Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48

*JIMIN POV*

Patrząc na to jak brzuszek mojego męża rósł, dopiero zdawałem sobie sprawę, że znów zostanę ojcem małego dzidziusia, który teraz rozwijał się pod sercem Jungkooka. Zgodnie postanowiliśmy, że kolorem przewodnim naszego synka będzie zielony, żeby jakoś bardzo nie odstępował od koloru swojego starszego brata (czyli niebieskiego), a za to jak będzie dziewczynka to oczywiście kolor różowy. Postanowiłem w wolnym czasie zacząć remont pokoiku dla malucha, ponieważ patrząc na to jak szybko minął ten czas do narodzin Byunsoo, musiałem się nieźle streszczać, żeby do porodu drugiego dziecka że wszystkim się wyrobić.

- Nie wiem czy to dobry pomysł. - wymruczałem w kierunku mojego męża, który karmił na rękach Soo w czasie gdy ja składałem nową szafkę do pokoju naszego synka - Kolacja z Jinem to nie jest szczyt moich marzeń o bezbolesnej śmierci.

-Ja wiem, hyung-westchnął cicho patrząc na mnie-Ale musicie się w końcu pogodzić

- Pogodziliśmy się przecież. Ale skąd ja mam wiedzieć jak zareaguje na to, że nie spędzimy z nimi świąt.

-Pewnie źle-wymruczał

- Udusi mnie gołymi rękoma.

-Ja postaram się wszystko załagodzić-odparł

- Jesteś kochany. - posłałem nu uśmiech

-Przesadzasz-westchnął cicho i spojrzał na małego

- Nie przesadzam. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Oczywiście wraz z naszymi dziećmi.

Uśmiechnął się lekko-Kocham cię

- Ja ciebie też kocham. - odwzajemniłem jego uśmiech, następnie wbijając gwóźdź w odpowiednie miejsce.

-Czy tylko ja nie mogę się doczekać naszego drugiego malucha?

- Ja też chce już te nasze maleństwo wytulić, ale wytrwamy jeszcze te sześć miesięcy.

-Innej opcji nie mamy-zachichotał cicho

- Na razie rozpieszczajmy jeszcze naszego jedynaka. - zaproponowałem.

-Wiem wiem-pokiwał głową całując małego w czoło

- Kochanie, nalejesz mi wody?

-Do kubka czy miski?-podniósł się i położył małego do łóżeczka

- Do miski. Trzeba przemyć mebel, bo jest cały w kurzu. - Skinął głową i zaraz wyszedł z pokoju. Postawiłem gotową szafkę na środku pokoju, następnie chowając swoje narzędzia. Po chwili do pokoju wrócił młodszy z miską pełną wody

- Dziękuję. - posłałem mu uśmiech i zabrałem miskę.

-Nie ma za co-odparł z uśmiechem

- Idź może odpocząć. Za godzinę jedziemy do ginekologa. - spojrzałem na ukochanego, zaczynając myć mebel.

-Przecież nic jeszcze nie zrobiłem

- Nie spałeś całą noc. - przypomniałem.

-Ale nie jestem zmęczony

- Spać, Kookie. Nosisz w sobie dziecko. Musisz o siebie dbać.

-No dobrze już idę-westchnął cicho i skierował się do naszej sypialni

- Kocham cię! - krzyknąłem za nim.

-Ja ciebie też!-odkrzyknął

Westchnąłem cicho z uśmiechem, zaczynając myć mebel z niemałą precyzją, żeby nie było na nim kurzu. Nie wiadomo było jeszcze na co Byunsoo ma uczulenie. Wolałem nie ryzykować.

Po skończeniu mycia i wylaniu mętnej wody do toalety, wróciłem do swojego synka, który płakał, jak cię okazało przez mokrą pieluszkę, dlatego podszedłem z nim do przebieraka, kładąc na nim ostrożnie swoje dziecko, a następnie zmieniłem mu pampersa na czystego, cały czas wygłupiając się z maluchem, bądź posyłając mu głupie miny, przez które zaraz zanosił się śmiechem. Mój kochany i dzielny synek.

Kiedy mały ponownie zasnął, postanowiłem przygotować sobie kawę. Padałem już na twarz i jedyne o czym marzyłem to sen, ale czekały jeszcze przede mną zakupy i wizyta u ginekologa. Musiałem jakoś wytrwać. W końcu dziś mieliśmy się dowiedzieć, jakiej płci będzie nasz drugi maluch. Po chwili w kuchni znalazł się Jungkook

- Miałeś spać. - westchnąłem, spoglądając na niego.

-Nie mogę zasnąć

- No dobrze. - pokiwałem głową. - Chcesz herbaty?

-Chcę kakao-uśmiechnął się

- Już się robi. - odwzajemniłem jego uśmiech.

-Mogę sobie przecież sam zrobić

- Ty lepiej usiądź i nie przemęczaj nóg. Nachodzimy się dziś trochę, a pamiętam co przeżywałeś po długich wędrówkach, kiedy byłeś w ciąży z Byunsoo. Twoje nogi zaczynając coraz bardziej puchnąć.

-Oj no dobra-burknął siadając przy stole

- Skarbie, nie burcz na mnie. - postawiłem swoją kawę na stole, po czym podszedłem do lodówki po mleko.

-Oj no przepraszam-wyszeptał. Pokręciłem głową i wlałem mleko do ulubionego kubka młodszego, po czym je podgrzałem w mikrofalówce, wyciągając w międzyczasie kakao z szafki.

-Jak wrócimy to położysz się ze mnie spać?

- Jasne. - posłałem mężowi uśmiech.

-I z Byunsoo

- Nasz synek ma dziś spać z nami? - zaśmiałem się cicho, podając ukochanemu gotowy napój.

Pokiwał głową pijąc kakao-Dla bezpieczeństwa

- Jungkook, kochanie, nikt nam się nie włamie do domu. - pokręciłem głową i usiadłem na jednym z krzeseł. - Nasz maluch jest bezpieczny.

-Ale i tak wolę, żeby spał z nami

- Nikt nam już go nie porwie. - złapałem młodszego za jedną z dłoni. - Ja wiem, że wtedy w parku strasznie się wystraszyłeś, ja też byłem przerażony, ale nie możemy się stać nadopiekuńczymi ojcami.

-Wiem, hyung ale dziś niech śpi z nami

- No dobrze. - zgodziłem się. - Nie mam nic przeciwko temu. Lecz nie za często to róbmy, bo nasz maluch się jeszcze przyzwyczai.

-W porządku-pokiwał głową z uśmiechem

- A... - odchrząknąłem. - Kiedy ma być ta kolacja z twoimi rodzicami?

-Nie wiem-wzruszył ramionami

- Jedyne wolne do świąt mam jeszcze jutro. - oznajmiłem.

-W takim razie jutro-odparł

- No super... Mogłem się nie odzywać. - w końcu napiłem się kawy.

Wzruszył ramionami pijąc kakao

- Kocham cię, ale twój ojciec mnie zabije na miejscu.

-Ja ciebie też-wyszeptał

- Nie zostaniemy u nich na noc? - chciałem się upewnić, bo czasem mój teść miał ciekawe pomysły.

-Nie-pokręcił głową

- Na pewno? - uniosłem badawczo brwi. - Możesz mi to obiecać?

-Obiecuję ci, że nie będziemy musieli u nich nocować

- No i super. - ucieszony, ponownie zacząłem popijać swoją ciepłą kawę. Zachichotał cicho i pił swoje kakao

Posłałem mu mały uśmiech, przestając już wypytywać go o kolację, ponieważ naprawdę nie miałem ochoty wyobrażać sobie swojej śmierci z rąk własnego teścia.

Po tym jak dopiliśmy nasze napoje, obaj postanowiliśmy się przebrać, następnie ruszając do pokoju naszego aniołka, żeby ubrać go cieplutko, po czym wyszliśmy z domu, zamykając go dokładnie.

Droga minęła nam szybko,gdyż nie było żadnych korków, więc u ginekologa byliśmy na czas. Może lepiej by było nie przychodzić do tego miejsca z małym dzieckiem, ale nie mieliśmy z kim go zostawić, gdyż rodzice Jungkooka, tak samo jak i moi, dziś pracowali. Zresztą moi przyjaciele też mieli zawalony dzień przez moją nieobecność w pracy. Głupio by mi było ich prosić jeszcze taką przysługę.

- Nie stresuj się tak. - pocałowałem swojego męża w głowę, kiedy czekaliśmy na poczekalni przed gabinetem ginekologicznym. - Maluszek miesiąc temu był zdrowy, więc pewnie nadal jest.

-Mam taką nadzieje-wyszeptał

- Nie wierz w to. Takie są fakty. - przyłożyłem dłoń do jego brzuszka. - To nasze dziecko. Na pewno jest zdrowe jak ryba. - Pokiwał głową i zaraz oparł ją na moim ramieniu

- Spójrz na Byunsoo. - poleciłem młodszemu. - On jest całkiem zdrowy, tak?

-No tak-pokiwał głową

- Więc nie martw się o drugiego malucha. - pogładziłem delikatnie włosy ukochanego chłopaka.

-No dobrze-skinął glowa

Uśmiechnąłem się uspokajająco w kierunku Jungkooka, zaraz słysząc jak ginekolog prosi go do swojego gabinetu. Młodszy się podniósł i zaraz skierował do gabinetu. Westchnąłem cicho, spoglądając na swojego synka, który spał sobie, uroczo ssąc przez sen swój smoczek. Eh, dwójka takich urwisów to będzie istny kabaret... Po kilku minutach z gabinetu wyszedł Jungkook

- I jak? - zapytałem podnosząc się z krzesła.

-Chłopiec-uśmiechnął się lekko

- Drugi synek? - uśmiechnąłem się lekko.

-Tak-pokiwał głową-Drugi synek

- Nasz Byunsoo będzie miał młodszego braciszka.

-Wiem, hyung-odparł z uśmiechem

- Kocham cię. - musnąłem delikatnie jego usta. - Najwidoczniej płodzę samych synów.

-Ja ciebie też-zachichotał cicho

- Mały jest zdrowy? - zapytałem ciekaw, chociaż wiedziałem, jak będzie brzmiała odpowiedź.

-Tak, jest zdrowy jak ryba

- Mówiłem. - zaśmiałem się cicho. - Ma to po mnie.

Pokiwał głową-Idziemy?

- Kierunek market. - westchnąłem, zabierając nosidełko z Byunsoo, a drugą ręką objąłem męża, ruszając zaraz do wyjścia z tego budynku.

-Wzięliśmy wózek?-szepnął

- Eh, zapomniałem. - odchyliłem głowę do tyłu.

-Czyli będziemy go nieść?

- Na to wychodzi. - westchnąłem ciężko. - No chyba, że skocze do domu po samochód.

-To pójdziemy razem-westchnął

- To zajmie tylko chwilę, skarbie. - oznajmiłem. - Wejdź jeszcze na chwilę do środka z Byunsoo, a ja po was podjadę.

-No dobrze-westchnął cicho i wziął Byunsoo zaraz wracając do środka

Jak tylko Jungkook zniknął za drzwiami, ruszyłem dość szybkim tempem w kierunku naszego domu. Na miejscu oczywiście wsiadłem szybko do samochodu i go odpaliłem, jadąc w odpowiednie miejsce, ponieważ nie chciałem, żeby mój mąż musiał długo czekać. Tym bardziej, że nadal się bał, iż ktoś może nam ukraść naszego skarba. Musiałem mieć to na uwadze, ponieważ stres mógł zaszkodzić ciąży młodszego.

- Coś się działo, kochanie? - zapytałem zaraz po tym jak znalazł się wraz z naszym synkiem w samochodzie.

-Nie-pokręcił głową-Rozmawiałem tylko z jakąś miłą starszą panią

- Pewnie naszego synka wychwalała, co? - zaśmiałem się cicho. Pokiwał głową z cichym śmiechem

- No widzisz. Wiedziałem, że będzie miał branie. -zażartowałem. Pokręcił rozbawiony głową chichocząc cicho

- To jedziemy tylko do jednego marketu?

-Tak-uśmiechnął się

- Budynki z rzeczami dla maluchów to też sklepy, rozumiemy się?

-No tak-zachichotał cicho

- Fajnie, że się rozumiemy. - posłał mi uśmiech.

-Kupimy jeszcze coś słodkiego? Mam ochotę na kwaśne żelki

- Dobrze, skarbie. - Uśmiechnął się szeroko i cmoknął mnie w policzek

- Kocham cię. - ponownie odpaliłem samochód.

-Ja ciebie też-odparł z uśmiechem

Odwzajemniłem jego uśmiech, następnie zwracając swoją całą uwagę na drodze, żeby przypadkiem nie spowodować jakiegoś zbędnego wypadku.

Po udanych zakupach, które jednak skończyły się na tym, że mój ukochany jednak musiał wejść chociaż na chwilkę do sklepu z dzeicięcymi rzeczami, gdyż zobaczył na wystawie piękne ubranko dla naszego Byunsoo, w końcu wróciliśmy do domu. Mały, jakoż spał na zakupach, to w domu miał dużo energii i nie chciał za nic spać. Jungkookowi kazałem mimo wszystko iść spać, ponieważ widziałem, że ledwo stał na nogach. Sam się zająłem maluchem, który po najedzniu się i zabawie ze mną zasnął sobie wygodnie w moich ramionach, więc ja też postanowiłem iść się umyć i położyć, oczywiście po tym jak małego ułożyłem koło swojego męża, gdyż w sklepie prosił mię o to. W sumie nie chciałem się o takie coś kłócić. Szczerze mówiąc to uwielbiałem się budzić i pierwsze co zobaczyć to swoją cudowną rodzinkę, ale no nie mogliśmy przyzwyczaić Byunsoo do spania w jednym łóżku z rodzicami. Wiedziałem, że w przyszłości możemy mieć z tym problemy, lecz... po tym, jak prawie porwano nam małego również wolałem mieć go przy sobie. Nie wspominałem o tym ukochanemu, bo musiałem być twardy i pewny siebie w jego oczach, żeby on sam już się nie bał. Bezpieczeństwo mojej rodziny było najważniejsze.


***********************

Kolejny rozdzialik już jest ^*^ 

Przepraszam za długą nie obecność, ale szkoła mnie dobija.... Jak się podoba?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro