~ 8 ~
~ Rok później ~
Minął rok od narodzin Draco i Harry'ego.
Rok pełen tajemnic i kłamstw. Czasami zastanawiałam się jakim cudem tak długo udało mi się utrzymywać Remusa w niewiedzy o tym, gdzie znikałam na długie godziny.
Voldemort siał coraz większy zamęt i terror. Zarówno w naszym świcie, jak i mugolskim.
Odpowiadałam na każde jego wezwanie, obawiając się konsekwencji.
Używanie zaklęć kamuflujących weszło mi już w nawyk, tak samo jak noszenie bluzek z długim rękawem.
Od kilku miesięcy Remus zaczął poważnie się martwić moją kondycją zdrowotną. Zauważył, że znacznie schudłam i straciłam apetyt.
Bywały chwilę, kiedy miałam ochotę rzucić na Voldemorta zaklęcie niewybaczalne, chcąc zakończyć te wszystkie cierpienia.
Bywały momenty, kiedy zamykałam się z łazience i płakałam czytając listy od Andromedy, która błagała mnie o spotkanie.
Najbardziej jednak bolesne było słuchanie, jak Remus mówił o małżeństwie i o dzieciach. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że urodzenie dziecka w takich okolicznościach byłoby błędem.
Remus zaczął mi zarzucać, że nie chce mieć z nim dzieci, że za bardzo skupiam się na pracy. Gdyby tylko wiedział jaka jest prawda...
Czasami chciałam mu wszystko wyjawić. Powiedzieć prawdę o mojej przynależności do Śmierciożerców. Obawiałam się jednak, że on tego nie zrozumie, że nie da mi szansy by to wyjaśnić. Bałam się odrzucenia.
Spotkania z Voldemortem i jego poplecznikami były dla mnie wyjątkowo traumatyczne.
Musiałam udawać wiernego sługę, popierającego jego działania i motywy.
Czułam do niego jedynie wstręt i nienawiść.
Bella zaś, była nim zafascynowana. Nie widziała świata poza Czarnym Panem.
Gardziłam samą sobą, że biorę w tym udział. Wielokrotnie zmuszano mnie bym patrzyła na cierpienie mugoli i mugolaków.
Czułam, że na każdym kroku śledzi mnie czujne spojrzenie Belli i Lucjusza.
To było niczym tortury. A najgorsze dopiero miało nadejść...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro