5.
Nie zawsze będzie dzień po dniu w sensie w opowiadaniu.
___________________________________
Środa. 14:42
Było już ponad dziesięć minut po dzwonku oznajmiającym koniec lekcji, dlatego teraz moge swobodnie opóścić to więzienie, yeah!
Mam jakieś 5 kilometrów do domu, a potem z domu do centrum jakieś 2, może 3. Okey. Więc tak pojade do domu przebiore się, a potem pojade po moje kochane lody gerjpfrutowe.
Przejechałam przez rondo i moje myśli biegły już innym torem. W głowie pojawiało się coraz więcej pytań. Kim jest Ten Nowy który dzisaj przyjdzie? Pogrążona we własnych myślach nie zauważylam czerwonego światła. Zaczęłam hamować.
Bum!
Niech to szlag. Odpiełam pasy i wyszlam z samochodu.
-Przepraszam, tak mi przykro. Naprawde nie chciałam to był wypadek. - gadalam podchodząc jednocześnie do tylnego zderzaka auta.
- Tu przepraszam nic nie zalatwi zapłacisz mi za całą naprawe! - uslyszałam głos... Simona?!
-Zamknij się - syknęłam w jegi strone - przepraszam skarbie nie chciałam, zagapiłam się.
-Ty... Mówisz do... do samochodu?
-No, a co może do ciebie frajerze zniszczyłes mi auto!
-Przestań to tylko mała rysa, patrz na mój wóz dawaj kase bo się śpieszę.
-Mam w dupie twoje auto i też sie spiesze.
Odwróciłam się na pięcie i wsiadłam do samochodu odpalając go i odjeżdżając. W lusterku widziałam jak ten przygłup wymachuje ręką.
Wjechałam do garażu i wyjełam kluczyki ze stacyjki. Weszłam do kuchni Edgar wlaśnie skończył rozmowe telefoniczną. Zauważyl mnie i się uśmiechnął.
-Dzwonił ten chłopak, że się spóźni, bo ma problem z dojazdem.
-A propos aut. Weź mój samochód do lakiernika, bo taki jeden frajer walnął mnie w tył i jest rysa. Zrobisz to proszę. - zrobiłam oczka kotka ze shreka i wiedziałam, że zabieże.
-Okey. Masz jakieś plany na później?
-Yhm. Przebiore się i lece do centrum kupic lody chcesz coś?
- Umm... Kupisz mi czekolade tą taką łaciatą? - to była jego słabość biało czarna czekolada. Zaśmiałam się.
-Oki. Lece się przebrać, a potem do sklepu.
Wbiegłam do pokoju ściągając z siebie biały material zastępując go czarnym. Na ramiona zarzuciłam czarną skóre, a na nogi włożyłam czarne conversy.
Do plecaka włożyłam telefon i portfel, UWAGA zaskoczenie plecak jest ciemno brązowy z czarnymi elementami.
-Wychodze!
Odpowiedziała mi cisza. Weszłam do garażu i wsiadłam na moją Honde, dokładnie taką samą jak ma Dr.House w serialu, i z piskie opon odjechałam z podjazdu.
___________________________________
Okej szybki rozdział następny bd w piątek ogółem w weekend pewnie bd ale nic nie obiecuje.
Za wszystkie błędy przepraszam. Pozdrawiam do napisania~ Kinga
P.S. Dziękuje za ponad sto czytających :* ♥
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro