Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 37 ~

~ Nora ~


— To jakiś obłęd! — krzyknęła rozżalona Narcyza, przechadzając się nerwowo po salonie — Lucjusz trafił do Azkabanu, a teraz Czarny Pan wybrał Dracona by wypełnił jakieś zadanie!

Patrzyłam na roztrzęsioną siostrę, która była bliska płaczu.

— Bella mówi, że powinnam być dumna, iż Czarny Pan wybrał mojego syna. Na Merlina, to jeszcze dziecko!

Siostra usiadła koło mnie i chwyciwszy mnie za ręce szepnęła roztrzęsionym głosem:

— Żałuję, Lyssie. Tak bardzo wszystkiego żałuję! Już za późno. Mojemu synowi może grozić niebezpieczeństwo, a ja nic nie mogę na to poradzić.

Przytuliłam siostrę po czym szepnęłam:

— Wszystko będzie dobrze, Cyziu. Nie pozwolę by Draconowi coś się stało.

Narcyza wydała krótki jęk i gorzko zapłakała w moich ramionach.

Tego dnia zjawiła się u mnie Bellatrix.

— Idziesz z nami — oznajmiła chłodno.

Za moją siostrą stał niejaki Fenrir Greyback. Na jego widok aż przeszły mnie ciarki.

— O co chodzi? — zapytałam — Jest już późno...

— Nie ma czasu na wyjaśnienia.

I chwyciwszy moją dłoń, deportowała nas na pole.

Rozejrzałam się dookoła zastanawiając się gdzie jesteśmy oraz co tutaj robimy, gdy z daleka dostrzegłam duży, lecz zaniedbany dom, w którym świeciły się światła.

— Spokojnie, siostrzyczko — szepnęła Bella — Chcemy ich tylko nastraszyć.

Ruszyłam za siostrą w stronę domu, co rusz nerwowo zerkając na Fenrira.

— Poczekaj na mój sygnał — oznajmiła Bellatrix i wraz z Fenrirem ruszyli przed siebie by okrążyć dom.

Stałam samotnie w zupełnej ciemności, obawiając się zamiarów siostry, kiedy nagle dostrzegłam w oknie na parterze dwie postacie.

Ujrzałam śliczną, młodą dziewczynę w towarzystwie wysokiego, rudowłosego chłopaka, którzy czule spoglądali sobie w oczy.

Było Boże Narodzenie, a dwójka młodych zakochanych spędzała ten piękny czas w towarzystwie najbliższych.

Nie mogłam pozwolić by moja siostra to zniszczyła.

Bez zastanowienia deportowałam się do Belli.

Huk jaki zazwyczaj towarzyszył deportacji, zapewne zaalarmował młodą parę o obecności intruzów.

— Coś Ty zrobiła? — warknęła na mnie siostra — Teraz wiedzą, że tu jesteśmy.

— Wybacz, Bello — odparłam bez cienia skruchy.

Siostra posłała mi ostrzegawcze spojrzenie po czym dała znać Fenrirowi, że zabawa skończona.

Z ulgą deportowałam się pod dom, ciesząc się w duchu, że takim drobnym gestem, uratowałam komuś ten magiczny, świąteczny wieczór.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro