Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ 1 ~

~ Nowy Początek ~

Stałam samotnie w małym, jasnym pomieszczeniu, czując jak powoli dopada mnie stres.

Niecierpliwie przygładzałam włosy, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.

— Lyssie?

Do pomieszczenia weszła Andromeda, ubrana w piękną, błękitną suknie.

— Jesteś gotowa? Wszyscy już czekają.

Ponownie zerknęłam w lustro, czując jak serce podchodzi mi do gardła.

— Wyglądasz przepięknie, siostrzyczko — oznajmiła moja siostra poprawiając welon, który swobodnie opadał na moich długich, ciemnych włosach.

Przybrałam na twarz wymuszony uśmiech i ruszyłam za Andromedą ku drzwiom, gdzie czekał nasz ojciec.

Na mój widok uśmiechnął się promiennie i chwyciwszy mnie pod ramię, stanęliśmy przed wielkimi, drewnianymi drzwiami.

— Jestem z Ciebie taki dumny, córeczko — Oznajmił Cygnus Black.

Poczułam jak samotna łza zakręciła mi się w oku.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, ponieważ w tym momencie dobiegła do nas głośna muzyka.

Drzwi stanęły otworem a my ruszyliśmy przed siebie wolnym krokiem.

Tren mojej sukni ciągnął się za nami kiedy wspólnie kroczyliśmy wśród zebranych gości.

Dookoła widziałam roześmiane i radosne twarze posyłające ku mnie szczere uśmiechy.

Podniosłam wzrok na ołtarz i wtedy go dostrzegłam.

W ułamku sekundy cały mój stres wyparował.

Remus stał przy ołtarzu przyglądając mi się z wyraźnym błyskiem w oku. W tamtym momencie zapragnęłam znaleźć się przy nim jak najszybciej.

Ojciec pozostawił mnie przed moim ukochanym po czym posyłając nam promienny uśmiech, oddalił się, by zająć miejsce u boku matki.

— Wyglądasz przepięknie — szepnął do mnie Remus, chwytając moją dłoń.

Niski czarodziej podszedł do nas, a cała sala powstała kiedy przemówił:

— Zebraliśmy się tutaj, by połączyć te dwie, piękne dusze...

Nie słyszałam jego dalszych słów.

Kompletnie zatonęłam w oczach Remusa, w których dostrzegłam łzy wzruszenia.

— Czy Ty... — zaczął niski czarodziej zwracając się do Remusa — Remusie Johnie Lupinie, bierzesz tę oto kobietę za żonę?

— Tak — Odparł bez cienia zawahania.

— A czy Ty... — Tu czarodziej zwrócił się do mnie — Lysandro Elladoro Black, bierzesz tego oto mężczyznę za męża?

Uśmiechnęłam się do Remusa chcąc odpowiedzieć szczere „tak", lecz nie potrafiłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku.

Poczułam gulę w gardle.

Zebrani goście przypatrywali się nam w ciszy i skupieniu, kiedy ja nie byłam w stanie wydobyć z siebie ani jednego słowa.

— Lysandro? — zapytał niepewnie Remus chwytając mocniej moje dłonie — Odpowiedz proszę.

— Panienko Black? — zapytał niski czarodziej udzielający nam sakramentu małżeńskiego.

Panicznie spojrzałam na ukochanego, wciąż nie mogłąc wydobyć z siebie ani jednego słowa.

— Lysandro?

Nagle usłyszałam głos dobiegający z tłumu. Moja matka powstała ze swojego miejsca, idąc ku nam z zasmuconą miną.

— Lysandro?

Lysandro. Lysandro. Lysandro.

Moje imię odbijało się od ścian pomieszczenia, niczym echo, kiedy nagle otworzyłam oczy, gwałtownie się przy tym podnosząc.

— Lysandro? — zapytała Druella Black, która siedziała przy moim łóżku — Jak się czujesz?

To był tylko sen...

A ja wciąż znajdowałam się w rodzinnym domu, czując jak zalewa mnie fala rozpaczy.

Pragnęłam aby ten sen powrócił, pragnęłam ponownie się w nim pogrążyć!

Lecz zamiast tego, czekały mnie ciężkie chwile, którym musiałam sprostać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro