Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3


Pov Harry

Siedzę przed laptopem w swoim gabinecie, od kiedy ta suka Ilithyia ode mnie uciekła. Musiała to od dawna planować skoro skontaktowała się ze swoim bratem. Ja jednak w tej kwestii będę cierpliwy. Poczekam tyle ile będzie trzeba i wtedy jak ją znajdę to zmienię jej życie w prawdziwe piekło. Będzie żałowała, że się urodziła.

Jedyne co mnie pociesza to, że wykiwała też Ethana. Z nim też nie utrzymuje kontaktu. Jedynie dzięki temu nie zwariowałem.

Słyszę pukanie do drzwi nim zdążam coś odpowiedzieć to one się otwierają i wpada przez nie Niall. Kurwa co on tu robi? Przecież miał być w Manchesterze w dzielnicy, której mieszka jej brat. Czemu ja go nie zamordowałem jak miałem ku temu okazję? Nikomu by nie było szkoda tego ćpuna.

- Dlaczego tu jesteś? - pytam wściekle. I tak mocno mnie irytuje, bo od kilku miesięcy nie mam żadnych informacji o Ilithyii. A wiem, że jest u Jasona. Może on jej coś zrobił? Nigdy nie lubiłam długo siedzieć w domu.

- Kilka godzin temu spotkałem Ilithyie - nareszcie. Długo musiałem na to czekać.

- Gdzie była? Ma na sobie ślady pobicia? - zdaję sobie sprawę z tego, że to naiwne, ale chciałbym żeby się okazało, że wszystko wina jej brata. Że on zmusił ją by z nim wyjechała i jakby tylko mogła to by od razu do mnie wróciła.

- Chodziła sobie po centrum handlowym.

- To czemu do jasnej cholery jej do mnie nie przywiozłeś? Już ci mówiłem, że nie interesują mnie żadne konsekwencje, ona ma tu wrócić i odpokutować to co zrobiła - aż się we mnie gotuję. A ja myślałem o niej jak o ofierze.

- Tylko, że ona nie była sama.

- To bylo zastrzelić Jason nie bacząc na innych ludzi albo poczekać aż wrócą do auta. Ty chyba przestałeś już używać swojego mózgu! - jestem na niego wściekły. Jak mógł zaprzepaścić taką okazję?

- Ale ona nie była ze swoim bratem tylko z wózkiem, a w tym wózku znajdowało się małe dziecko. - Dziecko? Czyżby Jason wpadł i kazał się zajmować swoim dzieciakiem Ilithyii. Nie, ona by się na to nie zgodziła.

- To Jasona prawda?

- Nie, po Ilithyii widać, że dość niedawno rodziła, a dziecko ma od trzech do sześciu tygodni na pewno nie więcej. Wózek i kocyk były niebieskie, więc zgaduję, że to chłopiec.

Ja pierdole jeśli naprawdę dzieciak ma tyle to on jest moj. Ta idiotka była ze mną w ciąży i nic mi nie powiedziała.

Teraz to tym bardziej oberwie.

- No to wracaj tam i przywieź mi ich oboje.

- Jak? - jakim cudem on dla mnie pracuje?

- Normalnie zabierz jej dziecko, a ona sama z tobą pojedzie. Tylko masz być uważny, jeśli to mój syn to nic nie może mu się stać.

Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro