~ 40 ~
~ Druella Black ~
Stałam przy łóżku matki u boku Narcyzy oraz Bellatrix.
Ostatnimi czasy stan zdrowotny Druelli Black znacznie się pogorszył. Były to jej ostatnie chwilę, które zapragnęła spędzić w otoczeniu swoich córek.
— Bello, Cyziu — szepnęła matka — Mogłybyście zostawić mnie z Lyssie na chwile same?
Bellatrix i Narcyza w milczeniu opuściły sypialnie matki.
Usiadłam na brzegu łóżka, czekając co ma mi do powiedzenia.
— Zawsze byłam surową matką... — zaczęła — Naciskałam na Ciebie w sprawie nauki, małżeństwa, pracy... Robiłam to dla Twojego dobra, córko. A Ty zawsze się sprzeciwiałaś, nigdy nie potrafiłaś pójść na kompromis.
Westchnęłam głęboko po czym rzekłam spokojnie:
— Może to być dla Ciebie sporym zaskoczeniem, ponieważ wielokrotnie buntowałam się przeciwko waszym zasadom, odmawiałam posłuszeństwa i nie pielęgnowałam rodzinnych wartości. Jednakże jesteś moją matką i Cię kocham. Bywały gorsze czasy, nadchodziła wojna, której nie chciałam przeżyć samotnie. Chciałam by moja rodzina również wytrwała w tych ciężkich chwilach. A wy co zrobiliście? Niemalże skakaliście ze szczęścia, kiedy Remus mnie zostawił, mimo, iż doskonale wiedzieliście, że go kochałam. Nie akceptowaliście tego. A kiedy siłą zmuszono mnie do wstąpienia w szeregi Voldemorta, nie oponowałaś. Stałaś tylko i się przyglądałaś. Od tamtego dnia moje życie się posypało. Straciłam miłość swojego życia, zmuszono mnie do poślubienia mężczyzny, którym gardziłam, kazano mi patrzeć na okropieństwa jakich dopuszczali się Bella i jej chory mąż, a teraz? Jesteś kolejną, ważną dla mnie osobą, którą tracę. Czasami mam wrażenie, że już dłużej nie będę miała siły by walczyć. Na szczęście mam Johna. Przypomina mi on o wszystkim co najlepsze na tym świecie...
— John to syn Remusa, prawda? — zapytała matka ocierając łzę z twarzy.
— Tak, mamo — odparłam — I chcę byś wiedziała, że jakkolwiek ta wojna się zakończy, zrobię wszystko by odzyskać swojego ukochanego. Chciałabym być szczęśliwa, chciałabym by moja rodzina była bezpieczna, a co najważniejsze – by była razem.
Matka chwyciła moją dłoń i powiedziała szczerze:
— Życzę Ci tego dziecko. Przepraszam za wszystkie krzywdy, które Ciebie spotkały ze strony własnej rodziny. Chcę byś wiedziała, iż cierpiałam niemiłosiernie patrząc na Ciebie, wyrywającą się Belli i Rudolfowi podczas tamtego dnia, kiedy otrzymałaś Mroczny Znak. Cierpiałam słysząc, jak przez sen szepczesz imię Remusa i kiedy byłaś załamana po jego odejściu. Każda Twoja łza rozdzierała moje serce. Może i nie okazywałam Ci zbyt wiele miłości ale wiedz, że kocham Cię, córeczko. I jestem z Ciebie strasznie dumna.
Przyłożyłam dłoń matki do czoła i zapłakałam.
Następnego dnia odeszła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro