13.
Siemka troche spóźniona 13 troche Hallowenowa część.
_________________________________
Stoje w kolejce do bufetu za Ryanem.
-To za co się przebierasz?-pyta chłopak odwracając się do mnie przodem.
-Kiedy?!
-No jutro. Ja pitole, jak ty nie ogarnięta! - wywrócił oczami.
-Aaa, no tak, jutro jest Hallowen. Nie idę - odparłam odrazu.
-Ale ja się ciebie kotku nie pytam czy idziesz tylko za co się przebierasz, bo i tak nie masz nic do gadania.- wyszczerzył się do mnie. - no dawaj będzie fajnie, nazbieramy dużo cukierków, obrzucimy domy papierem i postraszymy dzieciarnie.
-Hej, sory, ale podsłuchałem waszą rozmowę, moge iść z wami, w sensie chodzić na Hallowen?- byłam tak samo zszokowana jak Ryan. Simon, który stał przed nami w kolejce odwrócił się i zadał to pytanie.
-Ni...- chciałam zaprzeczyć, ale gwałtownie mi przerwano.
-Spoko, ale Monic organizuje coroczną impreze. Nie idziesz?- miałam ochote udusić blondyna stojącego obok mnie.
-Nie, najwyżej powiem, że mam już inne plany.- Simon uśmiechał się, a ja szukałam w nim oznak kłamstwa.
-Ok. To jesteśmy umówieni na fejsie wyśle ci jeszcze mój adres i tam sie spodkamy, pasuje? - Harrison pokiwał głową, a ja chciałam zaprzeczyć, ale wyszło jak zwykle.- Pasuje. To ja poprosze pizze, a jest z szynką...
Nie słuchałam co zamawia Ryan tylko pociągnęłam Simona za rękaw.
-Jeśli nasz wkręcasz. To wiedz, że się zemszcze. - syknęłam mu do ucha.
-Nie spinaj się tak, kotku.- rzucił sarkastycznie i odszedł.
-Cat, teraz twoja kolej. - Ryan wyrwał mnie z zamyślenia.
-Poprosze sałatkę i wodę i może jeszcze wafle czekoladowe, dziękuje.- posłałam uśmiech wiecznie zgorzkniałej Gerdzie i odeszłam.
Gdy usiedliśmy do stolika Bones zaczoł nawijac o tym, że bym przyszła do niego jutro o siedemnastej to mi pomoże sie wystroić, a poten na temat dziwnego zachowania Nowego, nad którym ja sam się zastanawiałam.
Ten świat staje na głowie, do cholery
†††††††††††††††††††
*Dzień Hallowen*
-No i jak wyglądam.- pokazałam się Ryanowi kiedy wyszłam z łazienki.
-OMFG! Stworzyłem potwora. Wyglądasz tak seksownie, że Simonowi na pewno stanie.- Blondyn zachowywał się jak dziecko, które dostało wymarzoną zabawkę.
-No wiesz ty też dość dobrze wyglądasz.-powiedziałam patrząc krytycznym wzrokiem na chłopaka.
-Się nie znasz. Wyglądam bajecznie, suko.- powiedział dumy z siebie chłopak.
To może tak w skrócie Ryan miał białą długą sukienkę, na ramiona zakłada właśnie futro, bo na dworze jest 15 stopni, na głowie ma bardzo blond perukę z zakręconymi końcówkami. Usta natomiast miał pomalowane krwisto- czerwoną szminką, a nad wargami ma sztuczny pieprzyk. Tak, Ryan Bones przebrał się za Marilyn Monroe.
-Mama wie, że zajumałeś jej szminkę? - zapytałam z rozbawieniem.
-Nie wie, bo to twoja szminka. - odpowiedział zadowolony z siebie przeglądając się w lustrze. Podeszłam do niego klepnęłam go w tyłek i sama przejrzałam się w lustrze. -Wyglądamy zajebiście! - powiedziałam uśmiechając się do niego w lustrze. w tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Rzuciliśmy się do drzwi i zaczęły się wyścigi kto pierwszy. Dobrze, że Ryana mamy nie ma w domu. Gy wylądowaliśmy na dole przypomniało mi się o torebce rzuconej u chłopaka na łóżku. poinformowałam go o mojej rzeczy i pobiegłam na górę, byłam na boso, więc obyło się bez kontuzji. Weszłam do szarego pomieszczenia i pochwyciłam moją torbę oczywiście właściciel pokoju zapomniał swojego telefonu i naszych wiaderek na słodycze. Schodząc ze schodów zakładałam na ramiona swetro - podobne coś. Gdy już moje stopy zetknęły się z podłogą podniosłam głowę do góry i delikatnie się uśmiechnęłam. Simon stał w salonie i zszokowany, z otwartą paszczą, skanował mnie wzrokiem. Jego brązowe włosy były postawione na żel do góry, twarz miał bardzo bladą , dookoła ust spływała mu sztuczna krew, ubrane miał na sobie czarne rurki, czarną bokserkę i czarna kurtkę skórzaną. Podałam Ryanowi, który przyglądał się temu zajściu z bananem na ustach, telefon, a sama poszłam założyć buty na niewielkim obcasie. Wyprostowałam się i stanełam twarzą do chłopaków.
-Idziemy?- popatrzyłam na dalej rozradowaną twarz Ryana i w dalszym ciągu lekko zkołowanego Simona.
-Eee... Co?- zapytał ten drugi. Na co mój przyjaciel się zaśmiał i podszedł do mnie rzucając.
-Lecimy się zabawić, suki!!
_________________________________
-CUKIEREK ALBO PSIKUS!- krzyknęliśmy gdy drzwi się otworzyły. Otworzyła na kobieta w średnim wieku i tak jak jej poprzednicy nasypała nam do toreb cukierki, jakieś ciastka lub batony. podziękowaliśmy i z uśmiechem na ustach odeszliśmy. Ryan popatrzył najpierw do mojej torby potem do Simona, a na sam koniec do swojej. -Mam najwięcej słodyczy, bo jestem najładniejszy! - powiedział pewny siebie. -Masz najwięcej cukierków, bo podbierasz z naszych toreb! - sprostowałam uderzając go lekko łokciem w brzuch. -To akurat jest... - przerwał i spojrzał na moja twarz, która przyglądała mu się z uśmiechem. -...prawda. Całej sytuacji przyglądała się Simon z nieodgadnionym wyrazem swojej facjaty, pokazałam mu język następnie odwróciłam się i zapukałam do drzwi. Za sobą słyszałam chichot tego idioty (i nie mam na myśli Simona). Otworzył nam mężczyzna na oko 33-39 letni i popatrzyła na nas groźnym wzrokiem. Najdłużej jego oczy zatrzymały się na mnie, aby następnie jego wzrok zjechał na mój dekolt. -Cukierek albo psikus! - powiedziałam chłodno.
-Zależy jakiego psikusa masz mi do zaproponowania - jego uśmiech był tak obleśny, że myślałam o puszczeniu pawia na jego kapcie. Zdanie, które wypowiedział zadziałało na chłopaków, błyskawicznie stanęli po obu moich stronach. Osobiście nie lubię takich sytuacji, które niestety przy moim trybie życia są dość częste. - widzę, że twoi koledzy też tu są, poczekajcie mam jakieś słodycze. Gościu odwrócił się i poszedł w głąb mieszkania. -Chciałem mu już przypieprzyć. - powiedział szeptem dalej wkurzony Ryan. -Spokojnie poradziła bym sobie - odszepnęłam i uśmiechnęłam się do niego z dołu. Kątem oka zarejestrowałam zaciśnięte dłonie Simona (?). Facet już wrócił chłopakom dał po batonie, mi natomiast wręczył lizaka.
- To masz jak byś się nudziła - wręczył mi karteczkę z rzędem cyfr do ręki.
-Dziękuję i dobranoc - wymusiłam uśmiech i odwróciłam się na pięcie, złapałam chłopaków za rękę i pociągnęłam w stronę furtki.
-Co ty robisz należy mu się jakaś kara. - szepnął, znów wzburzony Ryan.
-Chodź.-wyszliśmy za furtkę, gościu dalej tam stał i mi się przyglądał jeszcze raz się do niego uśmiechnęłam i odeszłam w stronę chłopaków. Na szczęście obok jego domu rosły wysokie choinki za , którymi się schowałam i obserwowałam gościa. Poszedł na górę. Chłopacy strzelili focha i szli bezemnie.
-Chłopaki. Psss!- pierwszy odwrócił się Simon, następnie i Ryan na mnie spojrzał. Pokazałam im gestem żeby do mnie podeszli.
- Coś ty wymyśliła?- zapytał dalej trochę zdenerwowany Ryan.
- No przecież chciał psikusa- chłopaki odrazy zaczaili o co mi chodzi. Pochwyciliśmy w ręce papier toaletowy, jajka, pastę do zębów i spray z czymś co wyglądało jak ser w sprayu ale tym nie było. Ryan miał jeszcze przeterminowaną rybę. Najpierw całe jego podwórko i wszystkie krzaczki, drzewka, roślinki obwinęliśmy papierem, to samo było z płotem i furtką. Następnie usmarowaliśmy pastą i sprayem drzwi, klamkę, skrzynkę, doniczki dynie świecące się, klapę od garażu. Chłopacy przyglądali się naszemu dziełu z uśmiechem, a ja je jeszcze dopieszczałam. Na wycieraczkę położyłam kilka jajek, na jajka karteczkę którą dostałam od tego typa. Na dróżce też zostawiłam kilka. odebrałam od Simona spray i napisałam RSC.
-Nie grzecznie jest niszczyć cudze mienie- odezwał się znajomy głos za plecami. Odwróciliśmy się, słyszałam jak Ryan puszcza wiązankę przekleństw. Uśmiechnęłam się do mężczyzny w mundurze, podeszłam do niego założyłam ręce na piersi i tupnęłam nogą.
-Ale ten oblech proponował mi złe rzeczy.- popatrzyłam na niego z miną męczennicy.
- O nie w takim razie ja się z nim pomówię.
-Chyba dostał już należytą karę.- powiedział Simon, na co zaśmialiśmy się, tylko Ryan miał nietęgą minę.
-Czy wyjaśni mi ktoś o co chodzi?
-Ryan to Jack mój znajomy.- powiedziałam do młodszego blondyna.
- Ta, znajomy od 7 lat razem mieszkamy, ale znajomy- powiedział oburzony i zaczął grzebać w mojej torbie ze słodyczami, nagle jak by doznał oświecenia- Ryan? Ten Ryan, z którym tak zawzięcie smsujesz. Jak ją zranisz, stary, to masz przesrane- śmiesznie to wyglądało bo mówią jednocześnie pchał sobie snickersa do paszczy. Popatrzyłam jeszcze na dom oblecha i w tym momencie światła na korytarzu się zapaliły.
-Jack chce nas podwieźć, chłopaki, wsiadać- powiedziałam i zajęłam przednie miejsce w radiowozie. Kiedy odjechaliśmy drzwi domu akurat się otworzyły, niestety nie zobaczyłam wyrazu twarzy typa.
-Kiedy kończysz zmianę?-zagadnęłam.
- Za godzinkę, podwieźć was do domu?- zapytał patrząc na mnie.
-Nie, na Long Street 36 zostawiłam auto pod domem Ryana
-Okey- jechaliśmy jeszcze chwilę, aż w końcu się zatrzymaliśmy.
-Dobra, dzięki. Trzymaj, żebyś nie zemdlał przez tą godzinę. Pa!-na siedzeniu zostawiłam 2 batony i cmoknęłam chłopaka w policzek.
-Simon podwieźć cię?- zapytałam patrząc się na chłopaka. Ten skinął głową, pożegnał się z Ryanem i odebrał odemnie kluczyki następnie wsiadając do środka auta. Podeszłam do Ryana.
-Masz jutro czas?- zapytałam blondyna.
- Może mam, a co?
- Bo do kin wchodzi Paranormal Activity 5 i nowe zniżki do Maca mam idziesz ze mną?
-No pewnie! Mogę cie o coś zapytać?- wiedziałam o co chce się zapytać.
- Chodzi ci o Jack'a?- pokiwał twierdząco głową- to skomplikowane, ale obiecuje, że kiedyś ci powiem.
-Ok, to do jutra. Pa. - pożegnałam się z chłopakiem i weszłam do auta.
Część drogi przejechaliśmy w milczeniu.
-Jutro pierwsza akcja. - powiedział Simon.
-Stresujesz się?- zapytałam odrywając na chwilę wzrok od drogi.
-Nie.
-A powinieneś. To nie jest moja pierwsza akcja, ale ja się stresuję.
-No dobra może lekki stres jest.- posłałam uśmiech w jego stronę. Dojechaliśmy pod dom i wysiedliśmy.
- Jutro mamy jeszcze jeden trening.- powiedziałam po wejściu do domu.
- Okey. Rano?- zapytał, potwierdziłam.- ...to pa.
Weszłam do pokoju, skierowałam się na balkon i zapaliłam papierosa.
Czy ja przed chwilą rozmawiałam z nim... normalnie?
__________________________________________________________________
1513 słów. WOW.
DZIĘKUJE ZA 1K WYŚWIETLEŃ!
PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGIE PRZERWY POMIĘDZY ROZDZIAŁAMI I ZA BŁĘDY ~'Kinga
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro