Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24

**Rano**

Obudziłem się pierwszy. Tak dobrze było wreszcie spać w wygodnym łóżku i móc normalnie się wyspać. Chciałem odwrócić się w stronę Sophie, ale uniemożliwiła mi to śpiąca dziewczyna wtulająca się w moje plecy. Uśmiechnąłem się pod nosem. Tak miło było czuć jej ciepło. Ach, kocham tą drobną szatynkę. Usłyszałem ciche mlaskanie i pomruki co oznaczało, że Soo się budzi. Szybko zamknąłem oczy udając, że jeszcze śpię. Byłem ciekaw co ona zrobi.

- Tae. Taehyung. Obudź się - szeptała mi wprost do ucha, ale ja nie otworzyłem oczu.

Skrzywiła się widząc, że się nie budzę. Pomyślała chwilę i zaczęła po mnie skakać. Kurde, miażdży mi żebra. Przewróciłem się na drugi bok zrzucając przy tym z siebie Sophie.

- No weeeź. Wstawaj leniu! - krzyknęła i zaczęła mnie łaskotać chichocząc przy tym.

Wiłem się ze śmiechu pod wpływem tortur. Ale zaraz, przecież jestem silniejszy. Uśmiechnąłem się cwaniacko i sprawiłem, że teraz to ona była ofiarą. Przełknęła głośno ślinę, a już chwilkę później rzucała się po całym materacu. Spadła z łóżka, a ja razem z nią. Prawie ją przygniotłem, ale w porę podparłem się rękami zawisając nad nią. Nie powiem. Bardzo mi się to podobało, Ale Soo zrobiła się cała czerwona.

**Sophie pov**

Wylądowaliśmy na podłodze. Chłopak zawisł nade mną. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Zrobiło mi się gorąco, a serce biło jak oszalałe. Rumieniec oblał całą moją twarz. Czułam jak wszystkie moje mięśnie się napinają. Sytuacja była dla mnie niezręczna. Wiem, że już nie raz się z nim całowałam, ale teraz towarzyszyło mi jakieś dziwne uczucie. Nie znałam go. Taehyung zaczął zmniejszać odległość między nami. Szykowałam się na pocałunek, ale on musnął mój policzek i zachichotał wstając na równe nogi. Ułożyło mi, że dał mi tylko całusa w polik, ale znowu zrobiłam się czerwona. Jak ja nienawidzę tego, że tak łatwo mnie onieśmielić.

- Słodziak - skwitował mój wygląd ciągnąc mnie za czerwony policzek tak jak robią to babcie.

- Pff. Ja nie jestem słodka - prychnęłam zaprzeczając słowom szatyna i krzyżując ręce na piersiach.

Zrobiłam naburmuszoną minę, bo nie lubię jak określa się mnie mianem „słodziaka". Co on sobie w ogóle myśli? Nie widzi jaka silna ze mnie kobieta?

- Nie, wcale - zaironizował chichocząc i puścił mi oczko.

- Ugh. Jak Ty mi działasz na nerwy - udałam obrażoną i wyszłam z pokoju zostawiając chłopaka samego.

Weszłam do łazienki i zrzuciłam z siebie ubrania. Dopiero po chwili ogarnęłam, że nie wzięłam czystych ciuchów. Narzuciłam na swoje nagie ciało puchaty różowy szlafrok, ale już nie chciało mi się opuszczać pomieszczenia, więc wyjęłam telefon z kieszeni piżamy i napisałam do Tae.

Do Tae♡:

Ej. Zapomniałam świeżych ubrań z pokoju, a jestem w łazience. Przyniesiesz mi czarne rurki i szary swetr?

Na szczęście czysta bielizna wisiała na suszarce, więc szatyn nie musiał oglądać intymnej części mojej garderoby.

Od Tae ♡:

Okey. Już idę. A to przypadkiem nie jest tylko pretekst, żeby wziąć wspólną kąpiel? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ja nie wierzę. Co za głupek. O czym on myśli?

Do Tae ♡:

Zboczuch. Możesz sobie pomarzyć skarbie. :*

Wysłałam mu wiadomość i w tym samym czasie usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam zamek odbierając swoje ubrania i zatrzasnęłam chłopakowi drzwi przed nosem z powrotem je zamykając.

- Ech, te kobiety. Nawet podziękować nie potrafią - usłyszałam westchnienie Tae przez co się zaśmiałam.

Puściłam ciepłą wodę i weszłam pod prysznic. Po dokładnym umyciu włosów i ciała wytarłam się ręcznikiem. Ubrałam przyniesione przez przyjaciela ciuchy. Rozczesałam włosy pozostawiając je do samoistnego wyschnięcia i przejechałam rzęsy granatowym tuszem oraz użyłam cienia do powiek w tym samym kolorze. Zadowolona opuściłam zaparowane pomieszczenie i zeszłam na śniadanie.

- Dzień dobry chłopcy - przywitałam się z moimi trzema współlokatorami, którzy siedzieli przy wyspie zajadając się kanapkami.

- Hej - odpowiedzieli chórem z pełnymi ustami.

- Jeśli chcesz możesz zjeść z nami kanapki. Sam robiłem - oznajmił dumnie Suga i uśmiechnął się pokazując rządek białych zębów.

- Hmm... z racji iż nie chcę mi się nic przygotowywać skorzystam z twojej oferty -

- Soo, masz jakieś plany na dzisiaj? - zapytał wesoło ciekawski Kookie.

- Nie, a co? - zrobiłam pytającą minę i kontynuowałam jedzenie.

- To może chcesz iść z nami na basen? - zaproponował uśmiechnięty brunet.

- Jasne. Chętnie - wyszczerzyłam się.

**Tae pov**

Po skończonym posiłku poszliśmy wszyscy przygotować rzeczy na basen. Wyciągnąłem z szafy plecak i wpakowałem do niego kąpielówki, klapki, ręcznik i nienadmuchaną piłkę plażową. Gotowy poszedłem do pokoju Sophie. Dziewczyna zrobiła straszny bałagan. Przewróciła wszystko do góry nogami.

- Czego szukasz? - spytałem ciekaw obiektu poszukiwań.

-Stroju kąpielowego. Nie pamiętam gdzie go wcisnęłam - oznajmiła wyrzucając ciuchy z szafy.

- A jak on wygląda? - chciałem się dowiedzieć, żeby pomóc jej w szukaniu.

- Granatowe bikini w białe grochy - oznajmiła nawet na mnie nie patrząc.

Podszedłem do komody i zacząłem otwierać szuflady.

- Nie! - krzyknęła szatynka, gdy chwyciłem za uchwyt od środkowej szuflady, ale było już za późno, bo ją otworzyłem.

Po zobaczeniu jej zawartości szybko ją zamknąłem. Speszyłem się i cały czerwony spuściłem głowę na co Sophie zareagowała głośnym śmiechem.

- Znalazłem - oznajmiłem onieśmielony widokiem jaki zastałem.

- Ostrzegałam - przypomniała. - Wiedziałam, że nie będziesz chciał oglądać mojej bielizny, ale powiem Ci, że uroczo wyglądasz z tym rumieńcem - odgryzła mi się za rano i ponownie się zaśmiała.

- To nie jest śmieszne - powiedziałem stanowczo i wystawiłem jej język.

Zszedłem do salonu, gdzie czekali już wszyscy chłopacy, bo idziemy całą bandą razem z pozostałą czwórką, która z nami nie mieszka.

- A gdzie Sophie? - zapytał siedzący na kanapie Jin.

- Zaraz powinna przyjść - odpowiedziałem i wcisnąłem się na kanapę pomiędzy tych grubasów.

Tak jak mówiłem chwilę później pojawiła się gotowa dziewczyna i zadowoleni wyszliśmy z domu. Po piętnastu minutach „spokojnego" spacerku z tymi kalafiorami dotarliśmy na miejsce i popędziliśmy do przebieralni. Odpowiednio ubrani ruszyliśmy na pływalnię. Parkowi niemal od razu zebrało się na wygłupy i wepchnął jedyną dziewczynę w naszym towarzystwie do wody.

- Park Jimin, już nie żyjesz - zagroziła mu wyłaniając się z błękitnej głębi.

Jak oparzona wyskoczyła z basenu i zaczęła gonić biednego Chim Chima. Oj, już współczuję chłopakowi. Soo nie mogąc dogonić chłopaka odpuściła sobie pogoń i wróciła do wody.

- Szybka jest - wysapał zdyszany Jimin stając obok nas.

Wtedy szatynka podpłynęła do brzegu i pociągnęła rudowłosego za nogę przez co ten wpadł do wody, a ona zaczęła go podtapiać. Ja z chłopakami zwijaliśmy się ze śmiechu widząc tę "dramatyczną" scenkę i słuchając pisków Chima. Po skończonej zemście zadowolona z siebie podeszła do mnie i zaczęła się do mnie przytulać. Było by fajnie gdyby nie fakt, że była cholernie zimna.

- Omo, ale Ty jesteś zimna! - jęknąłem wyginając się nienaturalnie pod wpływem chłodu.

- No wiem, ale i tak mnie kochasz - mruknęła i w sumie miała rację.

- No nie wiem. Powątpiewałbym - zażartowałem przywykając już do zimnej wody.

- Pff. Dobra. Foch forever - oznajmiła i naburmuszona dołączyła do pływającego rudzielca.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

O już 24. Jakoś szybko mi to idzie. XD Polecam się na przyszłość i wgl mam nadzieję, że się podoba. Do next ARMY's 💖
~Jeśli Ci się podoba zostaw 💬 i 🌟. To daje mega kopa do dalszego działania! 💝~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro