Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17


Pov Ilithyia

Zdaję sobie sprawę z tego, że błagania Harry'ego najpewniej nic nie dadzą, ale co ja innego mogę teraz zrobić. Jestem nie uzbrojona, a wystarczy jeden jego telefon by Toby pożegnał się z życiem.

- Chciałbym żebyś kochała mnie przynajmniej w połowie tak jak tego małego. Gdybyś na samym początku ze mną została to nawet jakbym się dowiedział, że to nie moje dziecko to miałbym to gdzieś. Wychowałbym go z tobą jak swojego. Stworzylibyśmy prawdziwą rodzinę, ale nie ty wolałaś uciec.

- Jak od ciebie uciekałam to nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży - wtrącam.

- Ale teraz zamierzałaś zostać z Ethan'em. To on miał być ojcem twojego dziecka.

- Zaoferował mi, że uzna dziecko i nie będę mieć z tobą żadnych kłopotów. Uznałam, że tak będzie najprościej. Sądziłam, że przez tyle miesięcy to mogłeś sobie kogoś znaleźć. Nie chciałam ci rujnować życia.

Uśmiecha się na moje słowa, a następnie chwyta mnie za ramię czym zmusza mnie bym wstała.

- Gdybym cię nie znał to może bym uwierzył, że się mną martwiłaś. Po tym czasie, który z tobą spędziłem, wiem, że ty przede wszystkim myślisz o sobie. Nie, teraz ten mały jest najważniejszy.

Zaczyna się przechadzać po pomieszczeniu.

- Długo myślałam i uświadomiłem sobie, że zabicie tego dziecka nic mi nie da. A jak go tu zatrzymam to będę miał możliwość sterowania tobą skarbie. Jeśli tylko zrobisz coś co mi się nie spodoba to ucierpi twój synek, a nie to już jest nasz synek.

Łapię mnie za biodra i przyciąga do siebie.

- Skontaktujesz się z Ethan'em i w dość dosadny sposób przekażesz mu, że to moje dziecko i po namyśle zdecydowałaś, że to ze mną zostaniesz. Ma o tobie raz na zawsze zapomnieć.

Nie narzekam ani nie dyskutuje. Dla mnie liczy się jedynie to, że moje dziecko nie ucierpi.

- A kiedy odzyskam Toby'ego? - skoro z nim zostanę to chyba logiczne, że powinnam być odzyskać mojego synka.

- Jeszcze dziś przyniesie ci go Brandon. Ty zostaniesz u mnie, a on  będzie w twoim pokoju? - co? Jak mam zostawić samo w pokoju pieciotygodniowe niemowlę. To szaleństwo.

- On jest na to za mały.

- To sobie kupisz takie coś przez co będzie słychać czy płaczę czy nie, lub coś innego. Tą noc jakoś sobie poradzimy, a jutro pójdziesz z Theo na zakupy. Jedno jest pewne, nie będę się w nocy tobą dzielił.

- Ale - chcę dalej mówić, ale mi przerywa.

- Nie dyskutuj już że mną. Ciesz się lepiej z tego co dostałaś - ociera łzy z moich policzków. - Koniec też z sypianie z innymi. Tym każę sobie bardziej niż ciebie.

Puszcza mnie, a następnie podchodzi do szafki i wyciąga z niej komórkę. Moją komórkę. Podają mi ją.

- Nie odkładajmy tego co można zrobić od razu. Dzwoń do Ethana, a późnej do swojego brata, bo jego też nie chce oglądać.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro