~ 44 ~
~ Eleanor Ewards ~
Do kuchni wpadł Remus z wysoko uniesioną różdżką, którą na mój widok opuścił.
— Co Ty tutaj robisz? — zapytał pozbawionym emocji głosem.
— Właściwie to już sobie idę — Oznajmiłam, unikając jego wzroku.
Remus zablokował mi drzwi ręką po czym zapytał z pretensją:
— Coś Ty sobie myślała przychodząc tutaj!?
— Nie wiedziałam, że tu będziesz! — odparłam.
— To nie ma znaczenia, wynoś się stąd natychmiast, zanim obudzisz dzieciaki!
— Musiałam pomówić ze Stworkiem... — rzekłam spokojnie, chcąc załagodzić sytuację.
— Odejdź zanim...
— Zanim co? Zabijesz mnie? Wydasz Zakonowi? — mój głos drżał.
— Zawiodłem się na Tobie, Lys... — Na dźwięk zdrobnienia swojego imienia, zastygłam — Nie byłbym w stanie Cię zabić. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. Jednak Twoja obecność na wieży, na której zabili Dumbledore'a... To było niewybaczalne.
— Remusie... — zaczęłam błagalnie.
— Przestań! — przerwał mi natychmiast mężczyzna. — Przestań ciągle powtarzać, że nie możesz mi niczego wyjaśnić! Nie rozumiem Cię, Lys...
— SZPIEG! — wrzasnął przeraźliwie Stworek otwierając drzwi od kuchni, za którymi stała młoda, ciemnowłosa dziewczyna.
— Eleanor? Co Ty tutaj robisz? — zapytał zdenerwowany Remus.
— J-ja, ja tylko chciałam się napić — powiedziała niepewnie dziewczyna, robiąc się czerwona ze wstydu.
Remus rzucił mi szybkie spojrzenie mówiąc:
— Czas na Ciebie.
Dostrzegłam, że Eleanor zerka na mój Mroczny Znak.
— Masz racje — Szepnęłam — Czas na mnie.
Zrobiłam krok w tył z zamiarem deportacji, jednak nagle się zatrzymałam i spojrzawszy na ukochanego szepnęłam:
— Nigdy nie chciałam Cię zawieźć, Remusie... Przepraszam za wszystko — po czym deportowałam się z domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro