13
E.F
Jeśli miałabym powiedzieć, czego dowiedziałam się o sobie przez ostatnie miesiące, zdecydowanie powiedziałabym, że tego, że ciężko mi dochowywać sekretów, a już szczególnie tego jednego sekretu. Sekretu, którym był mój chłopak.
Wszystko szłoby po mojej myśli, gdyby nie fakt, że po naszym powrocie z Brazylii, Marc zaczął przebywać w naszym domu dużo częściej niż wvześniej, a nawet zostawał u nas na noc, pod pretekstem "zbyt późnej pory na powrót do domu". Marc sypiał wtedy w pokoju gościnnym, a przynajmniej tak wmawiał Hectorowi, aby ten nic nie podejrzewał, a tak naprawdę za każdym razem przychodził do mojego pokoju. Poza radością, związaną z jego obecnością, czułam też wstyd, szczególnie w momentach, gdy na jego oczach dochodziło do kłótni, pomiędzy mną, a moimi rodzicami. Wtedy nie czułam żadnego pozytywnego uczucia, tylko poniżenie i żal, przeszywający mnie aż do kości. Tak samo było i dziś, gdy mama opieprzyła mnie za stłuczenie talerza. Oczywiście w takim momencie, aby mieć widownię w postaci chłopaków.
Hector i Marc siedzieli w salonie i grali w coś na konsoli, a ja robiłam sobie herbatę w kuchni. Cały czas próbowałam trzymać się jak najdalej od chłopaków, bo już dobrze wiedziałam, że pomimo umowy z Marciem o zachowaniu naszej relacji w sekrecie, on i tak na każdym kroku mnie podpuszczał i z tego co zauważyłam, Marc zawsze próbował zainicjować choć najdelikatniejszy dotyk między nami. Kilka takich sytuacji, osoba trzecia mogła uznać za przypadkowy dotyk, ale te sytuacje miały miejsce tak często, że przestały tak wyglądać.
Starałam się jednak jak najlepiej zgrywać pozory i udawać.
Po zrobieniu herbaty, wróciłam szybko do pokoju i zaczęłam przygotowywać się do snu. W końcu miałam czas dla siebie. Szybko wypiłam herbatę, zabrałam piżamę w postaci krótkich, czarnych, satynowych spodenek i zwykłego czarnego topu na ramiączkach i wyszłam z pokoju. Po cichu przechodziłam przez korytarz, a gdy minęłam pokój brata, nie usłyszałam żadnego dźwięku, co oznaczało, że chłopaki poszli prawdopodobnie spać. Powoli otworzyłam drzwi od łazienki i tam weszłam. Zamknęłam sobie drzwi i się rozebrałam. Na moim ciele dalej były widoczne niektóre malinki, które Marc zostawił kilka dni wcześniej, ale nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie, nawet mi się to podobało. Weszłam pod prysznic i pozwoliłam gorącej wodzie spłynąć po moim ciele, dając ukojenie moim spiętym mięśniom. Umyłam się żelem o najsłodszym zapachu jaki tylko miałam i wyszłam spod prysznica, owinięta w puchaty ręcznik. Szybko się wytarłam i założyłam na siebie piżamę, po czym znów wróciłam do pokoju. Weszłam do łóżka i zakryłam się szczelnie kołdrą. Chciałam położyć się spać, ale i tak miałam cichą nadzieję, że Marc przyjdzie do mnie i tej nocy. To było ryzykowne, ale było w tym też coś uzależniającego, a nawet podniecającego.
Zaczęłam przeglądać social media na telefonie, gdy usłyszałam otwieranie się drzwi od pokoju, a zaraz potem moim oczom ukazała się wysoka sylwetka. Uśmiechnęłam się szeroko i zerwałam się z łóżka. Podbiegłam do niego i wskoczyłam chłopakowi na ręce.
- Tęskniłem. - Szepnął mi do ucha, a zaraz potem połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Oddawałam jego pocałunki i bawiłam się jego włosami.
Wciąż się całowaliśmy, a Marc jednym, pewnym ruchem położył mnie na łóżko i zaczął składać mokre pocałunki na mojej szczęce i zjeżdżał coraz bardziej w dół. Jęknęłam cicho, a moje dłonie szybko wślizgnęły się pod jego koszulkę, dotykając twardego, umięśnionego torsu.
Chłopak szybko zdjął mi top i złożył pocałunek na mostku, wywołując mój kolejny, tym razem głośniejszy jęk. Marc miał już schodzić całusami wzdłuż mojego brzucha, ale szybko go powstrzymałam, odsuwając się trochę. Brunet podniósł głowę i spojrzał na mnie pytająco.
- Nie mam ochoty. - Powiedziałam, spuszczając głowę w dół. Poczułam się głupio, bo miałam wrażenie, że zrobił sobie lekką nadzieję, że coś się wydarzy.
Marc wstał z łóżka, przez co pomyślałam, że na pewno za chwilę wyjdzie, ale ku mojemu zaskoczeniu, chwilę później położył się przy mnie i otoczył mnie ramionami.
- Spokojnie. - Ucałował mnie w czoło. - Nie musimy nic robić.
Jego słowa zadziałały na mnie w pewnym stopniu uspokajająco. Cieszyłam się, że chłopak nie widział we mnie tylko swojej zabawki, tylko naprawdę mu na mnie zależało.
Przymknęłam na chwilę oczy i splotłam nasze dłonie razem. Nie mówiliśmy do siebie zupełnie nic, ale cisza, w której trwaliśmy nie była niezręczna w nawet najmniejszym stopniu. Byliśmy tylko my, wtuleni w siebie.
M.G
Leżałem z nią w milczeniu, bojąc się przerwać ciszę między nami. Czułem się spokojny, otaczając ją ramionami, czując jej ciepło, co dawało mi świadomość, że jest bezpieczna. Jednak z tyłu głowy, czułem, że coś jest nie tak, że niedługo stanie się coś, na co oboje nie jesteśmy gotowi. Już od jakiegoś czasu miałem takie myśli, ale starałem się je zbywać, wmawiając sobie, że przesadzam.
Na samą myśl o tym, docisnąłem ją mocniej do siebie i pocałowałem ją w tył głowy. Nie mogłem pozwolić, aby coś jej się stało.
W pewnym momencie poczułem jak dziewczyna zaczyna się niespokojnie przewracać z boku na bok, a zaraz później otworzyła oczy. Spojrzałem na nią nieco zaniepokojony, a Leni zerwała się z łóżka i wybiegła do toalety.
Żołądek mi się zacisnął i nerwowo przełknąłem ślinę. Czułem, że teraz naprawdę jest coś nie tak. Przez chwilę siedziałem w miejscu, nie będąc w stanie nawet się ruszyć.
Po jakimś czasie zdecydowałem się w końcu wstać i zobaczyć, co się stało. Niepewnie zapukałem do drzwi łazienki i powoli je otworzyłem. Serce aż mnie zabolało, gdy zobaczyłem Eleni, klęczącą przy toalecie. Powoli uklęknąłem przy niej i zacząłem głaskać ją po plecach, przy okazji łapiąc jej włosy z tyłu, żeby jej nie przeszkadzały.
- Przepraszam... - Zaczęła mówić, ale zaraz potem znowu zwymiotowała. - Źle się czuję.. - Oddychała ciężko.
Serce mi się krajało, gdy widziałem jak cierpiała, ale wiedziałem, że nie mogłem z tym nic zrobić.
- Spokojnie. - Dalej głaskałem ją po plecach, a gdy było jej już lepiej, wziąłem ją na ręce i znów położyłem ją do łóżka.
- Przyniosę ci wody. - Pocałowałem ją szybko w czoło, a ona się odsunęła. - Nie. Mogę być chora i się zarazisz... - Powiedziała smutna, a ja tylko pokręciłem głową i poszedłem szybko do kuchni po butelkę wody.
Gdy wróciłem, Leni już spała. Nie chciałem jej budzić, więc tylko postawiłem butelke na szafce przy łóżku i położyłem się obok niej. Znów ją przytuliłem, ale delikatniej i ucałowałem ją w czoło.
Długo starałem się zasnąć, ale cały czas miałem w głowie myśli, że coś jest nie tak. Coś miało się zmienić, a ja nie mogłem nawet zrozumieć co. Bałem się, że spełni się to, czego bałem się od jakiegoś czasu.
Stracę ją na zawsze.
_______________________________
Chciałam powiedzieć, że zbliżamy się do końca pierwszej części tej książki hehe
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro