Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 16 ~

~ Od początku ~

Przyszłaś popatrzeć na swoje dzieło?

Udawaliście naszych przyjaciół...

Zdrajcy i mordercy!

Powinnaś dołączyć do kuzyna. Zasłużyłaś na to.

Kolejne dni były dla mnie niczym błądzenie we mgle.

Słowa Remusa huczały mi w głowie, nie dając ani chwili wytchnienia. Czułam się jak wrak człowieka.

Brak możliwości wytłumaczenia mu się i pozwolenia na to, by mnie znienawidził, zniszczyło mnie doszczętnie.

Straciłam go, i doskonale wiedziałam, że nie istnieje możliwość by temu zapobiec.

Jedynym pocieszającym faktem było to, iż Voldemort przepadł.

W świecie czarodziejów nastało święto!
Czarodzieje cieszyli się i tańczyli na ulicach, dziękując i wielbiąc Harry'ego, który był powodem zniknięcie Voldemorta.

Bellatrix zamknęła się w swoim domu, opłakując Czarnego Pana.

Ulżyło mi z tego powodu. Dzięki temu mogłam odetchnąć i zapomnieć o tamtych koszmarnych chwilach, które zrujnowały mi życie.

Opuściłam swoje mieszkanie i ponownie wprowadziłam się do rodzinnego domu.

Tamto miejsce za bardzo przypominało mi o Remusie i o utraconej szansie na szczęśliwe życie.

Zaczynałam wszystko od początku.

Moja matka przyprowadziła do domu Barty'ego Croucha Juniora, który oświadczył mi się miesiąc później podczas rodzinnego obiadu.

Bellatrix, która o owych zaręczynach raczyła poinformować mnie wcześniej, użyła typowej dla siebie perswazji w formie gróźb, bym zgodziła się na małżeństwo.

I tak nie miałam już niczego do stracenia.

Następnie wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Stanęłam przed ołtarzem u boku mężczyzny, którego nie kochałam.

Nasze wesele było wielkim wydarzeniem, na którym zjawił się sam Minister Magii. Opisywano je nawet w Proroku Codziennym.

Moja rodzina nie mogła pozbierać się z zachwytu! Matka wychwalała mnie i gratulowała przy każdej możliwej okazji.

Nawet Bellatrix zrobiła się ku mnie bardziej przychylna. Pozwoliła mi odetchnąć. Przestała mnie kontrolować i nachodzić. Był to jedyny pozytyw tego małżeństwa.

Niestety moje samopoczucie wcale nie uległo poprawie. Mój stan fizyczny znacznie się pogorszył, toteż pewnego dnia postanowiłam wybrać się do szpitala Św. Munga na badania.

— Cóż... — zaczęła młoda pielęgniarka przeglądając moje badania — Mam wspaniałą wiadomość Pani Crouch.

Za każdym razem na dźwięk mojego nowego nazwiska czułam bolesne ukłucie w sercu.

— Gratulacje, jest Pani w ciąży!

Pielęgniarka musiała dostrzec jak bardzo zbladłam na tę wiadomość, ponieważ od razu wyczarowała przede mną szklankę z zimną wodą.

— Czy to pewne? — zapytałam szeptem, odkładając pustą szklankę na biurko.

— W stu procentach! To już trzeci miesiąc! Aż ciężko uwierzyć, że sama Pani tego nie zauważyła.

Mój wzrost wagi oraz delikatnie większy brzuch tłumaczyłam sobie tym, że ostatnimi czasy coraz więcej jadłam. W życiu nie sądziłam, że może być to ciąża.

Wyszłam ze szpitala po czym usiadłam na ławce i gorzko zapłakałam.

Nie dlatego, że nie jestem gotowa na macierzyństwo. Lecz dlatego, iż tego dziecka nie będzie wychowywać jego prawdziwy ojciec.

Trzy miesiące temu byłam w szczęśliwym związku z Remusem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro