą przytuloną do niego. Wnerwiona wpatrywał się w ekran telefon puki nie ocknął mnie gwizd czajnika. Miliony nieprzyjemnych myśli krążyły w mojej głowie, a nim się spostrzegłam coś mokrego spadło mi na dłoń. U niosłam ją do policzka i z zaskoczeniem stwierdziłam, że z oczu lecą mi łzy. Mój psiak trącał mnie głową dodając jakby pocieszając. Przetarłam szybko twarz mocząc ją zimną wodą.
-Cat? Wszystko okej?- zapytał Ben za mną głaszcząc mojego psa.
-Tak, tak.- uśmiechnęłam się delikatnie.-Zrobisz coś dla mnie?
-Zależy co?
-Włamiesz się do monitoringu pewnego baru.
-Mogę spróbować, podaj mi nazwę.- podyktowałam mężczyźnie wszystkie informacje, który uczynny kolego wstawił do sieci.
-A tak właściwie co się stało między tobą, a Simonem? Pokłóciliście się?- zapytał ze wzrokiem utkwionym w laptopie popijając herbatę, którą mu zrobiłam.
-Nie, a czemu mielibyśmy?
-Nie wiem, oboje macie wybuchowe charaktery. Jak wróciłem z zakupów to minęliśmy się w drzwiach, był wkurzony, a kiedy zapytałem się go gdzie idzie odparł, że to nie mój biznes. Skończyłem, tym guzikiem cofasz.
-Dziękuje bardzo.- uśmiechnęłam się do niego sprawdzając godzinę na zegarku.
-Jak byś coś jeszcze chciała jestem u siebie.- poczochrał mi włosy i udał się w stronę schodów.
Spojrzałam na aktualny monitoring. Zauważyłam Simona przy barze mówił coś do barmana, a ten wyjątkowo ostentacyjnie go ignorował. Cofnęłam do godziny o której wyszedł z domu lecz nic się nie działo. Przewinęłam parę minut do przodu aż ujrzałam postać w niebieskiej bluzce wchodzącej do baru. To był on. Podszedł do niego jakiś gościu i zaciągnął do baru gdzie był jeszcze jeden facet i dziewczyna ze zdjęcia. Po pół godzinie, która u mnie minęła w 30 sekund zrobili sobie zdjęcie. Po upływie jeszcze raz takiego czasu zniknęła dziewczyna z drugim gościem, a kolega Simona zaczął podrywać jakaś laskę by po chwili z nią zniknąć. Koło bruneta było dużo szklanek. Powróciłam do czasu aktualnego nic ciekawe się nie działo więc poszłam odłożyć kubek do zlewu. Gdy odwróciłam się z powrotem do monitora koledzy mojego chłopaka przytrzymywali go za ramiona.
Zdziwiona nachyliłam się bliżej. Podeszła do nich ochrona i wyrzuciła ich z baru. Przerzuciłam na kamerkę sprzed wejścia. Simon siedział skulony pod ścianą, a jego kolega rozmawiał przez telefon. Po parunastu minutach przyjechała taksówka, a Simon zdążył pawiować za śmietnik dwa razy. W końcu wlazł do auta i odjechał. Wycofałam się ze wszystkich stron, zamknęła laptopa zaczęłam przyglądać się jabłku na obudowie. Moja głowa pulsowała od różnych myśli, a jednocześnie pragnęła snu. Spojrzałam na zegarek. Jest piątek trzydzieści minut po pierwszej. Właśnie szaleją w najlepsze imprezy w mieście, a ja zamartwiam się jakimś egoistycznym dupkiem. Przetarłam twarz ręką i zabrałam urządzenie elektroniczne z blatu. Zaniosłam laptopa do Benjamina. Killer w tym czasie pobiegł jak mniemam na moje łóżko.
-I co znalazłaś to co chciałaś?-zapytał kiedy odłożyłam rzecz na miejsce.
-Tak, jeszcze raz dzięki.- powiedziałam i usłyszeliśmy trzask drzwi i opadający ciężar na kanapę. Westchnęłam zirytowana.
-Mogę mieć do ciebie jeszcze jedną prośbę?
-Rozumiem, pełna dyskrecja.- powiedział wchodząc pod kołdrę.
-Dobranoc.- powiedziałam gasząc światło. Odpowiedział mi tym samym. Po zamknięciu drzwi biłam się z myślami czy zejść na dół. Zobaczyłam snop światła na schodach. Stwierdziłam, że pewnie nikt go nie zgasi, a i tak zapomniałam telefonu kuchni. Przybrałam obojętną minę i udałam się w stronę kuchni nie spoglądając do salonu. Chwyciłam telefon i skierowałam się z powrotem. Musiałam zgasić światło. Ogarnęłam salon wzrokiem. To był błąd. Simon spał na kanapie zwinięty w kulkę i wyglądał jak uroczy szczeniaczek. Mimo, że byłam na niego wściekła ściągnęłam z oparcia fotela koc i narzuciłam mu go na ramiona. Zgasiłam światło i w końcu mogłam odpocząć.
1030 słów.
Przepraszam, ale ten rok to istny zapierdziel. Dziękuje, że to czytacie. Przepraszam za błędy.- Kinga :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro