Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 8 ~

~ Rok później ~


Minął rok od narodzin Draco i Harry'ego.

Rok pełen tajemnic i kłamstw. Czasami zastanawiałam się jakim cudem tak długo udało mi się utrzymywać Remusa w niewiedzy o tym, gdzie znikałam na długie godziny.

Voldemort siał coraz większy zamęt i terror. Zarówno w naszym świcie, jak i mugolskim.

Odpowiadałam na każde jego wezwanie, obawiając się konsekwencji.

Używanie zaklęć kamuflujących weszło mi już w nawyk, tak samo jak noszenie bluzek z długim rękawem.

Od kilku miesięcy Remus zaczął poważnie się martwić moją kondycją zdrowotną. Zauważył, że znacznie schudłam i straciłam apetyt.

Bywały chwilę, kiedy miałam ochotę rzucić na Voldemorta zaklęcie niewybaczalne, chcąc zakończyć te wszystkie cierpienia.

Bywały momenty, kiedy zamykałam się z łazience i płakałam czytając listy od Andromedy, która błagała mnie o spotkanie.

Najbardziej jednak bolesne było słuchanie, jak Remus mówił o małżeństwie i o dzieciach. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że urodzenie dziecka w takich okolicznościach byłoby błędem.

Remus zaczął mi zarzucać, że nie chce mieć z nim dzieci, że za bardzo skupiam się na pracy. Gdyby tylko wiedział jaka jest prawda...

Czasami chciałam mu wszystko wyjawić. Powiedzieć prawdę o mojej przynależności do Śmierciożerców. Obawiałam się jednak, że on tego nie zrozumie, że nie da mi szansy by to wyjaśnić. Bałam się odrzucenia.

Spotkania z Voldemortem i jego poplecznikami były dla mnie wyjątkowo traumatyczne.

Musiałam udawać wiernego sługę, popierającego jego działania i motywy.

Czułam do niego jedynie wstręt i nienawiść.

Bella zaś, była nim zafascynowana. Nie widziała świata poza Czarnym Panem.

Gardziłam samą sobą, że biorę w tym udział. Wielokrotnie zmuszano mnie bym patrzyła na cierpienie mugoli i mugolaków.

Czułam, że na każdym kroku śledzi mnie czujne spojrzenie Belli i Lucjusza.

To było niczym tortury. A najgorsze dopiero miało nadejść...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro