Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

*JUNGKOOK POV*

MIESIĄC PÓŹNIEJ....

Dziś właśnie, mieliśmy wracać z powrotem do Seulu i naszego małego szkraba. Podniosłem się z łóżka i zaraz przeciągnąłem ziewając. Przetarłem zaspane oczy piąstkami i spojrzałem na swojego już męża z szerokim uśmiechem. Podszedłem do niego całując w policzek i zaraz podreptałem do łazienki, rozebrałem się i wszedłem pod prysznic myjąc się. Gdy byłem już czyściutki wyszedłem spod prysznica i wytarłem, zaraz ubierając ciuchy, które były naszykowane wczoraj. Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegarek, 8:30 czy samolot mamy za dwie godziny. Przez ten czas zrobiłem dla naszej dwójki śniadanie i razem je zjedliśmy. Po śniadaniu pochodziliśmy jeszcze po plaży z uśmiechami na ustach, byłem taki szczęśliwy, że jednak po tym wszystkim dalej jesteśmy razem i mamy cudownego synka. Po skończonym spacerze, dokończyliśmy pakowanie naszych walizek i skierowaliśmy się do taksówki, która zaraz zawiozła nasz na lotnisko. Obeszliśmy odprawę i skierowaliśmy się do samolotu, do którego zaraz wsiedliśmy.

Kilka godzin później....

Gdy byliśmy w końcu w Seulu, zgarnęliśmy swoje walizki i skierowaliśmy się do wyjścia z lotniska, gdzie czekali na nas już moi rodzice z maluchem, zapakowaliśmy się do auta mojego ojca i zaraz odjechaliśmy kierując się do domu mojego i Jimina. Po wejściu do domu, odłożyliśmy torby do naszej sypialni i zaraz pobiegłem do łazienki, nachyliłem się nad toaletą i zacząłem wymiotować.

- Jungkook! - zaraz za mną przybiegł Jimin, głaszcząc mnie lekko po plecach.

Zacisnąłem oczy i po chwili odsunąłem się od toalety-Słabo mi, hyung-wymamrotałem

- Chodź się położyć. - pomógł mi wstać. Podniosłem się i oparłem o chłopaka zamykając oczy

- Zaniesiecie małego do pokoiku? - zapytał Jimin moich rodziców, którzy również stali w drzwiach łazienki.

-Jasne-odezwał się tata Namjoon

- Dziękuję. - wyszeptał Jimin i pomógł mi dojść do naszej sypialni, kładąc mnie w niej na miękkim łóżku. - Lepiej ci już?

-Nie-pokręciłem głową optulając się kołdrą-Jest mi cholernie niedobrze

- Przyniosę ci jakąś tabletkę, a potem się prześpisz, dobrze?

-Mhm-przymknąłem oczy-Później mnie przytulisz dobrze?

- Muszę zająć się twoimi rodzicami, a potem małym...

-Ale jak mały pójdzie spać, a rodzice pojadą

- Wtedy oczywiście. - pocałował mnie w głowę. - Coś cię boli?

-Brzuch-westchnąłem cicho

- To pewnie przez te małże. Mówiłem ci, że masz ich nie jeść, bo wyglądają na nieświeże. - westchnął, głaszcząc mnie po włosach.

-Ale wyglądały tak smakowicie-burknąłem

- Wiem, ale teraz zdychasz. - westchnął. - Pójdę po tą tabletkę i może miskę. Głowa cię nie boli?

Pokręciłem głową, przymykając oczy-Tylko brzuch

- No dobrze. To ja zaraz wracam. - oznajmił i wyszedł z pokoju.

Kiwnąłem głową i wpatrywałem się w sufit. Po kilku minutach w pokoju znalazł się starszy-A ty jak się czujesz?

- Dość dobrze. Jestem tylko zmęczony lotem, ale poradzę sobie. - podał mi tabletkę i butelkę z wodą, a miskę postawił na podłodze koło łóżka.

-No dobrze, ale obiecaj mi, że jak rodzice pojadą i mały zaśnie sam położysz się spać, jasne?-popiłem tabletkę

- Tak, tak. Obiecuję. - zabrał ode mnie wodę i postawił na szafce nocnej. - A teraz śpij, kochanie.

-Dobrze-pokiwałem głową i przymknąłem oczy wtulając się w pościel, poczułem jak chłopak całuje mnie w głowę i wychodzi z pokoju. Westchnąłem cicho próbując zasnąć, ale jak na złość ból, brzucha mi na to nie pozwalał. Gdy było w miarę okey, w ostateczności zasnąłem wtulony w swoją poduszkę. Po nawet nie wiem jakim okresie czasu, poczułem ramiona mojego męża, łapiące mnie w tali.

-Hyung?-przetarłem twarz piąstkami-Która godzina?

- Nie ważne. Idź spać, kochanie. - pocałował mnie w głowę.

Wtuliłem twarz w jego tors-Mały śpi?

- Tak. Zasnął jakieś dwie godziny temu. - wyznał mi ukochany.

-No dobrze-kiwnąłem głową przymykając z powrotem oczy-To, która godzina?

- Piąta rano. - wyznał z westchnięciem-a teraz spać.

-Oj no już dobrze-oplotłem go nogami w pasie próbując z powrotem zasnąć. Udało mi się to dopiero po jakiejś godzinie, zasnąłem wtulony w starszego

**********************************
Jakiś króciutki ten rozdzialik...

DO NASTĘPNEGO!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro