~ 2 ~
~ Pozory normalności ~
— Wróciłam! — krzyknęłam siląc się na wesoły ton.
Zamknęłam za sobą drzwi po czym odwieszając płacz na wieszak, rozejrzałam się po mieszkaniu.
Zapach przypraw i warzyw zwabił mnie do kuchni, w której zastałam Remusa nakładającego kurczaka na talerze.
— Wróciłaś w samą porę — Oznajmił Remus posyłając ku mnie promienny uśmiech.
Na ten widok poczułam delikatne ukłucie w brzuchu. Szybko naciągnęłam rękaw bluzki, starając się wyglądać naturalnie.
— Pachnie fantastycznie — powiedziałam szczerze, zasiadając do stołu.
— Wyglądasz blado — rzekł po chwili Remus — Coś się stało?
— To przez wspinaczkę po schodach. Wiesz jak jest z moją kondycją... — odpowiedziałam szybko, ponownie naciągając rękaw bluzki.
Po znakomitej kolacji, przenieśliśmy się do salonu, gdzie spędziliśmy resztę wieczoru, dyskutując na przeróżne tematy.
— James i Lili kupili dom w Dolinie Godryka — oznajmił Remus, upijając łyk soku dyniowego — Powinniśmy wpaść do nich w przyszłym tygodniu.
— Mhmm... — mruknęłam pod nosem w odpowiedzi — Idę się wykapać, jestem strasznie zmęczona.
Remus wziął szklanki ze stołu i ruszył z nimi do kuchni, ja zaś zerwałam się z kanapy i szybkim krokiem udałam się do łazienki.
Odkręciłam kurek z gorącą wodą po czym zrzuciłam z siebie swoją bordową bluzkę z nadzieją, że niczego pod nią nie ujrzę.
Niestety. Na moim przedramieniu wciąż widniał Mroczny Znak.
Z lękiem i odrazą wpatrywałam się w czaszkę z rozwartą szczęką, z której wychodził wąż.
Towarzyszyło mi uczucie niepokoju, którego za wszelką cenę chciałam się pozbyć.
Zacisnęłam mocno usta po czym zdjęłam z siebie resztę ciuchów i nieco chwiejnym krokiem ruszyłam do wanny.
Leżąc w gorącej wodzie, patrzyłam tępo w sufit, gdy nagle chwyciłam różdżkę, wystającą z kieszeni jeansów i celując nią w swoje lewe przedramię szepnęłam:
— Innaminitus Conjurus.
Mroczny Znak momentalnie zniknął.
Serce zabiło mi mocniej z radości, kiedy nagle poczułam ostry ból i powstrzymując się od krzyknięcia, zauważyłam jak Mroczny Znak ponownie widnieje na moim ciele.
— Kameleus!
— Tergeo.
Zaklęcia były bezskuteczne. Z każdym kolejnym, moje przedramię przeszywał piekielny ból.
Łzy porażki cisnęły mi się do oczu.
Niechętnie odłożyłam różdżkę, nie mogąc przypomnieć sobie żadnego przydatnego zaklęcia.
I co teraz?
Zadawałam sobie w głowie owe pytanie.
Gdyby Remus się dowiedział...
Na tę myśl poczułam nieprzyjemną falę gorąca.
— Wszystko w porządku?
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Remusa, dobiegający zza drzwi.
— Tak, tak — odparłam — Zaraz wychodzę.
Po szybkiej kąpieli, chwyciłam swoją cienką koszule nocną, której przyjrzałam się niepewnie.
Niechętnie odwiesiłam ją na miejsce po czym wyjęłam z szafki wełnianą piżamę z długim rękawem i krótkie spodenki.
Przyjrzałam się sobie w lustrze, upewniając się czy Mroczny Znak jest dobrze ukryty po czym biorąc głęboki oddech, wyszłam z łazienki.
Nazajutrz czekał mnie ciężki dzień... spotkanie Zakonu Feniksa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro