31.
Niedziela
-Hej co robisz?- zapytałam Simona siedzącego w kuchni.
-Matmę, ale to jest tak posrane, że za nic nie poprawie tej pały.- westchną przeczesując włosy palcami.
-Pokaż.- zerknęłam mu przez ramię jedząc kawałek marchewki.- To jest proste mogę ci to wytłumaczyć.
-Ale wy przecież jesteście w połowie tego działu.
-No tak, skąd wiesz?
-Możliwe, że próbowałem zdobyć ten test.
-Jestem do przodu z tematami, bo przygotowuję się do olimpiady.
-Ja pierdziele. Mieszkam koło kujona.- szepną pod nosem.
-Słyszałam to!- rzuciłam w niego marchewką, którą sprawnie odbił.
***
-Rozumiesz już?- pytam po godzinie tłumaczenia co z cym i do czego.
-Yhmm... Mam pytanie co to jest i dlaczego to tu stoi?- wskazał na cosinus, a ja przetarłam sobie twarz w totalnym załamaniu i nachyliłam się po drugiej stronie biurka.
-To jest cosinus...- zaczęłam, dziwny uśmiech wpełzł na jego usta, a wzrok zsunął się mu na mój dość duży dekolt.- dodajemy tam mąkę, jajka i tak mamy naleśniki. Rozumiesz?
-Tak, tak jajka. Czekaj. Co?!
-Gówienko. Masz tu 5 równań rozwiąż je, a ja idę się przebrać.
Wkroczyłam do łazienki, w szybkim tempie zmieniłam szorty i luźny top na leginsy, duży seter z golfem i skarpetki.
-Skończyłeś już?- zapytałam po wyjściu z łazienki. Chłopak pokiwał głową by podnieść głowę i spojrzeć na mnie.
-Teraz też wyglądasz seksownie.- burknął pod nosem, ale postanowiłam to zignorować.
-4 na 5 masz dobrze. Zrób jeszcze te trzy przykłady i powinno być dobrze.
________________________________
238 słów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro