Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

To właśnie dziś. Dziś jest ten dzień kiedy Sophie i Amanda opuszczają Amerykę i wyjeżdżają do Korei by zacząć nowe życie. Dziewczyny już od roku planowały ten wyjazd, ponieważ Sophie chciała zobaczyć jak wygląda życie w jej rodzinnym kraju, a poza tym chciała rozpocząć tam studia, bo znalazła w Seulu bardzo dobrą uczelnię, na którą wybiera się wraz z przyjaciółką.

*Sophie pov*

Wstałam o 6 rano. Dzień jak codzień dopiero po chwili zorientowałam się, że to dziś. To ten dzień kiedy nareszcie spełnię swoje marzenia i będę mogła poznać kulturę moich rodziców, a także uczyć się na jednej z najlepszych uczelni. Tak bardzo się cieszę szczególnie, że nie będę  tam sama tylko z Amandą. Po chwili leżenia w łóżku wstałam i szybko pobiegłam do łazienki, żeby wykonać poranne czynności. Na początku wyszorowałam zęby. Następnie rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Dokładnie umyłam całe ciało kokosowym żelem pod prysznic, a moje długie czekoladowe włosy umyłam moim ulubionym szamponem. Po czterdziestominutowej kąpieli wyszłam i osuszylam się ręcznikiem po czym ubrałam się. Miałam na sobie dżinsowe szorty z dziurami, do tego białą bluzkę na ramiączkach i czarne airmaxy. Włosy rozczesałam i pozostawiłam do samodzielnego wyschnięcia w końcu do samolotu miałam jeszcze 3 godziny. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zobaczyłam moją mamę.
- Cześć córeczko. Jak się spało? -

- Dobrze, a tobie mamo? -
odpowiedziałam.

- Cieszę się. Ja też się wyspałam. To na co masz ochotę? - zapytała kobieta.

- Chyba skuszę się na jajecznicę - powiedziałam entuzjastycznie z wielkim uśmiechem na myśl o wspomnianym daniu.

- Dobrze to ja Ci ją przygotuje a ty leć się pakować. Jak posiłek będzie gotowy to Cię zawołam- oznajmiła mi uśmiechając się delikatnie.

- No dobrze - odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech i szybko pobiegłem na górę.

Wzięłam 3 walizki i zaczęłam pakować do nich wszystkie ubrania i kosmetyki jakie tylko miałam. W końcu wyjeżdżam na stałe. W sumie będę bardzo tęsknić za USA i Eleną, ale w gruncie rzeczy zawsze mogę ją odwiedzić, a ona mnie. Cieszę się też, że gdy powiedziano mi o moim prawdziwym pochodzeniu zdecydowałam się nauczyć koreańskiego, więc teraz mieszkanie w tym kraju nie sprawi mi żadnych trudności. Po wrzuceniu wszystkich moich rzeczy do tych trzech walizek włożyłam do nich jeszcze buty i kosmetyki. Później przez 15 minut mordowalam się z zapięciem wszystkich trzech wypełnionych po brzegi bagaży. Gdy już mi się to udało odetchnęłam z ulgą i już po chwili usłyszałam z dołu wołanie mojej mamy. Pędem zbiegłam na dół prawie potykając się o własne nogi. Już po chwili siedziałam przy stole razem z mamą i moją przyjaciółką, która zjawiła się u mnie przed momentem,  bo już za 30 minut wyjeżdżamy na lotnisko. Szybko zjadłam posiłek i poszłam jeszcze raz rozczesać suche już włosy. Zeszłam do salonu ciągnąc za sobą walizkę, a potem wróciłam po dwie kolejne i czekałam już z Amandą na moją mamusie. Po chwili dołączyła do nas niska kobieta i ruszyłyśmy w stronę auta. 30 minut później byłyśmy już na lotnisku. Stałam przed Eleną ze łzami w oczach.

- Będę tęsknić - powiedziałam placzliwym głosem.

- Ja też kochanie. Dzwoń do mnie codziennie i pamiętaj, że zawsze możesz wrócić. Moje drzwi są zawsze otwarte dla Ciebie - oznajmiła czterdziestolatka z lekkim uśmiechem.

- Wiem o tym mamo. Kocham Cię - oznajmiłam czule i uściskałam kobietę na pożegnanie.

- Do widzenia Pani - pożegnała się Amanda i usciskała kobietę.
                              
                                ~*~
Po kilkunastogodzinnym locie nareszcie jesteśmy w willi należącej niegdyś do moich rodziców nie sprzedano jej, ponieważ została przepisana na mnie i cały czas opiekowała się nią mieszkająca tu dawna gosposia rodziców. Właśnie siedzimy z moją przyjaciółką w salonie i pijemy gorącą herbatę za pięć dni zaczyna się rok szkolny. Mam nadzieję, że poradzimy sobie na studiach.

- Sophie. Może wybierzemy się jutro do klubu żeby uczcić ostatnie dni wakacji? - zaproponowała uśmiechnięta brunetka.

- Jasne. Czemu nie? - chętnie się zgodzilam bo lubię imprezy, ale nie chodzę na nie zbyt często i raczej nie piję na nich zbyt wiele.

- Okay. To jutro o... 20:30 wychodzimy - oznajmiła zadowolona dziewczyna. -
A teraz pójdę już spać. Dobranoc kochana - powiedziała dziewczyna i poszła do swojego pokoju.

- Dobranoc - odpowiedziałam i sama ruszyłam w stronę swojej sypialni.

Byłam padnięta i od razu rzuciłam się na łóżko, ale nie mogłam zasnąć od razu. Męczyłam się dobre kilka minut aż w końcu Morfeusz zechciał zabrać mnie do siebie.

●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●●

Hej to znowu ja przychodzę do was z 1 rozdziałem naszego opowiadania. W sumie dopiero w drugim zacznie się dziać, ale jakiś wstęp musi być prawda? ^^
Miłego wieczorku aniołki :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro