Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Jeongguk pov.

- Ty tak poważnie czy sobie jaja robisz?

- Pytam poważnie. Kim jesteś?

- Poważnie? Naprawdę mnie nie pamiętasz? - wszedłem do windy. Kliknąłem odpowiedni przycisk i winda ruszyła.

- A powinienem? Jakoś mi się nie przypominasz. To jak masz na imię?

- Jeongguk... - przez chwilę Park się nie odzywał. Myślałem, że coś sobie przypomni.

- Ładnie. A my się w ogóle jakoś znamy?

- Znamy - gdy winda się zatrzymała, popchnąłem wózek inwalidzki i zacząłem szukać pokoju z numerem dwadzieścia siedem. - Wiesz... Jesteśmy razem.

- Razem? To ja jestem gejem? Czego ja się dowiaduję... - odnalazłem pokój i w tym samym momencie akurat przyszła pielęgniarka.

- Bardzo dziękuję, ale teraz proszę, aby pan nie wchodził. Muszę się zająć pacjentem. Może pan wejść za jakieś dziesięć minut - dziewczyna chwyciła za rączki wózka i weszła z nim do pokoju. Zamknęła drzwi.

- W porządku... - mój własny chłopak mnie nie pamięta. Postanowiłem porozmawiać z jego lekarzem.

Po kilku minutach szukania gabinetu wspomnianej osoby w końcu go odnalazłem. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem. Usłyszałem ciche 'proszę'. Wszedłem.

- Dzień dobry. Pan jest lekarzem Park Jimina?

- Dzień dobry. Tak, proszę usiąść
O co chodzi? - usiadłem jak kazał.

- Szedłem z nim do jego pokoju, ale zapytał kim jestem i nic sobie nie przypominał.

- Są to chwilowe przejścia, za niedługo wróci mu pamięć. Mocno oberwał w głowę.

- Naprawdę?

- Tak. Może to potrwać tydzień, dwa. Niech się pan cieszy, że nie dostał na tyle mocno, żeby umrzeć, bo była by taka możliwość.

- Dzięki Bogu - wypuściłem głośno powietrze. - A długo będzie tu siedział?

- Na pewno kilka dni. Musimy jeszcze porobić mu badania, a nie będziemy ich robić wszystkich od razu.

- Dobrze, rozumiem.

- O coś jeszcze chciałby pan spytać?

- Nie. Bardzo dziękuję - wstałem, ukłoniłem się lekko. - Do widzenia - wyszedłem z gabinetu i od razu skierowałem się do pokoju, w którym leżał Jimin.

Gdy szedłem już korytarzem na trzecim piętrze, ujrzałem jego ojca i tych chłopaków z włamania. Pan Jihwan bodajże chciał im coś przekazać, bo rozglądał się na boki. Stanąłem szybko za ścianą i ich obserwowałem.

Tak jak mówiłem. Facet wyciągnął z kieszeni marynarki grubą kopertę. No co innego mogło w niej być, jak nie pieniądze. Po krótkim dialogu wszyscy się rozeszli. Starszy Park już miał wchodzić do pokoju jego syna, gdy go zatrzymałem.

- Panie Jihwan! - wybiegłem zza ściany i stanąłem przed nim.

- A co ty tu robisz?

- Do Jimina przyszedłem. Cholera, co to miało znaczyć? Pan im dawał kasę?!

- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. Myślisz, że nic nie wiem?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro