Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42

*JIMIN POV*

Mimo tego, że poszedłem spać o piątej to i tak musiałem o szóstej wstać, żeby uszykować się do pracy. Wolałem nie męczyć Jungkooka, bo wczorajszego dnia doprawdy wyglądał nie najlepiej, a sen na pewno mu dobrze zrobi, tak?

Wychodząc z domu o dziewiątej, byłem już odświeżony, uszykowany i nawet nakarmiłem małego, który zaczął około ósmej płakać, a pieluszkę miał suchą. Co się dziwić skoro całą noc wojował i nie mogłem go uspokoić w żaden sposób. Dlatego też poszedłem tak późno spać. No ale cóż. Trzeba się poświęcać, kiedy zostaje się rodzicem.

Pierwsza godzina nauki tańca młodziaków minęła dość sprawnie, a w czasie piętnastominutowej przerwy przyszedł już Hoseok, ponieważ chciał się rozciągnąć przed swoimi popołudniowymi zajęciami. Ja za to postanowiłem oddalić się na chwilę od swojej grupy i wyciągnąłem z torby telefon, od razu pisząc do mojego męża.

ChimABSChim: Kochanie, jak wstaniesz to daj mi znać jak się czujesz

Wysłałem wiadomość i z westchnięciem wyciągnąłem jeszcze z wnętrza torby wodę, po czym usiadłem pod ścianą, zaczynając ją pić.

Kookie_Bunny: Nie śpię od 10 minut, hyung

ChimABSChim: A jak się czujesz?

Kookie_Bunny: Dalej mnie boli brzuch i znowu wymiotowałem

ChimABSChim: Chcesz jechać do lekarza?

Kookie_Bunny: Powinno mi zaraz przejść

ChimABSChim: Dobrze, ja za godzinę wracam. A jak się czuje mały?

Kookie_Bunny: Dobrze, aktualnie śpi

ChimABSChim: Jak coś już go karmiłem

Kookie_Bunny: Dobrze

ChimABSChim: Jesteś pewny, że nie chcesz jechać do lekarza?

Kookie_Bunny: Przejdzie mi

ChimABSChim: Jungkook... Martwię się...

Kookie_Bunny: No dobrze, pójdziemy do lekarza

ChimABSChim: Mam się zwolnić wcześniej?

Kookie_Bunny: Nie trzeba

ChimABSChim: Zgoda, to zadzwonię do Tae czy by nie mógł zająć się małym

Kookie_Bunny: Dobrze, a ja idę coś zjeść do zobaczenia później

ChimABSChim: Smacznego, kochanie

Kookie_Bunny: Dziękuję

Odetchnąłem głęboko, dzwoniąc do Tae, który się zgodził zaopiekować Byunsoo wraz z moją kuzynką. Po skończonej rozmowie odrzuciłem telefon do torby, upijając jeszcze parę łyków wody, a następnie wróciłem do ciężkiego treningu, niestety nie skupiając się na nim zbytnio, ponieważ martwiłem się o Jungkooka, bo przecież było o co... nie?

Po tym jak zajęcia się skończyły, spakowałem na jednej nodze swoją torbę i nie przejmując się już niczym, wybiegłem z budynku, ruszając do samochodu, który zaraz odpaliłem, jadąc z zawrotną prędkością do mojego domu. Wiedziałem, że to mogły być nadal objawy zjedzenia nieświeżych małży, ale jednak coś mu mówiło, że to nie o to chodzi... Po wejściu do domu, spojrzałem na swojego męża bawiącego się z małym w salonie

- Hej. - przywitałem się z młodszym na wejściu.

-Cześć, hyung-uśmiechnął się lekko patrząc na mnie

- Tae jeszcze nie ma? - zdziwiłem się, siadając koło moich chłopaków na kanapie.

Pokręcił głową i oparł ją na moim ramieniu-Jeszcze go nie ma

-Czujesz się lepiej? - zapytałem, głaszcząc naszego synka po głowie.

-Czuje się gorzej-westchnął ciężko-Boli mnie bardziej brzuch

- Moje biedactwo. - pocałowałem go we włosy. - Wytrzymasz aż Taehyung przyjdzie?

-Postaram się-pocałował mnie w policzek-Ale nie obiecuje

- Daj mi małego. - westchnąłem. - Pójdę go położyć, bo zasypia.-Kiwnął głową i zaraz podał mi chłopca. Musnąłem delikatnie usta młodszego i zaraz wstałem z kanapy, znosząc naszego synka do łóżeczka, a chwilę po tym usłyszałem dzwonek do drzwi, dlatego poleciałem otworzyć przyjacielowi i jego dziewczynie. Po tym jak wszedłem z ukochanym na placówkę szpitala, poczułem jak ten ściska mocniej moją rękę. Bolało go. I to bardzo.

-Boli, hyung-wyszeptał cicho

- Już, spokojnie. - wyszeptałem, zaraz wypełniając wszystkie potrzebne papiery, które oddałem recepcjonistce, a chwilę później imię Jungkooka zostało wyczytane, ale ja niestety musiałem zostać w poczekalni.

Zaraz zza drzwi wyłonił się lekarz-Park Jimin-uniósł na mnie wzrok-Zapraszam

Pokiwałem lekko głową i wstałem z krzesła, ruszając na salę i zaraz usiadłem koło łóżka, na którym leżał mój mąż. - Jak się czujesz? - złapałem go za rękę.

-Lepiej-szepnął przymykając oczy

- Już wiadomo, dlaczego tak się czułeś?-Kiwnął głową i zaraz przeniósł wzrok na lekarza

- No więc? Coś nie tak. - moje serce zaczęło szybciej bić. Martwiłem się i to bardzo. - To coś poważnego?

-Będziesz tatą-wyszeptał

- Jestem już tatą. - nie zrozumiałem, przyglądając się twarzy męża.

-Byunsoo będzie miał rodzeństwo-patrzył na mnie

Otworzyłem szerzej oczy. No tak. Raz nie użyliśmy prezerwatywy, ale przecież wyszedłem z młodszego zanim doszedłem. - J-jak?

-Nie wiem, hyung-wyszeptał cicho

- Będziemy znów tatusiami? - uśmiechnąłem się szeroko. - To cudownie!

TańczącaZBurzamiPrzezGorąc 43<3

-Nie jesteś zły?-uśmiechnął się delikatnie

- Oczywiście, że nie. - zaśmiałem się. - Byunsoo jest cudowny, więc pewnie to dziecko będzie taki samo.-Pokiwał zadowolony głową z uśmiechem

- A myślałeś, że jak zareaguje?

-Myślałem, że będziesz zły bo Byunsoo jest jeszcze mały

- To nie jest wymarzona pora na zostanie drugi raz rodzicami, ale już się stało. Wiem, że i tak będę kochał to dziecko. W końcu jest ono nasze.

-Kocham cię-pogładził mnie po policzku

- Ja ciebie też.-Uśmiechnął się cmokając mnie w usta

- A wiesz dlaczego tak ciebie mocno bolał brzuch?

-Trochę przez małże-westchnął

- Wiedziałem. - pocałowałem go w rękę. - Mówiłem nie jedz.

-Przepraszam-westchnął cicho przymykając oczy

- Nie przepraszaj tylko następny raz słuchaj swojego hyunga. - uśmiechnąłem się lekko.

-Dobrze, hyung-zrobiłem dzióbek

- Mój kochany. - zaśmiałem się lekko i wpiłem w jego usteczka, gładząc delikatnie głowę młodszego, a następnie resztę dnia spędziliśmy w szpitalu do czasu aż mój ukochany nie poczuł się lepiej. Dobra, może i będziemy mieć drugie dziecko, chociaż pierwsze jeszcze nie ma nawet roczka, ale to jednak owoc naszej miłości. Naszego głębokiego uczucia. Jak mógłbym się z takiego powodu pogniewać na Jungkooka to nie wiem. I tak z pewnością bardzo pokocham drugie dziecko, ponieważ tak samo było z Byunsoo, bo w końcu teraz bez tego malucha nie wyobrażam sobie życia. Może i mój teść wygarniać mi będzie ponownie brak ostrożności i kolejne zapylanie jego syneczka, lecz mało mnie to obchodziło. Liczyła się dla mnie tylko moja rodzina. Tylko ona. Była dla mnie najważniejsza.

***

W KOŃCU MI SIĘ UDAŁO TO OBROBIĆ *-*

ZAPRASZAM TU xxJikookMastersxx  NASZE COLLABY BĘDĄ SIĘ TAM POJAWIAŁY I JUŻ MAMY JEDNEGO FANFIKA ZACZĘTEGO! ZAPRASZAM

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro