~ 13 ~
~ Szpieg ~
— Co u Ciebie słychać, Lyssie? — zapytała mnie zmartwiona Narcyza, nalewając herbaty do filiżanek — Ostatnio byłaś bardzo milcząca. Czy to dlatego, że rozstałaś się z Remusem?
— Między innymi... — odparłam upijając łyk herbaty.
Zerknęłam przez okno, za którym dostrzegłam Draco, bawiącego się ze Zgredkiem.
Patrząc na tego pięknego chłopca ponownie ogarnęła mnie fala rozpaczy.
Spojrzałam na swoją siostrę po czym oznajmiłam ze smutkiem:
— Jest mi tak ciężko, Cyziu.
Narcyza chwyciła moje dłonie chcąc dodać mi otuchy.
— Wszystko się ułoży, Lyssie.
— A właśnie, że nie! — zaprzeczyłam natychmiast — Bellatrix obserwuje mnie na każdym kroku. Czuję się obserwowana nawet we własnym mieszkaniu.
Narcyza zmarszczyła brwi po czym rozejrzała się dookoła i zapytała:
— A co u Dromedy? Masz jakieś wieści?
Zaskoczyło mnie to pytanie, jednakże bez wahania odparłam:
— Z tego co się orientuję u niej wszystko w porządku. Niestety ze względu na Bellę obawiam się z nią kontaktować.
— Rozumiem... — szepnęła Narcyza spuszczając głowę.
— Ostatnio nie mogę spać. Ciągle towarzyszy mi uczucie zmęczenia. Nie wspominając już o porannych wymiotach i braku apetytu.
— To zapewne przez stres — stwierdziła Narcyza — W takich czasach nie ciężko o jego nadmiar.
— Zazdroszczę Andromedzie, że udało jej się tego uniknąć...
Nagle do domu wrócił Lucjusz.
Wyglądał na wyjątkowo podekscytowanego.
Narcyza wstała od stołu i podeszła do męża by się z nim przywitać.
— Mam wspaniałą wiadomość! — oznajmił Lucjusz.
Wraz z siostrą spojrzałyśmy na niego wyczekując na to, co ma nam do powiedzenia.
— Czarny Pan odnalazł chłopca z przepowiedni!
Zamarłam.
— To syn Potterów.
Wstałam od stołu starając się zachować pozory normalności, kiedy zapytałam:
— Jak to możliwe?
— Ten głupiec Dumbledore nie przewidział, że mają szpiega w swoich szeregach.
— Szpiega? — siliłam się na spokojny ton lecz ciężko było mi opanować drżenie głosu.
— Pettigrew.
Zachwiałam się w miejscu. Narcyza podbiegła do mnie, chwytając mnie w pasie bym nie osunęła się na ziemie.
Straciłam ostrość wzroku. Czułam się jakbym brnęła przez mgłę.
Peter. Peter zdradził swoich przyjaciół. Zdradził Jamesa. Zdradził nas wszystkich.
— K-kiedy? — zapytałam.
— Dzisiaj w nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro