Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4


Pov Ilithyia

- Chyba przeżuce Toby'ego na butelkę - mówię podczas śniadania. Już nie chodzi o to, że muszę go karmić po kilka razy na dzień i noc tylko o ten ból piersi. Mały nie oszczędza moich cycków.

- Nie za wcześnie? On jest taki malutki.

- Teraz produkują bardzo dobre mleka zastępcze. Będzie mu jeszcze bardziej smakować.

- Dobrze, ale ja je kupię. Ty tak jak się wcześniej umówiliśmy nie opuszczasz domu - od czterech dni nigdzie nie wyszłam i coś mi mówi, że jeszcze trochę to potrwa. Chociaż Toby zajmuje większość mojego czasu to brakuje mi chociaż krótkich wyjść. - I nawet nie myśl, że w tej kwestii odpuszczę. Skoro Horan cię widział to już na pewno Styles o wszystkim wie. I już coś kombinuje.

- Czasem myślę, że zachowuje się jak małe dziecko. Ciągle przed kimś uciekam - już nawet się sama pogubiłam w tych swoich ucieczkach. Mało to ich nie było.

- A to jest jedynie twoja wina. Było myśleć z kim się wiązałaś ja ostrzegałem zjedz jednak to śniadanie, bo póki co to musisz karmić naszego maluszka. A on powinien się już za jakieś pół godziny obudzić - chwytam za kanapkę z szynką, serem i pomidorem. Mam też bardzo słabą kawę z dużą ilością mleka.

Nagle do moich uszu dociera dość głośny i bardzo niepokojący dźwięk. Jason się zrywa z krzesła i opuszcza kuchnie, ja za to biegnę do sypialni, bo słyszę płacz Toby'ego. Biorę mojego synka w ramiona i go utulam.

Wciągam też pierś i podaje małemu, a on dość szybko się uspokaja. Mój brat przychodzi dopiero po kilkunastu minutach.

- Co to było? - pytam, bo widzę jego niewesołą minę.

- Mamy spore problemy, sądzę, że to wszystko przez Stylesa - Kurwa, czyli on już o wszystkim wie. Niedobrze.

- Dasz sobie z tym radę - trochę mi głupio, bo to ja sprowadziłam na Jasona te kłopoty. Beze mnie miał by swoje spokoje życie. Mogłam spieprzyć do Australii i nie robić żadnych problemów. Korzystałabym ze swojego konta pełnego kasy i powoli bym się tam zaaklimatyzowała.

- Oczywiście, a ty nie zawracaj sobie tym głowy.

***
- Masz dopiero miesiąc skarbie, a jesteś już bardzo zaborczy - mówię do Toby'ego. Dziś jest bardzo marudny i ciągle domaga się mojej uwagi. Leży teraz na mnie przytulony do mojej klatki piersiowej.

Słyszę dzwonek do drzwi. Pewnie znowu Jason zapomniał wziąć kluczy. Jak on w takim młodym wieku może już mieć zaniki pamięci.

Razem z synkiem na rękach ide do drzwi i je otwieram. Po drugiej stronie nie stoi jednak mój brat?

Jakim cudem on się tu znalazł?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro