6
*JUNGKOOK POV*
Gdy chłopak się rozłączył odłożyłem laptopa na półkę uprzednio go wyłączając i zszedłem na dół, usiadłem do stołu i spojrzałem na tatę. Uśmiechnąłem się do niego promiennie i oparłem głowę na ręce, po czym zacząłem pić kakao.
-Tato?-patrzyłem na niego-Dalej jesteś zły?
- Nie. Już wszystko dobrze. - upił łyk swojej kawy. - A ty co taki promienny?
-Tak jakoś wyszło-wzruszyłem ramionami-A tata dalej śpi?
- Dalej śpi. - uśmiechnął się. - No to mów.
-Ale co mam mówić?-zmarszczyłem brwi
- No coś to tym Chimie. Miły chłopak. - zaśmiał się.
-Jest bardzo miły-ożywiłem się-Jest też bardzo przystojny i uroczy co zaprzecza
- Zauważyłem, że też dobrze wychowany, - dodał mój tata.
-To prawda-pokiwałem głową
- Ale nie zakochałeś się, prawda? - westchnął cicho.
-Co?-zakrztusiłem się ciastkiem
- Chodzi mi oto, że się w nim nie zakochałeś. - spojrzał mi w oczy. - Nadal kochasz Sungwoona.
-Tato znamy się zaledwie dwa dni jak miałem się zakochać?-uniosłem brew do góry-A Sungwoon, on to przeszłość
- Nie kochasz go? - westchnął ciężko.
-Kogo znowu?-pokręciłem głową
- Sungwoona. Już wiem, że tego znasz za krótko by wiedzieć. - oznajmił mój ojciec.
-Nie wiem tato-westchnąłem cicho-Ale nie potrafię sobie odpuścić
- Zajmij się różowowłosym. Popiszemy z nim jeszcze trochę i poznaj lepiej. - polecił mi z łagodnym uśmiechem. - Nie mówię, że na siłę masz go pokochać, ale niech on zajmie twoje myśli byś się oddalił od Sungwoona.
Pokiwałem głową-Przyznaj, że on wygląda jak urocza wata cukrowa
- Przyznaję. - zaśmiał się. - Ma też ciekawą barwę głosu.
Zaśmiałem się cicho kiwając głową-Tak w ogóle to Jimin pracuje jako fryzjer-uśmiechnąłem się
- Czyli na pewno gej. - westchnął rozbawiony.
-Potrafisz stwierdzić kto jest gejem po jego miejscu pracy?-uniosłem brew do góry
- Tak. - wzruszył ramionami. - Ale bardziej to nie po miejscu pracy, a po tym jak na ciebie patrzył. - westchnął. - Jak masz przeczucie, że nie pokochasz go to nie rób mu nadziei. Wydaje się miły, więc nie baw się nim.
-Nie mam takiego zamiaru tato-spojrzałem na niego-Nie chce go ranić
- To dobrze. Dowodzi to temu, że dobrze cię z tatą wychowaliśmy. - uśmiechnął się z dumą. - Jesteś wspaniałym człowiekiem. Jestem z ciebie dumny.
Uśmiechnąłem się-Kocham was
- My ciebie też kochamy. A teraz zmykaj się myć i spać. Późno już. - ponaglił mnie.
-Dobrze-podniosłem się-Dobranoc tato i dziękuję-pocałowałem go w głowę i pobiegłem na górę. Zgarnąłem swoją piżamę i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w bokserki oraz przydługawą koszulkę. Wróciłem do pokoju, położyłem się na łóżku, zamknąłem oczy i zasnąłem.
***************************************
Krótki ale jest!! Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro