Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 42 ~

~ Przenosiny ~

Gdy tylko członkowie Zakonu wznieśli się w górę, rozpętało się piekło.

Zaskoczyli Śmierciożerców, ponieważ najprawdopodobniej użyli eliksiru Wielosokowego, teteż nie byliśmy w stanie rozróżnić, który Harry jest tym prawdziwym.

W duchu pogratulowałam im pomysłu, ciesząc się, iż spodziewali się ataku.

Zaklęcia przeszywały nocne niebo, rozświetlając wszystko dookoła. Leciałam na miotle starając się unikać groźnych zaklęć oraz w miarę możliwości osłaniać Zakon przed Śmierciożercami.

Nagle dostrzegłam Remusa w towarzystwie jednego z Harrych, za którym podążało dwóch Śmierciożerców.

Bez zastanowienia rozejrzałam się dookoła, chcąc upewnić się, że nie mam świadków po czym celując różdżką w dwójkę Śmierciożerców szepnęłam:

Confringo!

Zaklęcie trafiło w jednego ze Śmierciożerców, a fala wybuchu zrzuciła drugiego z miotły.

Uśmiechnęłam się pod nosem, patrząc jak zakapturzone postacie spadają w dół, gdy nagle minęło mnie dwóch czarodziejów. Byli to Artur Weasley oraz jeden z Harrych.

Artur i Harry posłali mi zdziwione spojrzenia po czym pomknęli przed siebie.

Nie było możliwości by nie zauważyli mojej interwencji, w której strąciłam z mioteł dwóch Śmierciożerców.

Nieco zwolniłam chcąc wycofać się z walki, gdy Bella podleciała do mnie krzycząc wściekle:

— Niech to szlag! Wykiwali nas!

Uśmiechnęłam się w duchu patrząc jak ostatni członkowie Zakonu znikają w chmurach.

John uklęknął przed jasnym nagrobkiem, składając na nim wieniec z czerwonych róż.

— To rodzice Harry'ego? Twoi przyjaciele?

— Tak, kochanie — odparłam patrząc na grób — Byli wspaniałymi ludźmi i rodzicami.

— Szkoda, że nie było dane im zobaczyć jak ich syn dorasta — rzekł smutno John — Jest bardzo odważny, parę razy z nim rozmawiałem. Krążą plotki, że jest Wybrańcem. Tym, który jako jedyny będzie w stanie pokonać Sama-Wiesz-Kogo.

— Miejmy taką nadzieję — powiedziałam — Rodzice byliby z niego piekielnie dumni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro