~ 9 ~
~ Przepowiednia ~
W pracy również byłam obserwowana. Zauważyłam, że w Ministerstwie pojawiło się wielu sojuszników Voldemorta.
Niektórzy nie zwracali na mnie uwagi, inni zaś obserwowali każdy mój krok.
Czułam się źle z faktem, iż ostatnimi czasy zaniedbałam Remusa.
Cały mój czas poświęciłam Ministerstwu Magii oraz spotkaniom Śmierciożerców.
Pewnego wieczoru ponownie poczułam pieczenie w okolicach przedramienia.
Czarny Pan nas wzywał.
— Chciałbym ogłosić wam nowinę! — oznajmił Voldemort przechadzając się po jadalni w rezydencji Belli i jej męża, Rudolfa — Powitajcie naszego nowego przyjaciela i sprzymierzeńca.
Do pomieszczenia wszedł Severus Snape.
Jego widok totalnie mnie zaskoczył.
Severus rozejrzał się po sali, lecz kiedy mnie spostrzegł, zmarszczył delikatnie brwi. On również był zaskoczony moją obecnością.
— Severus podzielił się ze mną istotną informacją... — mówił dalej Voldemort — Niedawno podsłuchał pewną przepowiednię...
Czarny Pan wyciągnął swoją różdżkę po czym posłała blade światło na środek pomieszczenia.
Wszyscy w skupieniu przypatrywaliśmy sie jasnemu oblokowi, kiedy ten nagle wydał z siebie dźwięk:
„Oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana...
Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca...
A choć Czarny Pan naznaczy go jako równego sobie, będzie miał moc, jakiej Czarny Pan nie zna...
I jeden z nich musi zginąć z ręki drugiego, bo żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje...
Ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana, narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca..."
W pomieszczeniu zapadła cisza. Wszyscy spojrzeli na Czarnego Pana oczekując wyjaśnień.
— Muszę odnaleźć tego chłopca. W przeciwnym razie może on pokrzyżować nasze plany.
Poczułam jak robi mi się słabo.
Harry. Neville...
Te dwa imienia dźwięczały mi w głowie.
Po powrocie do mieszkania od razu napisałam list do Dumbledore'a prosząc go o ochronę dla Potterów i Longbottomów. Zataiłam przed nim fakt, iż osobiście usłyszałam przepowiednie. Napisałam mu, że podsłuchałam rozmowę Belli z Lucjuszem w rodzinnym domu.
Nie dbałam o to by Dumbledore mi w to uwierzył. Najważniejsze było bezpieczeństwo moich przyjaciół.
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Kilka godzin później sowa dostarczała mi list o treści:
„ Zajmę się tym. Dziękuje, że mnie o tym poinformowałaś".
Przez długi czas siedziałam na fotelu w salonie, starając się zapomnieć o tej przepowiedni. Wierzyłam, że Dumbledore zapewni im ochronę.
— Wróciłem!
Do mieszkania wszedł Remus.
Na jego widok od razu poczułam ciepłe ukłucie w sercu.
Bez słowa podeszłam do ukochanego i wpiłam się w jego usta w namiętnym pocałunku.
— Kocham Cię. Tak bardzo Cię kocham — mówiłam zdejmując z niego płaszcz.
Remus nie oponował. Chwycił mnie w talii po czym przyciągnął mnie ku sobie, zatracając się tej intymnej chwili.
Nim się obejrzałam, znaleźliśmy się w sypialni.
W tym momencie potrzebowałam tylko jego bliskości i miłości.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro