Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 32 ~

~ Tragiczny finał ~

Siedziałam na trybunach wśród nauczycieli Hogwartu w napięciu wyczekując na pojawienie się zwycięzcy.

Mocno trzymałam kciuki za Harry'ego, gdy nagle przeraźliwie zabolał mnie Mroczny Znak.

Zakryłam dłonią przedramię, starając zachować powagę lecz ból był nieznośny.

Wstałam ze swojego miejsca chcąc udać się w jakieś ustronne miejsce, kiedy przed labiryntem zmaterializowały się dwie postacie.

Z ulgą rozpoznałam Harry'ego.

Wybuchł wielki gwar! Uczniowie wiwatowali radośnie i klaskali.

Coś mnie jednak zaniepokoiło.

Spojrzałam na Harry'ego i z przerażeniem uświadomiłam sobie, że płacze, trzymając kurczowo innego zawodnika – Cedrica Diggory'ego.

Kilka osób z tłumu na trybunach również to zauważyło, ponieważ wśród radosnych wiwatów dało się teraz usłyszeć krzyki i płacz.

— To Diggory! — krzyknął ktoś z trybun.

Nauczyciele już śpieszyli ku Harry'emu z przerażeniem wypisanym na twarzach.

Usiadłam na najbliższej ławce i z szeroko otwartymi oczami, wpatrywałam się w rozgrywaną przed labiryntem scenę.

— Tylko nie to... — załkałam pod nosem patrząc jak rodzice Cedrica biegną ku swojemu dziecku.

Alastor Moody odciągnął Harry'ego od tłumu, a ja wciąż w bezruchu wpatrywałam się w tą rozrywającą serce scenę.

— Panno Black?

Spojrzałam za siebie i dostrzegłam profesor McGonagall.

— Proszę za mną.

Ruszyłam za kobietą zaskoczona tym, iż zwróciła się do mnie po moim starym nazwisku.

W drodze do szkoły chciałam się dowiedzieć skąd ten nagły pośpiech, lecz kobieta ignorowała moje pytania.

Stanęłyśmy przed drzwiami klasy. McGonagall posłała mi zatroskane spojrzenie po czym otworzyła drzwi.

Weszłam do środka i poczułam jak momentalnie robi mi się słabo.

Stałam niczym spetryfikowana, nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa.

— Witaj, żono.

Na środku klasy siedział Barty Crouch Junior we własnej osobie. Żywy.

Bez słowa wybiegłam z pomieszczenia i w pośpiechu ruszyłam do pierwszej lepszej łazienki.

Wpadłam do środka po czym padłam na kolana przed ubikacją i zwróciłam całą zawartość swojego żołądka.

Po tym oparłam się o zimną ścianę i z szalenie bijącym sercem pomyślałam:

To przecież niemożliwe...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro