40
*JIMIN POV*
- Jungkook, no. - jęknąłem, klepiąc męża w tyłek. Miał zawiązane oczy i cały czas narzekał, że bolą go nogi i nie przepada za niespodziankami. Wyszliśmy z samolotu jakieś półgodziny temu i od tamtego czasu z walizkami szliśmy pieszo do naszego domku na Dominikanie, a w połowie drogi zawiązałem mu te patrzałki. Nie wiedział na jakiej wyspie jesteśmy. No to się zdziwi. - Jeszcze troszeczkę musisz wytrzymać. Jak jeszcze bardziej zaczniesz zrzędzić to klapsy będą mocniejsze.
-Ale daleko jeszcze?-burknął
- Jungkook... - ponownie go klepnąłem. - Powiedziałem, że niedaleko jakieś dwie minuty temu.
-No dobra-westchnął cicho i przez resztę drogi się nie odezwał
- Dobra... - kiedy nasze już bose stopy wylądowały na dość ciepłym piasku, postanowiłem w końcu ściągnąć z głowy ukochanego materiał.
Otworzył szeroko oczy rozglądając się-Jak pięknie
- To dobrze.... nawet nie wiesz ile na to wszystko wydałem.
Przytulił mnie mocno-Jest cudownie
- Dla cudownej osoby musi być równe cudowna podróż poślubna, nie uważasz?
-Nie jestem cudowny-zaśmiał się
- Oj, jesteś. Obaj jesteśmy. - musnąłem jego usta, po czym zabrałem wszystkie nasze torby i złapałem chłopaka za rękę, biegnąc z nim w kierunku wynajętego na ten miesiąc domku. Zaśmiał się cicho biegnąc za mną, gdy byliśmy już w środku młodszy zaczął się rozglądać
- Wystrój nie jakiś tam wypasiony, ale według mnie pasuje do całej atmosfery tego miejsca.... - wyznałem, odkładając wszystkie torby na ziemię.
-Jest cudownie-wyszeptał-Podoba mi się bardzo
- Cieszę się... - wyznałem, przytulając chłopaka od tyłu. Moje usta automatycznie zaczęły pieścić skórę jego bladej i delikatnej szyi. Dłuższe powstrzymywanie się nie miało sensu. Tęskniłem za jego ciałem, a teraz gdy miałem do niego wszelkie prawa, musiałem dobrze to wykorzystać. W końcu całe życie to mało czasu. Nic w porównaniu z wiecznością.Młodszy mruknął zadowolony przymykając oczy. Po kilku minutach odwrócił się w moją stronę i wpił w moje usta
- Nie jesteś zmęczony? - wymruczałem cicho w jego wargi, oddając po tym jego pocałunek.
-Nie-wymruczał obejmując moją szyję rękoma
- To dobrze.... - moje ręce powędrowały na jego tyłek, po czym podsadziły go do góry w taki sposób, że młodszy oplótł swoimi nogami moją talię, lecz nie przerywał swoich słodkich, a czasem nawet namiętnych pocałunków.
Wplótł palce w moje włosy z uśmiechem-kocham cię
- Ja ciebie też. - oderwałem się od męża i zacząłem szukać sypialni. Były tylko dwie pary drzwi. Jedne prowadziły do łazienki, a drugie właśnie do dużego, małżeńskiego łóżka, które nie ukrywając, bardzo nam się przyda przez ten miesiąc.
Spojrzałem mojemu skarbowi w oczy, a następnie moje usta zaczęły składać delikatne muśnięcia na jego buźce... Oczka, nosek, policzki, usta, czoło, podbródek, nawet uszka. Chciałem go wycałować calutkiego, ale widziałem, że zarówno my obaj przez ten wymuszony na nas prawie miesięczny celibat naprawdę woleliśmy przejść do konkretów i siebie nawzajem zaspokoić. Wycałować go mogłem przecież po stosunku. Miałem na to cały miesiąc.
Zdjąłem z młodszego wszystkie ubrania, cały czas dotykając dłońmi nowo odkryte skrawki jego ciała, które miał idealne. Ta jego zaczerwieniona twarzyczka dawała mi jakąś chorą satysfakcję, gdyż uszczęśliwiało mnie to, że kogę własnego męża doprowadzić do takiego stanu. Dodatkowo ten jego żarliwy i niewinny wzrok, a także zagryziona warga, gdy sam powolnym tempem zdejmowałem z siebie ciuchy. Moja bezbronna kruszynka.
- Jungkook, nie chcę cię psuć atmosfery, ale zabrałeś ze sobą prezerwatywy, nie? - zapytałem, po naprawdę długim rozciąganiu palcami młodszego, kiedy to już nad nim zawisłem, pieszcząc jego obojczyki. Młodszy pokręcił głową mamrocząc pod nosem
- Ej, skarbie. - oderwałem się na chwilę od jego ciała i podniosłem się na rękach, żeby spojrzeć mu w oczy. - Jeszcze raz. Wziąłeś prezerwatywy?
-Nie wziąłem-wyszeptał
- Teraz nie pora na żarty, kochanie. - mruknąłem, kręcąc głową. - Więc w której torbie je schowałeś?
-Nie mam ich-burknął-Nie wziąłem
Westchnąłem ciężko i oparłem czoło na jego ramieniu. - Naprawdę musimy przerwać, jak już skończyliśmy grę wstępną? - wymruczałem.
Pokręcił głową-Rób swoje, hyung-uśmiechnął się
- Ale przecież wiesz jak to się skończy. - znów się podniosłem. - Nasz syn jeszcze nie ma nawet miesiąca, a już chcesz mu sprawić rodzeństwo?
-A mamy inne wyjście?-westchnął
- Może wyjdę z ciebie zanim dojdę? - zaproponowałem. - Tak dawniej się robiło, zanim pojawiły się prezerwatywy i inne takie... Niestety to nie jest w stu procentach skuteczne, ale zawsze można spróbować.
-No dobrze-kiwnął głową
- No to co, gotowy? - uśmiechnąłem się lekko i pogładziłem z uczuciem jego policzek.
-Gotowy-szepnął z uśmiechem
Pocałowałem chłopaka mocno w usta i nadziałem go na siebie, od razu zaczynając się poruszać. Wiedziałem, że ten nasz cały pomysł był ryzykowany i z pewnością naraziłem się przez to na kolejne niemiłe słowa swojego teścia, ale teraz był najważniejszy Jungkook. Chciał, żebym robił swoje to robiłem. Miałem nadzieję tylko, że uda mi się wyjść z chłopaka w odpowiednim momencie. Młodszy objął moją szyję rękoma i odchylił głowę do tyłu jęcząc. Uśmiechnąłem się pod nosem i zajęczałem z przyjemności, łapiąc dodatkowo mojego męża za pośladek. Kiedy poczułem, że zaraz moja ekstaza skończy w młodszym, szybko z niego wyszedłem. Widziałem, że nie za bardzo mu się to spodobało, gdyż tak jakby zawsze skończenie w nim było finałem, a tym razem zatrzymałem się przed metom.
- Nie rób takiej miny... - dokończyłem wszystko swoją ręką. - Dobrze wiesz, że musiałem...
-Wiem-westchnął cicho
- Jak się czujesz, kochanie? - zapytałem, gładząc jego podbrzusze.
-Dobrze-przymknął oczy-Bardzo dobrze
- A na pewno nie ma w tobie nawet kropelki mojego nasienia? - potarłem czystą ręką swoje czoło.
-Na pewno-zaraz przyciągnął mnie do siebie przytulając
- To super, ale kochanie, mam brudną rękę...
-No to co-wzruszył ramionami
- Może chcesz wylizać? - zaśmiałem się, całujac go w czoło.
-Idź ty, głupku-uderzył mnie w ramie
- No co? Nie chcesz posmakować soków swojego męża? - prychnąłem, podnosząc się z łóżka. - Mamy w planach się w ogóle ubierać?
-Mi się nie chce-przeciągnął się
- No i pięknie... Jak będziesz robił obiad to będę mógł cię brać od tyłu... - wymruczałem z przegryzioną wargą obserwując jego ciało.
-Zboczeniec-prychnął rozbawiony
- Ja wiem, że ci odpowiada taki tok myślenia... - puściłem mu oczko. - Zaraz zrobimy obiadek tylko polecę umyć tą rękę...
-Dobrze-zaśmiałem się podnosząc z łóżka. Uśmiechnąłem się szeroko i pobiegłem zaraz do łazienki, żeby umyć brudną rękę, a kiedy wróciłem mój ukochany stał już w kuchni i zaczynał coś przygotowywać dla nas do zjedzenia. Mój kochany, króliczek. Starałem się nie patrzeć na jego tyłek, gdy się wypinał, bo wiedziałem czym to się może skończyć, a mianowicie wcześniej przeze mnie wspomnianym atakiem od tyłu, no ale przecież nie mieliśmy prezerwatyw, więc musieliśmy się teraz powstrzymywać, aż gdzieś je dostaniemy. Możliwe, że gdzieś je przypadkowo wrzuciłem do walizki ale szczerze wątpiłem... Nie ma to jak pakowanie na miesięczny wyjazd. Nie ma co.
Po dniu spędzonym na przytulasach, wygłupach, pocałunkach, a także rozmowach, postanowiliśmy wziąć wspólną kąpiel z pianą. Kiedy skończyliśmy się myć, wyciągnąłem zmęczonego męża z wanny i zaniosłem go do sypialni, okrywając go kołdrą, a sam położyłem się obok niego, zamykając ukochanego szczelnie w swoich ramionach. Miałem nadzieję, że ten miesiąc miodowy będzie przez nas obu zapamiętany na bardzo długo i cieszyłem się na myśl, że on dopiero się zaczyna...
**********************************************
I po nocy poślubnej xDDD Jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro