Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 26 ~

~ Odkryta Tajemnica ~

Starałam się zachować kamienną twarz i nie zdradzać kotłujących się we mnie emocji.

— Wszystko w porządku, kochanie? — zapytałam podchodząc do syna.

— Tak, mamo. Profesor Lupin jest świetnym nauczycielem. Chciał się z Tobą spotkać.

Zerknęłam na Remusa, który przypatrywał się nam z bólem w oczach.

— John, mógłbyś zostawić nas na chwilę samych? — zapytał Remus siląc się na delikatny uśmiech.

John kiwnął głową i wyszedł z sali.

Gdy tylko zamknął drzwi, Remus nie wytrzymał i wysyczał z goryczą w głosie:

— Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć, że mam syna!?

Spuściłam głowę, czując jak zaczynają trząść mi się ręce.

— Myślałaś, że go nie poznam? Dlaczego MOJE DZIECKO nosi nazwisko skazanego na Azkaban Śmierciożercy!?

Wtedy pękłam. Łzy płynęły mi po twarzy. Zakryłam dłonią usta i bez słowa wpatrywałam się w Remusa.

To co mu zrobiłam było wielką krzywdą. Zataiłam przed nim, że ma syna, jednakże doskonale wiedziałam, że jeśli Remus dowiedziałby się o tym wcześniej, to chciałby uczestniczyć w jego życiu. A to było zbyt niebezpieczne.

Szlochałam pod nosem bojąc się spojrzeć mu prosto w twarz.

Remus widząc mnie w takim stanie zacisnął usta po czym podszedł do mnie i odciągając moją dłoń od ust szepnął:

— Błagam, wyjaśnij mi to. Lysandro, proszę Cię...

Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na niego.

Mimo upływu tylu lat Remus wiele się nie zmienił.

Na twarzy przybyło mu więcej blizn oraz wyglądał na wyjątkowo zmęczonego.

Zastanawiałam się co robił przez tyle lat. Kto wspierał go podczas pełni? Gdzie mieszkał? Dlaczego jego szaty są w tak złym stanie?

— Lysandro — szepnął ponownie Remus. Jego broda drżała kiedy mówił — Minęło tyle lat. A ja nienawidzę siebie za to, że po tym wszystkim co zrobiłaś, że po tym jak złamałaś mi serce, nie potrafię przestać o Tobie myśleć.

Po twarzy Remusa spłynęła pierwsza łza, kiedy dodał:

— Jesteś miłością mojego życia. Kocham Cię i nigdy nic tego nie zmieni.

Zapłakałam gorzko na te słowa.

— Czułaś presję ze strony rodziny, to były ciężkie czasy, Voldemort był u władzy. Może ktoś Cię do tego zmusił...

Nie mogłam uwierzyć własnym uszom.

Wyrządziłam mu ogromną krzywdę. Załamałam mu serce, a Remus i tak próbował mnie usprawiedliwić.

— Remus... — szepnęłam patrząc na jego zamazaną przez łzy twarz.

— Proszę nie odchodź. Naprawimy to. Mamy syna, pozwól mi go poznać. Kocham Cię, Lysandro. Tak bardzo Cię kocham...

Remus chwycił moje rozstrzęsione ramiona i spojrzał mi w oczy:

— Proszę wyjaśnij mi to...

Wzięłam głęboki oddech po czym rzekłam:

— Nigdy nie chciałam Cię zranić, to Bel...

Już byłam bliska wyznania prawdy, gdy nagle poczułam silny ucisk w sercu.

Czułam jak tracę oddech. Zaczęłam kurczowo chwytać powietrze czując jak robi mi się gorąco.

Wieczysta Przysięga.

— Lys? — zapytał zmartwiony Remus.

— Nie mogę — wychrypiałam oddychając głęboko.

— Czego? Wyznać mi prawdy? — zapytał.

— Przepraszam — powiedziałam chlipiąc — Tak mi przykro.

Remus zamilkł. Puścił moje ramiona po czym wycofał się, tworząc między nami bolesny dystans.

— Mnie również jest przykro — szepnął zaciskając wargi by powstrzymać drżenie brody.

Tak bardzo pragnęłam wyznać mu całą prawdę. Wyjaśnić moje postępowanie i zacząć żyć nadzieją, że spędzimy wspólną przyszłość.

Zerknęłam na niego po raz ostatni i bez słowa opuściłam klasę z rozdzierającym bólem w sercu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro