44
*JIMIN POV*
Następnego dnia musiałem wstać wcześnie do pracy. Nasz synek przez całą noc nie płakał, a kiedy otworzyłem oczy i zauważyłem, iż Byunsoo już nie śpi, a bawi się swoimi nóżkami, to zaśmiałem się rozczulony pod nosem, następnie spoglądając na męża, który sobie smacznie spał. Tak uroczo wyglądał. Obaj uroczo wyglądali. Cieszyłem się z tego, że mogłem doznać zaszczytu posiadania ich obojga. To uczucie, kiedy budzisz się w łóżku i widzisz taki widok, jest niezastąpione. Chciałem, żeby było już tak zawsze. Moje urocze stworzonka.
- Kochanie, gdzie masz smoczek? - zapytałem szeptem synka, który spojrzał się na mnie na chwilę, lecz nadal wolał się bawić nóżkami. Czyli musiałem sam poszukać tego przedmiotu. No cóż. Czego się nie robi dla synka. - Mam. - oznajmiłem z mruczeniem, widząc, że leżał on jakimś cudem pod moją poduszką. Szczęście w nieszczęściu, iż wczoraj skończyły mi się prezerwatywy. Usłyszałem ciche mamrotanie Jungkooka i już po chwili ujrzałem jak otwiera oczy
- Dzień dobry, Kookie. - przywitałem męża buziakiem. - Obudziłem cię?
-Nie-pokręcił głową z uśmiechem
- No dobrze. - odłożyłem smoczek małego na szafkę koło łóżka. - A jak się spało?
-Bardzo dobrze-wymruczał spoglądając na synka
- Uh, to świetnie. - uśmiechnąłem się. - Muszę wstawać. Praca czeka.
-O, której wracasz?-spojrzał na mnie
- Jak twoi rodzice sobie pójdą. - oznajmiłem, wstając z łóżka.
Pokręcił rozbawiony głową-Chodź mały, pewnie głodny jesteś-pocałował chłopca w główkę i wziął go na ręce-A ty jadłeś?
- Sam dopiero wstałem. - posłałem mężowi uśmiech. - Nie zdążę już chyba nic zjeść.
-W takim razie zjedz coś w pracy-westchnął-W porządku?
- W porządku. - podszedłem do szafy, żeby się ubrać i spakować swoje rzeczy do torby.
-Kocham cię-młodszy cmoknął mnie w policzek z uśmiechem
- Ja ciebie też. - założyłem torbę na ramię, następnie wraz z mężem i naszym synkiem ruszając na dół.
-Czyli mam na ciebie czekać do późnego wieczora?-uniósł na mnie wzrok
- Muszę jeszcze jechać do Masan i pomóc mojej mamie, więc idź spać.
-Umm, w porządku-pokiwał głową
- Miłego dnia, kochanie. - pocałowałem moich chłopaków w głowy. - W razie czego dzwoń, dobrze?
-Jasne-skinął głową z uśmiechem i zaraz mi pomachał. Posłałem ukochanemu ostatni uśmiech i wyszedłem z domu, zamykając za sobą drzwi na wszystkie zamki, po czym ruszyłem w kierunku samochodu... Cały dzień nie miałem nawet chwili odetchnienia. Grupa taneczna, z którą dziś miałem zajęcia, miała najwidoczniej zły dzień, ponieważ wszyscy się że sobą sprzeczali. Uspokajanie ich zajęło wieki, a zanim się obejrzałem czas treningu minął i wszyscy pouciekali do domów, a ja sam musiałem już jechać do mojego rodzinnego miasta.
- Cześć, mamo. - przywitałem się z rodzicielką po wejściu do salonu fryzjerskiego moich rodziców.
-Cześć, synku-uśmiechnęła się
- Dajesz sobie na razie radę? - zapytałem, odkładając swoje rzeczy na zaplecze.
-Daje sobie jakoś radę-westchnęła
- Jasne. Potrzebujesz pomocy. Inaczej byś nie zadzwoniła. - zaśmiałem się, zakładając na sobie fartuch.
-No dobra, potrzebuje pomocy-zaśmiała się
- Więc ile mam przed sobą klientek na dziś?
-Z pięć-odparła
- Czyli za wcześnie to ja nie wrócę do domu. - westchnąłem ciężko. - Wolałbym jednak zostać ten jeden dzień jeszcze z rodziną.
-Najwyżej puszczę cie szybciej
- Nie. To bez sensu. - pokręciłem głową. - Jungkook wczoraj do ciebie dzwonił?
-Nie a dlaczego?-spojrzała na mnie
- Wczoraj jakaś para próbowała nam porwać Byunsoo.
Uniosła na mnie wzrok-Ale nic się nie stało?
- Policja ich na szczęście zatrzymała, bo chcieli sprawdzić czy mają dla niego fotelik. Wtedy podbiegłem i wyrwałem z rąk jakiejś baby małego.
Pokiwała głową z lekkim uśmiechem-To bardzo dobrze
- Jak można rodzicom zabrać podstępem dziecko, bo są homoseksualni? Nie rozumiem tego.
-Niektórzy już tacy są-westchnęła ciężko-Ważne, że z maluchem wszystko dobrze
- Dawno go nie widziałaś, babciu. - zaśmiałem się głośno.
-Nie śmiej się-pokręciła głową
- No przepraszam. Powinnaś częściej odwiedzać swojego wnuka, syna i zięcia.
-Dobrze wiesz, że na razie czasu nie mam
- Powinnaś zatrudnić kogoś do pomocy, mamo. Mam rodzinę w Busan. Nie mogę tu tak często przyjeżdżać, bo muszę się nimi opiekować. Tym bardziej, że Jungkook jest znów w ciąży... - wyznałem z uśmiechem.
-Na prawdę?-uśmiechnęła się szeroko i po chwili ktoś wszedł do salonu
- Tak. Myślałem, że Kook ci powiedział. Często ze sobą piszecie. - zaśmiał się, ponownie wchodząc na zaplecze.
-Bardzo dużo piszemy to prawda-odparł mój mąż, sam nie wiem kiedy tu wszedł-Ale jeszcze nic nie mówiłem
Momentalnie wróciłem z zaplecza do salonu i spojrzałem na uśmiechniętego męża, który trzymał w nosidełku małego, a za nim stali jego ojcowie. - Co robicie w Masan?
-Przyjechaliśmy was odwiedzić-uśmiechnął się szeroko-Niespodzianka!
- Miło was widzieć. - przywitałem się z teściami, a następnie pocałowałem lekko usta mojego męża, zabierając od niego nosidełko. - Cześć, szkrabie. - przywitałem się z synkiem,który nie spał. - Odwiedziłeś tatusia w pracy? - pocałowałem go w główkę i odpiąłem pasy tego fotelika, wyciągając ze środka małego.
-Dzień dobry!-krzyknął Jungkook podbiegając do mojej mamy-Dawno, pani nie widziałem
- Jungkook, masz męża obok. - przypomniałem.
-Ale ciebie widzę codziennie, a twoją mamę raz na jakiś czas-westchnął
- Niech będzie. - westchnąłem, przyglądając się z uśmiechem małemu. Jungkook od razu pociągnął moją mamę na kanapę i zaczęli o czymś rozmawiać i w tym z jego rodzicami
- Czuje się, jak wykluczone z zabawy rodziców, dziecko. - wymruczałem w kierunku Byunsoo, który przysypiał, więc odłożyłem go do fotelika, następnie podając nosidełko Jungkookowi, ponieważ przyszła klientka.
- Przystojny Jimin wrócił. Muszę powiedzieć przyjaciółkom. - zachichotała kobieta. - Miło cie widzieć.
- Wzajemnie. - skłamałem. Dlaczego ze wszystkich klientek na tym świecie musiałem trafić na tą? - Zakładam, że znów podcinamy końcówki i odnawiamy kolor?
- Dokładnie, słodki. - wywróciłem oczami, a ta kobieta w tym czasie rozebrała się z płaszcza i usiadła w fotelu. Po chwili usłyszałem ciche prychnięcie swojego męża
- Jungkook. - spojrzałem na męża. - Wszystko dobrze?
-Oczywiście-burknął odwracając wzrok
- Nie sądzę. - wymamrotałem, zlewając uśmiech kobiety, który widziałem w lustrze. - Zaraz wracam. Muszę dolać wody. - wziąłem odpowiedni przedmiot w rękę i ruszyłem na zaplecze. Po chwili było słychać płacz małego i moja mama weszła na zaplecze pewnie w celu zrobienia dla niego mleka
- Mamo, Jungkook jest zazdrosny, mam rację?
Uniosła na mnie wzrok i skinęła głową z cichym westchnięciem-Dobrze wiesz jaki on jest
- Wścieka się na mnie, bo podobam się dziewczynom? - westchnąłem.
-Nie-pokręciła głową-Po prostu jest zazdrosny o to, że cię podrywa
- No nic nie zrobię. Sama kazałaś mi być miłym dla klientek, a większość mnie podrywa.- Wzruszyła tylko ramionami i wyszła z zaplecza
- Kochana matka, nie ma co. - mruknąłem pod nosem, wracając do klientki.
- Co tu robią ci ludzie? - zapytał najciszej jak mogła. - Jakaś wasza daleka rodzina- Moja mama przyglądała mi się wyczekując odpowiedzi
- Moja mama rozmawia z moimi treściami i ukochanym mężem, który karmi aktualnie nasze dziecko. - wymruczałem, zaczynając ponownie przycinać kobiecie włosy. - Więc to bliska rodzina.-Uśmiechnęła się pod nosem i usiadła z powrotem na kanapie
- Oh... Nie wiedziałam, że...
- Jestem homoseksualny? Mogła się pani domyślić, gdy przefarbowałem się na różowo.
-Hyung jesteś głodny?-usłyszałem głos mojego męża-Mamy zamiar jechać po coś do jedzenia
- Z wielką chęcią bym coś zjadł, kochanie. - oznajmiłem młodszemu. - Mam popilnować małego?
-Mamy wózek, więc weźmiemy go na mały spacer-odparł-Na co masz ochotę?
- Możesz go zostawić. Moja mama pewnie się stęskniła za wynikiem. - zaśmiałem się na prychnięcie rodzicielki, która dodała "Częściej powinniście mnie odwiedzać". - Poza tym jest zimno. Mały się nie przeziębi?
-W sumie to dobry pomysł, jeśli twoja mama nie ma nic przeci...
-Oczywiście, że nie-odparła z uśmiechem-Dobrze wiesz, że zawsze wam pomogę-odebrała od niego Byunsoo
-W takim razie, na co masz ochotę, Jiminie?
- Duży zestaw z maka albo kebab. Zjem wszystko co kupisz, skarbie.
-Dobrze-pokiwał głową i spojrzał na rodziców-W takim razie zaraz wracamy-cmoknął mnie w usta i zaraz wyszedł z salonu
- Mamo, musi się mu odbić. - wymruczałem.
-A co ja robię-wymamrotała klepiąc delikatnie plecki małego
- Przepraszam, mamo, ale jestem wyczulony na punkcie małego. Jungkook zresztą też jest.
-Spokojnie, przecież nic nie mówię-westchnęła
- Jestem twoim synem, więc wiedz, że czytam ci w myślach.-Prychnęła cicho rozbawiona kręcąc głową
- Mógłby się Pan pospieszyć? Jestem umówiona. - odezwała się klientka.
- Nigdy jakoś pani nie narzekała.
- Pan jest bezczelny. - prychnęła i wstała z fotela, przez co obciąłem za dużo włosów. - AH! CO PAN WYPRAWIA!
- Trzeba było się nie ruszać. - warknąłem. - Niech pani nie krzyczy, bo dziecko wystraszy.
-Bywa-odparł mój mąż, który wszedł do salonu z jedzeniem-Kiedyś odrosną
- Szybko wam poszło. - oznajmiłem rozbawiony, podchodząc do męża. - Kupiliście coś naprzeciwko?
- Nie zapłacę na ten cyrk! - krzyknęła. - A pani straci stałą klientkę.
-Jakoś nie jest mi przykro z tego powodu-westchnęła
- Żegnam! - popchnęła w bok mnie i Jungkooka, po czym zabrała swój płaszcz i wyszła z salonu. Wywrócił oczami i podał mi reklamówkę z jedzeniem
- Co kupiłeś? - zapytałem z uśmiechem.
-Kebaby, a dla twojej mamy sałatkę bo prosiła
- Dziękuję, Kookie.
-Nie ma za co-uśmiechnął się lekko, podał jej sałatkę i wziął synka na ręce
- A ty nie jesz?
-Zaraz zjem-uśmiechnął się lekko-Najpierw wy zjedzcie
- No dobrze. - odwzajemniłem jego uśmiech i odpakowałem swojego kebaba, zaczynając go jeść. Młodszy usiadł z maluchem na kanapie i zaczął się z nim bawić
- Mamo, na pewno nie chcesz kebaba?
-Nie jem tego świństwa-burknęła
- A to dlaczego? Takie pyszne mięsko.
-Jedz, a nie wmawiasz mi bzdury
- Mamo... Zrób to dla mnie~
-Nie zrobię tego dla ciebie
- Wiedziałem, że mnie nie kochasz...
-Kocham cię, ale nie będę tego jadła
- Nie kochasz swojego dziecka... Jak tak można?
-Jesteś głupi-westchnęła cicho-Jungkook jak ty z nim wytrzymujesz?
-Daje radę-zachichotał cicho
- Fajnie. - usiadłem na fotelu z dala od tej dwójki. - Jak ci się nie podoba to możesz wymienić.
-Nie mam nawet takiego zamiaru-usiadł obok mnie-Przecież wiesz, że cię kocham
- Może tak, może nie, nie wiem. - zacząłem jeść niezdrowe jedzenie. - Może dajesz sobie tylko radę dla Byunsoo.-Westchnął ciężko i podniósł się zaraz kierując na kanapę. Zacząłem mamrotać pod nosem. Młodszy zaczął bawić się z małym. Ponownie zacząłem jeść, ale tym razem nie odrywałem się od kebaba, prócz chwili gdy on zniknął. Po godzinie przyszła nowa klientka, dlatego się nią zająłem, a moja mama widząc, ze jestem w podłym humorze, postanowiła dziś zamknąć wcześniej i odwołać inne klientki. Sama nie miała już siły dziś pracować, a skoro ja mogłem niechcący komuś zrobić krzywdę to nie mogła ryzykować. I dobrze.
- Może zamknij ten salon i rozkręć inny biznes. - wymruczałem, kiedy mama zaczęła narzekać na bóle krzyża.
-To mi najlepiej wychodzi-westchnęła
- To zatrudnij kogoś do pomocy. - westchnąłem.
-Spokojnie-zaśmiała się
- Dobra. My jedziemy. Skoro rodzice Jungkooka pojechali godzinę temu to przynajmniej w samochodzie będzie spokój.
-Do zobaczenia następnym razem-pomachała mi
- Pa. - odmachałem, wchodząc do samochodu, gdzie byli już Byunsoo i Jungkook. Młodszy nawet nie raczył na mnie spojrzeć. Postanowiłem też na niego nie patrzeć, więc tylko odpaliłem samochód.
-Co szkrabie, głodny jesteś, hmm?-zachichotał cicho i podał małemu butelkę z mlekiem
Przetarłem dłonią oko i zmieniłem bieg. Dobrze, że Jungkook siedział z tyłu przy małym. Młodszy na moment uniósł na mnie wzrok z cichym westchnięciem. Włączyłem radio, następnie zaczynając nucić cicho pod nosem.
Włączyłem radio, następnie zaczynając nucić cicho pod nosem. Przez całą drogę w samochodzie była napięta atmosfera, a gdy zajechaliśmy pod dom po zmroku, Jungkook wziął małego i nie czekając za mną wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Prychnąłem na to pod nosem i jak zawsze oo takowych kłótniach, postanowiłem zostać w samochodzie. Nie zamierzałem go przepraszać. Tym razem to nie ja zraniłem jego swoimi żartami. Wiedziałem, że byłem beznadziejny, ale no bez przesady.
- Skoro jestem problemem to po co się ze mną przespał. - prychnąłem, zamykając się na klucz w samochodzie. - A no tak. Chciał się zemścić na Sungwoonie, a nie sądził, że może zaciążyć. - warknąłem pod nosem i położyłem się na tylnych siedzeniach, po chwili zasypiając.
***************
Woah w końcu mi się udało to obrobić xDD I jak?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro