Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10.

23.10.2015r.

-Wzywałeś mnie?-siadam na dużym, skórzanym fotelu w gabinecie Edgara.
-Tak. X jest w mieście i ma dla mnie ważne dokumenty i akta, które przejmiesz od niego. Czekaj gdzieś to miałem... O! Tu jest.-podał mi papierek z dobrze znanym mi adresem.
-Dobrą kawe tam serwują.-powiedziałam i jesdnocześnie zarjestrowałam zdziwione spojrzenie Ed'a.- To kawiarnia, chce się spodkać w kawiarni.
-Cały X. interesy i przyjemności.- zostawiłam szefa w gabinecie z półuśmiechem na ustach i poszłam się przygotować.

******************
X.-Xaver, mężczyzna, około 35lat, dobry kolega Ed'a, często nas odwiedzał jak byłam mniesza, dawał fajne prezenty, ostatni raz go widziałam jak miałam 12lat. Potem już przestał przychodzić, ale dzwonił na święta.

**********************
Gdy otworzyłam drzwi od kawiarni, metalowy dzwoneczek dał o sobie znać. Nikt jednak nie zwrócił na mnie uwagi. W powietrzu unosił się zapach wanilii i świerzo zmielonej kawy.
Prześledziłam wzrokiem lokal. Para, staruszek, jakieś dwie dziewczyny i mężczyzna w koszuli, który siedzi odwrócony do mnie tyłem. Pidchodzę do lady i zamawiam karmelowe latte. Idę w stronę stolika tegi faceta.
-Ta broda cię postarza.-mówię na powitanie.
-Słucham? My się znamy?- zdezorientowany mężczyzna patrzy na mnie.
-Nie poznajesz mnie "wujku iksiks"
-O mój Boże! Cat?
-We własne osobie. -vuśmiecham się dumnie.
-Jejku, ale ty urosłaś czym ten Ed cie karmi?
-Nie gadajmy o mnie tylko o tobie? Gdzie zniknąłeś na te 5lat?
-A podróżowałem tu i tam.-uśmiechnoł się marzycielsko.-A ty co tu robisz?
-To ty nie wiesz?- zdziwiłam się.
-Ale co?-zapytał gdy kelner przyniósł moje zamówienie.
-No, bo masz coś dla Ed'a i ja mam to odebrać?
-O kurwa, czyli jesteś wplątana w to całe gówno?
-Jakoś tak wyszło...
X. wyciągnął ze swojej torby (takiej w której ludzie zazwyczaj noszą laptopy) białą teczkę przewiązaną sznureczkami.
-Dzięki coś jeszcze?- zapytałam się chowając to cokolwiek to jest do mojego plecaka.
-Nie to chyba wszystko. Będe się już zbierać.
-Okey, ja też- każde z nas rzuciło na stół banknot i wyszliśmy z kawiarni.
-WOW! To twoje cudeńka?-Xavier zapytal gdy podeszłam go mojego motoru.
-Moje,moje... Dobra to narazie wpadnij czasem do nas.
-Napewno jeszcze nie raz wpadne, trzymaj się mała.
Uścisnęliśmy się na pożegnanie i każde pojechało w swoją stronę.

*************************
Położyłam teczke na drewniane biurko Ed'a.
-Dziękuje, Cat. Zrobisz dla mnie coś jeszcze oczywiście jak nie masz nic do roboty?
-Nie, nie mam nic. To co mam zrobić?
-Trzymaj tutaj różne dokumenty, umowy i faktury. Mogła byś je przejżeć i posegregować?- wręczył mi nie mały plik kartek.
-Gdybym wiedziała że tego jest tyle to bym się nie zgodziła.
-Teraz za późno musuś to zrobić.-Ed wyszczerzył się i zabrał za otwieranie teczki.
-A właściwie co to jest?-wskazałam na przedmiot który trzymał w ręce.
-A to...to takie dokumenty.
Wiedzialam, że coś kręci, ale bez słowa wyszłam z gabinetu.

**************************
Było koło północy, gdy drzwi od domu się otworzyły. Siedziałam jeszcze nad papierami w kuchni i prawie przysypiałam.
-Co ty tu jeszcze robisz?- Simon wszedl do kuchni.
-A ci ty tu dopiero robisz?
-Wruciłem od... kumpla.A ty?
-Odkiedy twój kumpel ma duże cycki i wagine...-podniosłam głowe na niego-...oraz używa czerwonej szminki. Segreguje i przeglądam dokumenty Edgara.
Przetarłam twarz rękami i jęknełam.
-A od kiedy ty masz sponsora?
Parsknęłam śmiechem i poniosłam głowe patrząc na niego.
-Do mnie mówisz?- pokiwał głową widocznie zadowolony z siebie.
Przykleiłam na wieszch dokumentów różową, samoprzylepną karteczkę z napisem "faktury" i podeszłam do lodówki po wodę.
-Nie skomętujesz tego?- spytał wciąż tam stojący Simon.
-Nie ładnie tak oceniać ludzi, bo możesz źle ocenić.
I wyszłam z kuchni, ale potem się cofnęłam i wyjrzałam zza winkla.
-Żebyś mógł spokojnie spać to mó wujek, stary znajomy który przekazał mi ważne dokumenty dla Eda. Ale ty i tak mi przecież nie wierzysz.-uśmiechnęłam się i odwróciłam na pięcie.

_________________________________
*zdjęcie Xaviera i Cat na górze*

Ta końcówka miesiąca to istny rozpierdZiel.
Przepraszam za błędy
Gwiazdkujcie
Komentujcie
Obserwujcie mój profil
~z poważaniem ta wredna Kinga†

P.s jeśli nie wsponinałam to bd się tu powtarzać wulgaryzmy
Całuski:*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro