Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 47 ~

~ Opętanie ~

— Już jestem, Cyziu! — krzyknęłam z korytarza, zdejmując z siebie płaszcz.

Siostra nie odpowiedziała, jak zwykle miała w zwyczaju, więc ruszyłam w stronę salonu.

Dwór Malfoy'ów był równie ponurym oraz przytłaczającym miejsce jak mój rodzinny dom.

Weszłam do salonu i ku memu zdziwieniu natknęłam się na Lucjusza.

— Witaj, Lysandro — powitał mnie chłodno mężczyzna.

— Cześć — odparłam oschle — Gdzie Narcyza?

— Oh, nie ma jej w domu.

— Jak to nie? Miałyśmy się dzisiaj spotkać...

Lucjusz wstał z fotela po czym podszedł do mnie wolnym krokiem.

— Powiedzmy, że coś jej wypadło.

Ruszyłam ku drzwiom z zamiarem opuszczenia domu lecz nagle wysoki, zakapturzony mężczyzna zagrodził mi przejście.

Spojrzałam na Lucjusz z wysoko uniesionymi brwiami, czekając na wyjaśnienia.

— Czego chcesz?

— Ostatnio nie umknęło uwadze naszego Pana, że stawiasz opór. Jednakże nie to nas teraz martwi. Dołohow widział jak wchodziłaś do domu Jeanine Greengrass...

Stałam sztywno, starając się nie zdradzać żadnych emocji.

— Zastanawia mnie, czego tam szukałaś? Bo chyba nagle nie przypomniałaś sobie o biednej, niedoszłej małżonce swojego kuzyna i nie zapragnęłaś poznać jej bliżej?

— Nie Twój interes — rzekłam twardo.

— Nalegano bym przypomniał Ci komu masz być posłuszna. Wiedz, że uczynię to z wielkim bólem w sercu, zwłaszcza, że jesteśmy rodziną...

— Wypuść mnie stąd, natychmiast! — wycedziłam przez zęby.

Lucjusz jednak zrobił coś czego zupełnie się nie spodziewałam.

Wycelował we mnie różdżką a kolana momentalnie się pode mną ugięły.

Przed oczami ujrzałam Bellę:

„Nie rozumiesz jakie niebezpieczeństwo Ci grozi!? Musisz być lojalna i posłuszna! Masz odpowiadać na każde wezwanie, bez wyjątków!"

Nagle znalazłam się na plaży:

„Jak mogłaś mi to zrobić? Po tym wszystkim co razem przeżyliśmy. Więzy rodzinne są jednak silniejszy niż prawdziwa miłość!"

Jęknęłam z bólu na to straszne wspomnienie. Jednak Lucjusz nie przestawał. Z triumfem patrzył się na mnie kiedy wiłam się z bólu na ziemi.

Użył na mnie Leglimencji. W tamtym momencie był zdolny do wydobycia moich uczuć oraz wspomnień.

Penetrował mój umysł, wydobywając z niego same najgorsze wspomnienia.

Ponownie zobaczyłam Bellę:

„ — Chyba nie chcesz aby skończył tak samo jak Twoja przyjaciółeczka, Nesta?"

Znalazłam się w swoim starym mieszkaniu a przede mną stała Bellatrix:

„ — Przysięgasz, że nie zdradzisz nikomu w jaki sposób wstąpiłaś w Szeregi Czarnego Pana? Przysięgasz nie zdradzić nikomu owej tajemnicy, póki żyję?"

Teraz mój umysł pokazał Lucjusza:

„ — Pettigrew jest naszym szpiegiem."

Dolina Godryka w noc śmierci Lili i Jamesa:

„ — Tak myślałem odparł Remus z kpiącym uśmiechem Konspirowaliście przeciwko nam, przeciwko Zakonowi! Cała wasza rodzina jest popaprana, wielki i szanowany ród Blacków... Zdrajcy i mordercy!"

Alicja i Frank:

„ — Kto to Neville?"

Stworek:

„ — ODSZEDŁ! MÓJ PAN NIE ŻYJE!"

Ponownie Remus:

„ — Myślałaś, że go nie poznam? Dlaczego MOJE DZIECKO nosi nazwisko skazanego na Azkaban Śmierciożercy!?"

Barty:

„ — Witaj, żono."

Następnie ujrzałam Syriusza wpadającego za zasłonę dusz, a tuż po nim Dumbledore'a trafionego morderczym zaklęciem.

— Dosyć... — jęknęłam cicho, czując jak pot spływa mi z czoła — Błagam...

— Jesteś słaba, Lysandro — powiedział szyderczo Lucjusz — Odkąd związałaś się z tym zdrajcą krwi, Lupinem!

Nagle poczułam jak ogarnia mnie wściekłość. Skupiłam się na miarę swoich możliwość, chcąc zwalczyć zaklęcie Lucjusza.

Przed oczami ujrzałam twarz Remusa.

Nasz pierwszy, wspólny szlaban, święta, które spędził u mnie w domu, prezent jaki mi wtedy podarował.

Czułam jak łzy płyną po mojej twarzy.

Nasz pierwszy pocałunek, spacery po błoniach, wieczory spędzone w jego ramionach.

Następnie ujrzałam radosną Nestę śmiejącą się od ucha do ucha.

Andromedę, kiedy opowiedziała mi o Tedzie.

Narcyzę, która z miłością wpatrywała się w swojego nowo narodzonego syna.

Regulusa, który obejmując mnie opowiadał o Quidditchu.

Syriusza i Jamesa, wydurniających się na błoniach.

Lily w pięknej, białej sukni ślubnej.

Czułe spojrzenie ojca oraz ostatnie słowa matki:

„ — Kocham Cię, córeczko. I jestem z Ciebie strasznie dumna"

— Dość! — Krzyknęłam przeraźliwie, opierając się działaniu zaklęcia po czym drżącą ręką chwyciłam swoją różdżkę odbijając zaklęcie Lucjusza.

Mężczyzna stracił równowagę po czym ze szczerym zdziwieniem patrzył jak chwiejnie wstaję na nogi.

Nie spuszczając z niego swojej różdżki rzekłam ostro:

— Doprowadzasz swoją rodzinę do zguby, Lucjuszu. Wiedz, że kiedy stracisz poważanie w oczach Czarnego Pana, zrobię wszystko by uchronić Narcyzę i Draco. Ale Ciebie? Z radością będę patrzyć jak staczasz się na samo dno.

Po tych słowach rzuciłam zaklęcie odpychające, na mężczyznę tarasującego mi przejście i opuściłam Dwór Malfoy'ów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro