Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

33.

8:40

Schodzę po schodach do kuchni. Na blacie leżą paczuszki z ciastkami, które przygotowuje chłopaka co rok. Na razie brakuje tylko Ed'a, Jacka i Marka. Wpatruję się w imię Simona. widocznie jeszcze nie wyszedł. Kiedy na schodach słyszę kroki chwytam kluczyki w ręce i uciekam do garaż u wyjeżdżając szybko z garażu.

Po 20 min jestem pod domem Ryana.

****

-Więc co robiliście gdy się rozłączyłem?- pyta mój przyjaciel kiedy tatuażysta rysuje mu na ramieniu statek.

-Teoretycznie to nic.- wzruszam ramionami przyglądając się igle która co sekundę uderza w ramię chłopaka, na moje usta wpełza malutki uśmieszek.

-A praktycznie?- pyta chłopak poruszając brwiami.

-Nooo...

-Czekaj nie mów, wiem. Zaczęliście się namiętnie całować, on rzucił cie na łóżko, po chwili wasze ubrania leżały na podłodze...

-Tak, nie, nie...

-Czekaj całowaliście się!- zapiszczał mój przyjaciel.

-Proszę nie ruszać ręką!- zaśmiał się tatużysta.

-Ale to jest... ugh! Shippowałem ich od kąt pojawiła się w szkole.

****

-Nie wierzę, że kupiłaś mi 10 kilo żelków misiów!- powiedział Ryan siedząc u mnie na kanapie i oglądając 'Mama Mia!'

-A ja dalej czekam na mój prezent walentynkowy!- spojrzałam na niego z ukosa wpychając garść zielonych miśków do buzi.

-Otwórz usta.- powiedział mając żelka w ręku.

-To jest niebezpieczne można się tak zadławić...

-Ale sztywniara.

-Oh, ok.-otworzyłam usta tak, że zmieściła by się w nich piłeczka ping pongowa, ale blondyn nie trafił do nich i żelatyna trafiła na mój obojczyk. Chłopaka to nie zraziło nachylił się i zjadł żela liżąc mnie przy tym, co wywołało mój śmiech. Po chwili usłyszeliśmy chrząknięcie na co chłopak odsuną się ode mnie.

-Hej, Simon!- powiedział entuzjastycznie Ryan i w tym samym momencie zadzwonił dzwonek.

-Hej, jak tam mecz?- zapytałam gdy blondyn poszedł otworzyć.

-Umm, dobrze wygraliśmy. Dzięki za ciastka.- w zakłopotaniu podrapał się po karku, a do pokoju wparował Ryan z pudełkiem od pizzy.

-Czy ty, Cat, uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją walentynką?- zapytał klękają przede mną i uchylając wieczko kartonu. Tam znajdowała się pizza a na jej wierzchu napis I serduszko pyszczek kota. Za moje gardło jak by coś ścisnęło nie ufając swojemu głosowi z uśmiechem pokiwałam głową i przyciągnęłam Ryana do uścisku.

-Dziękuje.- szepnęłam mu prosto do ucha, a kiedy się oderwaliśmy od siebie w pokoju byliśmy sami.

****

następnego dnia

-Co się wczoraj działo z Simonem?- zapytał mój przyjaciel oparty o szafkę obok.

-Co masz na myśli?- zapytałam wyciągając z mojej zeszyty.

-No mówiłaś, że się całowaliście, a wczoraj był jakiś dziwny?

-Sugerujesz, że uroiłam to sobie?- zapytałam z rozbawieniem.

-Kto tam wie pewnie marzysz dniami i nocami o jego ustach. O kuźwa!

-Co?- odwróciłam się w stronę wzroku chłopaka. Tam zobaczyłam Simona i ta blond szmatę jak się całowali. Zawrzało we mnie.- Chodź idziemy na angielski.

-Wszytko o..?

-Tak.

*****

Na angielskim siedziałam z Ryanem w ostatniej ławce. Chłopak chcąc poprawić mi humor dźgał mnie ciągle długopisem w żebra przez co dusiłam się ze śmiechu.

-Panie Bones?

-Tak słucham panią?

-No właśnie chyba pan mnie nie słucha. Proszę wziąćś swoje rzeczy i przenieść się do pierwszej ławki.

-Ale dlaczego proszę podać co najmniej 3 argumenty.- gdy Ryan wypowiedział te słowa drzwi od sali otworzyły się, stanął w nich dyrektor i przystojny chłopak.

-DZIEŃ DOBRY PANIE DYREKTORZE!- przepraszam czy ja jestem w przedszkolu?

-Dzień doby. To jest Christian James i jest on nowym uczniem. Mam nadzieję, że go dobrze przyjmiecie.

-Nadzieja matką głupich.- powiedział trochę za głośno Ryan.

-Ryan! Powiedziałam żebyś się przesiadł.

-A ja mówiłem co najmniej 3 argumenty.

-Dobrze. Po pierwsze przeszkadzasz mi w prowadzeniu lekcji. Po drugie przeszkadzasz koleżance. Po trzecie molestujesz koleżankę długopisem.- starałam się zachować powagę, ale jak tu wytrzymać.

-Nie może stawać pani na drodze prawdziwej miłości.

-Ryan!!

-Dobra, dobra już idę.

-Christian możesz usiąść na miejsce Ryana.- chłopak pokiwał głową i ruszył w moją stronę.

-Bierz się za niego, suko!- w tym momencie targną mną chichot.

-Cat jest ci tak do śmiechu to oprowadzisz Christiana po szkole.

-Ale wie pani ja jestem tu przez niewielką długość czasu...

-Zwolnię cię z czterech ostatnich lekcji.

-Okej! Cześć jestem Cat. Miło mi cie poznać. - zwróciłam się z wielkim uśmiechem na ustach do Christiana.

-Chris, mi również.

****

-Dobra. Teoretycznie skończyliśmy już.- powiedziałam dochodząc do drzwi hali sportowej.

-Czyli co mamy teraz robić?- zapytał Chris.

-Możemy iść oglądać trening drużyn sportowej i przy okazji Ryan przyniesie nam lunch.

-Okej mi tam pasuje.- więc skierowaliśmy się na trybuny, a ja wysłałam mojemu przyjacielowi smsa o naszym posiłku.

-W co grają?

-A w co mogą grać? Oczywiście, że piłka nożna

-To twój chłopak?- zapytał wskazując Simona, który właśnie wchodził na boisko i mordował nas wzrokiem.

-Nie.

-Właśnie morduje mnie wzrokiem, boje się.- wyszeptał chłopak na co się zaśmiałam.- Więc twoim chłopakiem jest ten przystojny blondyn?

-Też nie. Nie ma chłopaka. A ty? Masz chłopaka albo dziewczynę?

-Nope.

-W ogóle dlaczego przepisałeś się do nasz w środku roku?

-Rodzice dostali tu lepszą pracę, a ja w sumie nie za bardzo byłem akceptowany w swojej szkole.

-Czemu?- ciekawska ja się odezwała.- Jeśli oczywiście mogę wiedzieć.

-Jestem bi.

-Naprawdę?!

-Um, tak jakby przeszkadza ci to?

-Nie, nie to właśnie super.- w mojej głowie zrodził się już chytry plan.

-O twój przyjaciel idzie.

-Pizza, sałatka grecka i dwie cole jedna dietetyczna.

-Dziękuję kelnereczko.

-Widziałaś. Simon zaraz wykręci sobie głowę.

-Niech sobie wykręci, przynajmniej nie będę musiała się na niego patrzeć.

-Na tą piękną twarzyczkę. Na ten seksowny tyłeczek i umięśniony tors.

-Oh zamknij się.-położyłam mu rękę na twarzy, a on ją polizał.- Błee... Bez takich.

-Idziemy do kawiarni czy będziemy oglądać te seksowne tyłki.

-Idziemy na kawę! Już!- powiedziałam zakładając bluzę, a za sobą słyszałam chichot chłopaków.

______________

848 słów.

To ja!!!!!

Przepraszam za błędy.-Kinga

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro