~ 34 ~
~ Ponownie na wolności ~
— Mamo, wróciłem!
Usłyszałam głos Johna, toteż ruszyłam ku niemu by się przywitać.
— Cześć, kochanie — przytuliłam syna — Jak było?
John zdjął buty po czym odparł:
— Super! Wczoraj byliśmy z tatą na Pokątnej na lodach, a w piątek zabrał mnie nad jezioro. Kupił mi również kilka przyborów szkolnych, chcąc odciążyć Cię w kosztach.
Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem, wyobrażając sobie Remusa oraz Johna wylegujących się na plaży podczas upalnego letniego dnia.
— To fantastycznie — oznajmiłam — Jesteś głodny? Mam ciasteczka dyniowe.
— Uwielbiam ciasteczka dyniowe! — zawołał radośnie John i ruszył do kuchni.
Patrzyłam na syna, nie mogąc uwierzyć, że ma już trzynaście lat. Czas leciał niewyobrażalnie szybko, a wraz z mijającymi latami, nie mogłam wyjść z podziwu jak bardzo John przypominał Remusa. Zarówno pod względem wyglądu jak i charakteru.
Tydzień później udaliśmy się z Johnem do mojej matki w odwiedziny.
Kiedy chłopiec spędzał czas w ogrodzie, czytając poleconą przez Remusa książkę, ja wraz z matką siedziałyśmy w jadalni popijając kawę.
— John niedługo zaczyna czwarty rok, powinien powoli myśleć nad SUM'ami.
— Bardzo dobrze radzi sobie w szkole. SUM'y nie będą dla niego problemem — odparłam beztrosko zerkając na syna przez okno.
— Cieszę się, że radzi sobie lepiej z eliksirami niż Ty, kiedy byłaś w jego wieku.
Na te słowa wywróciłam delikatnie oczami.
Byłyśmy w trakcie rozmowy, kiedy usłyszałyśmy jak ktoś otwiera drzwi wejściowe.
— Spodziewasz się kogoś? – zapytałam.
— To zapewne Cyzia. Mówiła, że wpadnie do mnie w tym tygodniu.
Czekałyśmy na pojawienie się Narcyzy, kiedy nagle dostrzegłam na twarzy matki przerażenie i zaskoczenie.
Odwróciłam się w stronę drzwi i aż przeszył mnie dreszcz.
— Witajcie, moje drogie — powitał nas chłodny, kobiecy głos — Zgadnijcie kto wrócił.
— Bella... — szepnęła matka wstając od stołu.
Druella Black uściskała niezręcznie córkę po czym moja najstarsza siostra przeniosła wzrok na mnie.
— Nie przywitasz się ze mną, Lyssie?
Wstałam sztywno z krzesła i podeszłam powoli do siostry.
Po chłodnym powitaniu, Bella westchnęła leniwie i rozejrzawszy się po pomieszczeniu oznajmiła:
— Cóż, liczyłam na nieco bardziej entuzjastyczne i radosne powitanie — siostra usiadła na kanapie — O, nowa lampa?
Wraz z matką spojrzałyśmy tępo na lampę stojącą w rogu jadalni, nie wypowiadając ani słowa.
Było to wyjątkowo zaskakujące i niespodziewane spotkanie.
Odchrząknęłam delikatnie, starając się zachowywać spokojnie po czym zapytałam:
— Jak udało Ci się uciec z Azkabanu?
Bellatrix uśmiechnęła się łobuzersko.
— Z pomocą mojego Pana. On powrócił. Tym razem Potter mu się nie wywinie.
Zerknęłam przez okno na wciąż czytającego książkę Johna, czując jak robi mi się niedobrze.
— Tylko nie to... — pomyślałam — Mój syn miał żyć w lepszych czasach.
Następnego dnia całe Ministerstwo aż huczało na wieść o zbiorowej ucieczce z Azkabanu.
Nadchodziły złe czasy. Obawiałam się, że tym razem może być gorzej niż poprzednio.
„Droga kuzyneczko,
Masz rację, iż ucieczka tak wielu Śmierciożerców stawia nas w wyjątkowo ciężkiej sytuacji. Voldemort na nowo gromadzi swoich sojuszników.
Nie martw się. Zakon został reaktywowany. Dumbledore czuwa nad sytuacją. Uważajcie na siebie z Johnem.
Postaram się niedługo z wami spotkać. Chciałbym lepiej poznać syna mojego przyjaciela i kuzyneczki.
Syriusz
Ps: Remus również jest w Zakonie. Tak jak za dawnych czasów. Szkoda tylko, że przez te wszystkie lata straciliśmy tak wielu wspaniałych i walecznych członków Zakonu Feniksa. Nie poddamy się."
Usiadłam na łóżko czytając ponownie list od Syriusza.
A więc Zakon wciąż funkcjonuje. Ta informacja wzbudziła we mnie iskierkę nadziei.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro