32.
Następnego dnia wieczorem
-Jak ci poszła poprawa?- zagadnęłam kończąc papierosa.
-Chyba dobrze, ale na pewno spieprzyłem jedno zadanie.- odpowiedział Simon.
-Jak dostaniesz wyżej niż 2 stawiam ci pizze.-zaśmiałam się z własnego stwierdzenia, a chłopak razem ze mną.
-Jak tam między tobą, a Ryanem?- zapytał wyciągając z kieszeni parę owocowych cukierków częstując mnie jednym.
-Jest jak dawniej.
-Czyli wróciliście do siebie?
-W jakim sensie?- spojrzałam na niego jak na wariata.
-No wiesz jak chłopak i dziewczyna są razem i zerwą to potem nieraz wracają do siebie. No wiesz o co chodzi.- chłopak mówią gestykulował rękami, a gdy zrozumiałam o co mu chodzi dostałam ataku śmiech.
-Ja i Ryan nie jesteśmy razem.
-Ale...
-Nie ma żadnego, ale. Nie jesteśmy razem i nie byliśmy razem.
-Okey.
-A jak z tobą i Monick?
-Nie gadam z nią i nic mnie już w sumie z nią nie łączy.- pokiwałam głową ze zrozumieniem.
-Nie jest ci trudno przebywać z tymi płytkimi ludźmi?- zapytałam i podeszłam do barierki by się o nią oprzeć.
-To nie są źli ludzie. Adam jest moim dobrym kumplem od 6 klasy. To u niego nocowałem kiedy starzy się czepiali i kiedy miałem wszystkiego dość. To naprawdę świetny człowiek.
-Nie wiem, nie zdążyłam się o tym przekonać.
-Ah no tak byłaś pierwszą laską, która go odrzuciła!- przypomniał sobie chłopak. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
-Był może wtedy jakiś zakład czy coś?
-Nie czemu?
-Bo w jednym czasie dostałam zaproszenie od kilku chłopaków.
-Wiesz to może wydać się śmieszne, ale w naszej szkole jest taka jakby 'zasada'. Nie wolno zaprosić na randkę Nowej/Nowego wcześniej niż miesiąc po jego przybyciu. Ryan ci o tym nie mówił?
-Ni...- w tym momencie mój telefon zaczął dzwonić uwalniając przeraźliwy pisk mojego przyjaciela-głupka.- O wilku mowa.
-Witam dodzwoniłeś się do fabryki dynamitu. W czym mogę pomóc?-powiedział Simon wyrywając mi telefon i odbierając wcześniej ustawiając na głośnik.
-Ymmmm... zastanawiam się jakiej długości laskę dynamitu pan posiada?- usłyszeliśmy po drugiej stronie poważny głos Ryana.
-Rozmiar XXL to gdzieś tak 30 centymetrów.- odpowiedział tak samo poważnie Simon, a ja płakałam dusząc w sobie śmiech.
-Hmm... a występuje może przedwczesny zapłon?
-Nie nigdy się nie zdarza!- parsknęłam razem z chłopakami śmiechem.
-Tak w ogóle to z kim mam przyjemność?
-Jak mogłeś mnie nie rozpoznać.- powiedział z udawaną histerią starszy chłpak.
- Sejmon!!!- do słuchawki odezwał się udający podniecenie blondyn.
-Po co dzwonisz i czemu zmieniłeś mi dzwonek?
-Chciałem się ciebie zapytać czy idziesz na to całe gówno z okazji Walentynek jutro do szkoły?
-A mam jakiś inny wybór?- zapytałam siadając okrakiem na barierce.
-Twój przystojni i bardzo seksowny przyjaciel idzie jutro do studia tatuaży i możesz iść z nim?- w głosie chłopaka słychać było dumę.
-Jack idzie zrobić tatuaż i nic mi wcześniej nie mówił?
-Chodziło mi o mnie, pacanie!
-Wiesz powiedziałeś przystojny i seksowny. To mnie zmyliło...
-Dobra daj se siana. Idziesz czy nie?
-Idę, idę.
-A ty Simon idziesz z nami?- po pytaniu które padło z telefonu zwróciłam swój wzrok na bruneta.
-Sory, ale jutro gram mecz charytatywny.- odpowiedział.
-Okey. To ja mam jutro na 10 wiec tak 9:15 będzie dobrze.
-A czyli ja mam cie zawieźć?
-Czy wyobrażasz sobie żeby Laura Bones dała swojemu syn samochód po to, aby on mógł zrobić sobie tatuaż?
-Okej.
-Godzinę znasz. Żegnam. Zabezpieczajcie się.
-Narazie.- odezwałam się i wcisnęłam czerwony guzik.
-Też będziesz sobie robiła tatuaż?- zagadnął Simon po skończonej rozmowie.
-Miałam takie plany, ale chyba nie teraz. Nie wiem co bym chciała mieć wytatuowane. A ty w najbliższym czasie masz zamiar poszerzyć swoją kolekcję?
-Zastanawiałem się nad orłem. Nie musi być jakiś duży, ale ten symbol mi się podoba.
-Ptaki fajnie wyglądają. Sama mam jeden i w sumie chyba jest to jeden z najważniejszych dla mnie.
-Mogę zobaczyć?- nie pewnie skinęłam głową na tak, a później podciągnęłam sweter i delikatnie stanik ukazując wzór odlatującego ptaka tuż przy moim sercu.
-Co on symbolizuje?- opuściłam sweter i okryłam się cieplej kurtką.
-Chyba to, że życie przy odrobinie nieuwagi może odlecieć jak spłoszony ptak.- ten pokiwał głową ze zrozumieniem.- Teraz twoja kolej. Pokaż jeden z ważniejszych dla ciebie tatuaży.
-Hmm... To będzie ten.- w pełnym skupieniu przyglądałam się zarysom figury powyżej nadgarstka chłopaka.
-Pusty kwadrat? Co on symbolizuje?
-Robiłem go w dość trudnym okresie mojego życia kiedy uświadomiłem sobie, że żyje od bójki do bójki, od kieliszka do kieliszka. Nic wtedy praktycznie nie miało dla mnie znaczenia i stwierdziłem, że moje życie jest puste jak ten kwadrat.-jak zaczarowani wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
Każde z nas miało w życiu więcej upadków niż wzlotów i patrząc sobie w oczy pokazujemy prawdziwe emocje. Hipnotyzujący brąz jest coraz bliżej. Po chwili nasze usta się stykają. Idealnie dopasowane. Łączymy się w delikatnym, ale pełnym namiętności pocałunku.
Jego ręce znajdują miejsce na moich biodra. Moje palce znajdują miejsce w jego włosach. Gdy brakuje nam tchu odrywamy się od siebie z zaczerwienionymi policzkami. Z lekkimi uśmiechami.
-Dobranoc, Cat.
-Dobranoc, Simon.- odpowiadam i zatrzaskuję drzwi balkonowe. Dopiero teraz uświadamiam sobie co ja zrobiłam i z przerażenia siadam na fotel.
________________________
764 słów.
Wiem skopałam tą 'romantyczną' scenę. Nie bijcie, plzz.
Przepraszam za błędy.-Mrs.
A I JESZCZE JEDNO! DZIĘKUJĘ ZA PONAD 5K WYŚWIETLEŃ JESTEŚCIE CUDOWNI!!!! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro