Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

**3 dni później**
**Sophie pov**

Przez ostatnie dni nie miałam żadnego kontaktu z Taehyungiem. Było mi bardzo przykro, bo zdążyłam go już polubić. W sumie nawet trochę za nim tęsknię. Najbardziej za tym jego słodkim kwadratowym uśmiechem i przytulaniem, które niemal od razu mnie uspakajało. Muszę przyznać, że chciałabym żeby był moim przyjacielem. Przy nim nie da się smucić. Cholera dziewczyno o czym Ty myślisz?! Ogarnij się! On ci nawet nie odpisuje na głupie sms-y! Mimo, że brakuje mi go to z drugiej strony jestem na niego cholernie zła. Po co robił mi nadzieję na utrzymanie kontaktu skoro już następnego dnia przestał się do mnie odzywać?! I od tamtej chwili nie dostałam od niego żadnego znaku życia. Jestem naprawdę zawiedziona jego zachowaniem. W ogóle nie rozumiem jego postępowania. Kończąc rozmyślania o chłopaku zwlekłam swoje zwłoki z łóżka i poszłam się ogarnąć. Ubrałam białą koszulę z długim rękawem i czarną rozkloszowaną spodniczkę. Gdy wyglądałam już w miarę jak człowiek spojrzałam na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Była już 6:58. Za godzinę zaczyna się rozpoczęcie roku akademickiego. Tak. Właśnie dziś nadszedł ten dzień, kiedy wraz z Amandą zaczynamy studia. Strasznie się stresuje. Zeszłam na dół do kuchni i zjadłam szybie śniadanie. Następnie skierowałam się do salonu, w którym siedziała moja wpatrzona w ekran telewizora współlokatorka. Zajęłam miejsce obok niej na kanapie i zdecydowałam się jej zwierzyć z moich smutków, które były wywołane przez Tae.

- Amanda... możemy porozmawiać? – zapytałam poważnym, lecz nieśmiałym tonem.

- Jasne. Mów – zachęciła mnie po czym zgasiła telewizor i odwróciła się do mnie przodem.

- Pamiętasz tego chłopaka, który ostatnio tu był? – zapytałam.

- Tego Taehyunga? – dopytała, a ja siknęłam głową i po chwili kontynuowałam moją wypowiedź.

- No tak. Więc on dał mi swój numer. Chwilę nawet pisaliśmy, ale on przestał mi odpisywać i po prostu zerwał kontakt, a ja głupia zdążyłam się już do niego przywiązać, polubić go. Niepotrzebnie zrobiłam sobie nadzieję na przyjaźń. Idiotka ze mnie! – wyrzuciłam z siebie wszystko to co leżało mi na sercu od tych kilku dni. Co nie zmienia faktu, że wciąż byłam zła na siebie za to, że mu zaufałam.

- Ale przecież tak naprawdę prawie nic o nim nie wiesz. To i tak dobrze, że nic Ci nie zrobił, kiedy tutaj był. Albo po prostu coś się stało i nie miał jak Ci odpisać. Nie przejmuj się – próbowała mnie uspokoić i muszę przyznać, że jej to wychodziło.

Przytaknęłam na słowa przyjaciółki i uśmiechnęłam się do niej dając jej do zrozumienia, że już jest ok. Po chwili sprawdziłam godzinę w moim telefonie. Już 7:41. Czas wychodzić, bo inaczej się spóźnimy mimo, że na uczelnię mamy jakieś 15 minut drogi na piechotę. Ubrałyśmy obie czarne buty i wyszłyśmy. Tak jak mówiłam droga zajęła nam około 15 minut. Świetnie. Już za chwilkę zacznie się przemówienie nauczycieli i dyrektora. Później dostaniemy rozkłady zajęć i do domu. Przemowa właśnie się zaczęła, a ja już od jakiegoś czasu miałam wrażenie jakby ktoś na mnie patrzył. Ciekawa tego kto tak bacznie mnie obserwuje rozejrzałam się po całej Sali i zauważyłam dwóch chłopaków patrzących w moją stronę. Prowadzili bardzo zaciętą rozmowę. Jeden z nich, szatyn wydał mi się znajomy, ale z daleka nie byłam w stanie go rozpoznać. Drugi miał czarne włosy i był dość przystojny.

**Tae pov**

Dzisiaj zaczyna się kolejny rok akademicki. Cudownie. Znów ta nauka. Byłem już wraz z chłopakami na auli i czekaliśmy, aż zacznie się ta sama coroczna paplanina. Co roku mówili tą samą regułkę, więc i tak nie będę ich słuchał. Poza tym cały czas myślałem o Sophie i raczej nie bardzo mogłem się skupić na innych rzeczach. Bardzo polubiłem tę dziewczynę. Nie chciałem zrywać z nią kontaktu. Ale nic nie poradzę na swoją głupotę. Teraz mogę już tylko przeklinać to jakim debilem jestem. Z zamyślenia wyrwało mnie szturchniecie  w ramię. Odwróciłem się w stronę Jimina.

- Czego chcesz? – zapytałem.

- Patrz jakie laski – powiedział i wskazał brodą, a ja podążyłem wzrokiem do wskazanego przez niego kierunku.

Ujrzałem  dwie dziewczyny siedzące na drugim końcu Sali na przeciwko nas. Obie wydały mi się bardzo znajome, ale za cholerę nie mogłem ich rozpoznać z tej odległości.

- Niezłe dupy, co nie? – zapytał podjarany Chim Chim.

- No tak. Ale tobie w głowie pewnie i tak tylko jedno – powiedziałem i zacząłem cicho chichotać.

- Akurat nie tym razem – udał obrażonego.

- Pff. Tego nie ukryjesz. Za dobrze Cię znam buraku –

- Ha. Ha. Śmieszne. Naprawdę – zironizował chłopak.

- Wiesz co głąbie? Te dziewczyny wydają mi się znajome, ale nie jestem pewien – oznajmiłem ponownie im się przyglądając.

- To Ty znasz takie super laski i nic mi nie mówisz?! Foch – znowu udaje, że się obraził.

- Z kim ja się zadaję? – spojrzałem w górę i złapałem się za głowę tak jakbym te słowa kierował do Boga.

Spojrzałem na siedzącego obok mnie bruneta, a gdy zobaczyłem jego minę nie wytrzymałem i wybuchnąłem śmiechem. O fuck! Zapomniałem, że siedzę na rozpoczęciu roku. Co za siara. Wszyscy nagle się odwrócili i spojrzeli wzrokiem mówiącym „co za down”, a ja myślałem, że spale się ze wstydu. Za to Park miał niezły ubaw.

- Będziesz coś chciał – warknąłem.

**30 minut później**

Nareszcie skończyła się ta durna ceremonia. Stoimy z Chim Chimem przed aulą i czekamy aż wyjdą te dwie „dupy” jak je określił ten debil. Nagle z Sali wyszły... Sophie i Amanda?! Byłem w szoku. Jakie ja mam szczęście, że ją spotkałem inaczej za nic bym jej więcej nie zobaczył, a przecież nie chciałem rezygnować z utrzymywania z nią kontaktu.

- Spohie? – zapytałem, a dziewczyna odwróciła się słysząc swoje imię.

- Taehyung?- powiedziała robiąc wielkie oczy ze dziwienia.

- No tak. Możemy pogadać? – zapytałem ze smutną miną.

Ona nic mi nie odpowiedziała tylko rzuciła się biegiem, a ja ruszyłem za nią. Wbiegała po schodach i nagle zniknęła mi z oczu. Szukałem jej na każdym piętrze. Nigdzie jej nie było,  więc został mi już tylko dach. Szybko tam pobiegłem i zastałem ją siedzącą na skraju dachu. Ale nie chciała skoczyć. Po prostu siedziała. Podszedłem do niej powoli.

- Sophie... ja przepraszam... Ale to nie moja wina. Daj mi wyjaśnić – od razu zorientowałem się o co jej chodzi.

- Ok. Mów byle szybko – odpowiedziała oschle.

- No więc... wiem, że chodzi Ci o to, że się nie odzywałem, ale to przez to, że pisząc z tobą akurat szedłem z kumplami na party, a los chciał, że gdy przechodziłem przez pasy prawie potrącił mnie samochód. Na szczęście Jin w ostatniej chwili pociągnął mnie za rękę na bok przez co mój telefon spadł, a auto po nim przejechało. Nie było już co zbierać. Niestety nie pamiętałem ani Twojego numeru ani adresu. Dlatego się nie odzywałem. Przepraszam... wybaczysz mi? – powiedziałem jej całą prawdę i z nadzieją, że mi wybaczy czekałem na jej odpowiedź.

- Skoro tak się stało to... chyba nie mam innego wyboru jak tylko ci wybaczyć, prawda? – zapytała z uroczym uśmiechem, a mi kamień spadł z serca.

- Dziękuję Ci bardzo i obiecuję, że już się na mnie nie zawiedziesz! – powiedziałem entuzjastycznie i przytuliłem szatynkę.

Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę i wymieniliśmy się numerami. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy do domów. Zaprosiłem ją i Amandę dzisiaj do siebie. Będą miały niezłą niespodziankę. Będzie trochę fanu.

**Sophie pov**

Tak bardzo się cieszę. Znowu spotkałam tego idiotę. Bardzo mi ulżyło, gdy wyjaśnij mi powód jego milczenia. W dodatku zaprosił mnie i Amandę na dziś wieczór do siebie do domu, ale gdy zapytałam po co mamy przyjść powiedział, że to niespodzianka. Co on może kombinować? Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia. No ale moja przyjaciółka zgodziła się na wizytę u Tae, więc za godzinę wychodzimy. Weszłam do mojej sypialni i otworzyłam szafę, żeby wybrać jakiś strój na wieczór. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich moich ubraniach i zdecydowałam się na czarne spodnie z dziurami, a do tego odrobinę za duża szara bluza bez zamka i białe conversy przed kostkę. Przygotowany zestaw założyłam na siebie.

- Amanda jesteś już gotowa?! – krzyknęłam wchodząc do salonu.

- Aish. Przecież tutaj siedzę. Nie musisz się tak wydzierać -powiedziała łapiąc się za uszy. – I tak. Jestem gotowa – dodała po chwili.

- Ok. To napiszę do Tae, że może po nas przyjechać – wyciągnęłam telefon i weszłam w rozmowy. Napisałam wiadomość do V.

Do Tae♡:

Jesteśmy gotowe. Możesz przyjeżdżać.

Tym razem zapisałam go w kontaktach inaczej. Nie jako "Bohater".

Od Tae♡:

Ok. Już jadę.

Odpisał prawie natychmiast. Dobra teraz zostaje nam tylko czekać. Po 15 minutach w domu rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Za nimi oczywiście stał szatyn. Zawołałam przyjaciółkę i już po chwili byliśmy w drodze do domu chłopaka. Co nas czeka gdy wejdziemy do środka? Co on dla nas przygotował?

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Hejcia 😁 i oto mamy kolejną część opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba. Co to za niespodzianka? Tego dowiecie się jutro dziś możecie się tylko domyślać 😈 gwiazdkujcie i komentujcie. Pokażcie ile was tu jest! 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro