39
*JUNGKOOK POV*
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ...
Dziś nadszedł dzień naszego ślubu, my z Jiminem już ostatecznie się pogodziliśmy i przez ten tydzień nie było żadnej kłótni. Właśnie stałem przed lustrem obserwując siebie z lekkim uśmiechem. Biały garnitur idealnie na mnie leżał. Zaraz uniosłem wzrok na naszego synka, który wkłada sobie palce do buzi, był tak ślicznie ubrany. Uśmiechnąłem się rozczulony i wziąłem go na ręce.
-Nawet, nie wiesz jaki tatuś jest szczęśliwy-szepnąłem całując go w główkę-Moje małe maleństwo-spojrzałem ostatni raz na siebie w lustrze i usiadłem na łóżku podając małemu picie. Gdy chłopiec się już napił, spakowałem jego torbę i przewiesiłem ją przez ramie wychodząc z pokoju. Podałem chłopca ojcu Jinowi i oddałem mu torbę a sam popędziłem do auta, gdzie czekał już na mnie kierowca. Wsiadłem do auta i ostatni raz przejrzałem się w lusterku, gdy było wszystko idealnie pozwoliłem kierowcy jechać. Po dotarciu na miejsce, wyszedłem z auta i niepewnym krokiem wszedłem na salę, gdzie już wszyscy byli. Po podpisaniu aktu małżeńskiego, mogliśmy w końcu jechać na salę. Uśmiechnąłem się delikatnie i pociągnąłem chłopaka w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do auta i kierowca odjechał spod urzędu i zaparkował pod samą salą. Wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się do środka z szerokimi uśmiechami na ustach.
- Jakoś szybko poszło. - przyznał Jimin. - A ja i tak widziałem naszego syna tylko przez chwilę rano.
-Dokładnie-kiwnąłem głową-A mały jest tam?-wskazałem ruchem głowy mamę Jimina z naszym synkiem
- No to idziemy... - westchnął, ściskając mocniej moją dłoń i ruszył w kierunku swojej mamy. - Cześć, mamo.
-Witaj, synku-uśmiechnęła się i spojrzała na Jimina a zaraz uniosła na mnie wzrok-i naszego nowego członka rodziny
- Mówisz o swoim wnuku, który jest już prawie dwa tygodnie czy o swoim nowym synu? - zapytał Jimin, zaczynając przyglądać się małemu i po chwili się z nim przywitał jak na ojca przystało.
-Mówię o moim nowym synu-zaśmiała się-Byunsoo też jest nowym członkiem naszej rodziny
- Zauważyłem. W końcu to nasz syn. - wskazał na siebie i na mnie, przejmując od mamy nasze dziecko. - Hej, maleńki. Pilnowałeś dziś tatusia Jungkooka, co? Dobrze mu doradziłeś w sprawie wyglądu, wiesz? Wygląda bajecznie. Niczym anioł w ludzkim cieleniu.
-Nie prawda-burknąłem patrząc na nich
- Mamo, zlej go. Kłamstwo ma już w naturze. - westchnął mój mąż.
-Jesteś okropny-jęknąłem siadając na krześle
- Ale i tak wiem, że mnie kochasz. - zaśmiał się.
-To prawda-uśmiechnąłem się
- Jego też kochasz. - podniósł trochę bardziej naszego synka do góry.
-Bardzo mocno-szepnąłem
- A tą panią? - wskazał z chytrym uśmiechem na swoją mamę.
-Też-kiwnąłem głową
- Uroczo. Własna matka kradnie mi męża.-Zaśmiałem się słodko a kobieta zaraz za mną
- To nie śmieszne. Czuję się wykorzystany.
-Oj no nie przesadzaj-burknąłem-Wiesz, że cię kocham
- No wiem, ale lubię jak to mówisz.
Zaśmiałem się kręcąc głową-Jesteś głodny?
- Nie... - robił głupie miny w kierunku naszego synka. Kiwnąłem głową i podniosłem się kierując do stoiska z jedzeniem i tam, gdzie był mój ojciec
- Cześć kochany! - krzyknął zaraz. - Służy ci już małżeństwo z panem Parkiem?
-Cześć tato-zaśmiałem się cicho-I tak
- Było coś w samochodzie? - westchnął.
-Nie-wywróciłem oczami rozbawiony
- Czyli własny mąż ciebie nie zaspokaja. - wymruczał. - Dobrze wiedzieć.
-Tato?-wymamrotałem-Czy ty myślisz, że będziemy się pieprzyć w samochodzie?
- Oh, pieprzyć? - zdziwił się. - A myślałem, że ty się z nim "kochasz"
-Ty to tak spostrzegasz-wzruszyłem ramionami i nałożyłem sobie jedzenie na talerz
- Ty to powiedziałeś, drogi synu.
-Bo myślałeś, że będziemy robić to w aucie
- Kochać się można wszędzie. Ja nic o pieprzeniu nie mówiłem.
-Tak, kochalibyśmy się przy kierowcy-pokręciłem głową i zacząłem jeść-Spokojnie będzie jeszcze na to czas
- Oczywiście, na pewno zapłodni cię po raz drugi podczas podróży poślubnej. - westchnął, także coś sobie nakładając na talerz.
-Nie ważne-westchnąłem-Jak smakuje jedzenie?
- Kto wybierał katering?
-Obaj-uniosłem na niego wzrok-A co?
- Czyli jest dość dobre. - wyznał.
-Gdybym powiedział, że Jimin-westchnąłem-Powiedziałbyś, że niedobre?
- Nie. - zaprzeczył, wzruszając ramionami.
Kiwnąłem niepewnie głową i kontynuowałem jedzenie-A jak wam się podoba cały wystrój?
- Niezły. - odpowiedział, kończąc jeść.
Kiwnąłem zadowolony głową i sam skończyłem jeść-Najadłeś się?
- Tak, bardzo.
-Dobrze-uśmiechnąłem się szeroko i odłożyłem pusty talerz na stół
- Gdzie mój wnuk i... nowy syn. - westchnął, rozglądając się.
-Tam-wskazałem ruchem głowy na Jimina z synkiem
- Pójdę się przywitać i pogratulować mu wdarcia się do rodziny Jeonów. - westchnął, ruszając w stronę mojego męża.
Pokręciłem rozbawiony i spojrzałem na tatę Namjoona-A tobie się podoba?
-Jest wspaniale-uśmiechnął się szeroko-Tak jak sobie wymarzyłeś
-Dziękuję-uśmiechnąłem się słodko-A jadłeś coś?
-Tak, spokojnie-zaśmiał się-Tato, Seokjin mnie przypilnował
Kiwnąłem głową z uśmiechem i podniosłem się-Idziemy do nich?-wskazałem ruchem głowy na swojego męża, synka i ojca. Ten tylko kiwnął głową i zaraz poszedł za mną
- Cześć kochanie. - przywitał się ze mną Jimin. Posyłając mi uśmiech typu "weź go ode mnie". - Twój tata bardzo polubił ze mną rozmawiać, wiesz?
Zaśmiałem się cicho kiwając głową-A o czym rozmawialiście hmm?
- O tym, że garnitur na mnie dziwnie leży. - westchnął mój ukochany, patrząc na naszego synka.
-Tato, znowu masz jakiś problem?-burknąłem-Miałeś być miły
- Przecież dobrze mu doradziłem. - oburzył się najstarszy. - Poza tym patrzcie na małego. On zaraz tutaj padnie, więc możemy my już go weźmiemy do siebie.- Uniosłem wzrok na Jimina i zaraz na rodziców
- Mały przecież nie zasypia. - wymamrotał mój mąż.
- Spójrz na jego zmęczone oczka. zaraz zaśnie. - wymruczał mój ojciec. - Wiem, bo ja mam doświadczenie jeżeli chodzi o rodzicielstwo.
- Ale to mój syn, a poza tym ma oczy po mnie. - burknął Jimin.
- A mój wnuczek, więc daj go i nie rób problemów.
- Oddam wam go jak mały zaśnie.
- Jimin, nie bądź taki samolubny!
-Tato!-burknąłem-Będziecie mieli go pod opieką cały miesiąc-westchnąłem cicho-Daj się nam trochę nacieszyć małym co?
- No dobra, dobra. - westchnął. - Chodź zatańczyć, Joonie
-Z wielką przyjemnością-uśmiechnął się tata Namjoon i pociągnął go na parkiet
- Już, już, kochanie. - wymruczał mój ukochany ciepłym tonem w kierunku naszego synka, który przez kłótnie zaczął się lekko wiercić.
-Dawałeś, małemu mleko?-spojrzałem na swojego męża
- Moja mama mu dawała. - odpowiedział, spoglądając na mnie. - Może ma pełną pieluchę?
-To pójdę go przebrać, dobrze?-wziąłem torbę malucha
- To ja w tym czasie przywitam resztę gości. - posłał mi mały uśmiech, a następnie podał mi naszego synka.
-Dobrze-pocałowałem go w policzek i raz z chłopcem poszedłem do wolnego pokoju obok sali i położyłem malucha na łóżku. Przebrałem go i zmieniłem mu ciuchy na coś luźniejszego i cieplejszego. Co jak co, ale zimno się zrobiło. Gdy mały był już ubrany, wziąłem go na ręce i
- No i wtedy powiedziałem "Zlołeś się to łoś się" - usłyszałem końcówkę nieśmiesznego żartu kolegi Jimina, Chanyeola.
- Co ty masz w tym mózgu to ja nie wiem. - zaśmiał się Jimin, klepiąc chłopaka po ramieniu.
- Ja mam w nim dużo... dużo paracetamolu. - kolejny nieśmieszny żart, a on za to śmieje się jak głupi.
-Tylko ty się śmiejesz ze swoich "żartów"-pokręciłem rozbawiony głową
- Miło cię widzieć kobietko. - tak, nazywa mnie w taki sposób przez to, że urodziłem dziecko. - Pokażesz mi swojego bubu?
-Nie-prychnąłem-Najpierw przeproś
- Za co? - oburzył się. - Chce zobaczyć synka, pabo. Pomożesz?
- Jak on ci nie pozwala to co ja mogę? - wymamrotał Jimin. - To też jego syn no i to właśnie on go urodził.
- Jaki ty teraz przydupas jesteś, albo może lepiej... wdupas... - zaśmiał się Chanyeol.
- Nie przy dziecku. - wymamrotał Jimin.
-Już coś piłeś?-uniosłem brwi do góry
-Ja czy on? - zapytał Yeol.
-Ty Yeol-wymamrotałem
- Jimin też pił! - oburzył się.
- Łał, szampan, a ty whisky. - wtrącił się Jimin.
-Chanyeol-westchnąłem-Jak pijesz, bo ci tego nie zabraniam to chociaż nie opowiadaj tak suchych żartów-pokręciłem głową
- Dobra, dobra. Idę pożartować Baekhyunowi. - wymruczał, spoglądając na nasze dziecko i poszedł w kierunku swojego chłopaka.
-On niech więcej nie pije-westchnąłem
- Przecież nic mu nie zabronię. - westchnął cicho.
-Ja wiem-kiwnąłem głową i wtuliłem się w jego bok-Kocham cię
- Ja ciebie też. Poza tym mały już zasypia... - westchnął, widząc jak patrzy na nas mój ojciec. - Zaraz mój teść tu przyleci i go nam zabierze
Kiwnąłem głową wzdychając cicho-Jest taki uroczy-szepnąłem patrząc na synka
- Po tobie. - zaśmiał się i pocałował mnie w głowę.
Pokręciłem głową z rozbawieniem-Nie tylko po mnie
- Ja nie jestem uroczy. - westchnął ciężko.
-No to co?-zaśmiałem się cicho
- To dużo. - pogłaskał mnie po głowie. - Jak dorośnie będzie przystojnym seme po mnie. No chyba, że jednak będzie hetero. Nie mi oceniać.
-Może jednak odziedziczy po nas kochanie się w chłopakach
- Ty ponoć jesteś homo przez rodziców. - wymruczał. - Więc możliwe, że on będzie w takiej samej sytuacji. Myślisz, że może też mieć macicę?
-Wątpię-oparłem głowę na jego ramieniu-Chyba tylko ja jestem tym wyjątkiem
- Poddali cię testom jak twoja matka była z tobą w ciąży zakładam. - westchnął, patrząc na małego. - Jest pięćdziesiąt procent szans na to, że mały ma macicę. - wyznał. - Gadałem o tym z moim tatą.
Pokiwałem głową-Czyli jak będzie duży, to musimy go pilnować
- Coś ty. Nie uda nam się. - zaśmiał się. - Za parę lat zrobimy mu badania i się okaże czy ma macice, a od małego będziemy mu wpajać, że musi używać prezerwatywy.
-Dobrze-uśmiechnąłem się całując go w policzek
- Jeżeli ma twoje geny to coś czuję, że będziemy młodymi dziadkami.
-No chyba, że będzie wolał dziewczyny to raczej będzie pamiętał o prezerwatywach
- To nasz syn... A my do teraz o nich zapominamy...
-Czepiasz się szczegółów-burknąłem
- No Jungkook, kto jak nie my w jeden wieczór zapomina prezerwatywy dwa razy?
- Wiedziałem. - usłyszeliśmy burknięcie mojego ojca. - Widzisz Namjoon? Lada chwila przywitamy na świecie nowego wnuka. Mówiłem ci, że nie uważają.
-Tato-mruknąłem-Nie podsłuchuje się
- Widzę, że mały śpi, dlatego podeszliśmy. Poza tym nie powinniście o takich rzeczach przy Byunsoo gadać.
-Skoro śpi to raczej nie słyszy-wywróciłem oczami
- Ja wiem lepiej. - podszedł do mnie najstarszy i wziął małego z moich rąk. - Gdzie masz torbę z jego rzeczami, synek?-Podałem mu ją wzdychając cicho-To do jutra-uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem swojego synka w główkę
- A kiedy wyjeżdżacie?-Uniosłem wzrok na Jimina
- Planowałem podróż poślubną zachować w tajemnicy. - westchnął zrezygnowany Jimin. - Zaraz po ślubie.
Kiwnąłem głową patrząc na ojca-Już się wszystkiego dowiedziałeś, tato?
- Czyli... małego nie zobaczycie przez miesiąc. Nie chcecie się pożegnać?
-Przed wyjazdem przyjedziemy jeszcze do was, nie martw się-uśmiechnąłem się
- No dobra. To dzwońcie. - uśmiechnął się lekko. - Do później. - pocałował mnie w głowę.
-Do później, tato-przytuliłem jeszcze tatę Namjoona i zaraz znikli z naszego pola widzenia
- Nawet nie musnąłem policzka Byunsoo, a mi go zabrali.. - wymamrotał Jimin, łapiąc mnie za rękę. Splotłem nasze palce razem i pociągnąłem chłopaka do stołu. Resztę wieczoru spędziliśmy na rozmowach, tańczeniu i jedzeniu. Gdy musieliśmy się już zbierać, popędziliśmy do domu, spakowaliśmy swoje rzeczy i pojechaliśmy do moich rodziców, gdzie nasza dwójka pożegnała się z Byunsoo, trochę nam to zajęło bo w końcu nie będziemy widzieli go przez miesiąc. Po pożegnaniu się jeszcze z moimi rodzicami pojechaliśmy na lotnisko.
**********************************************
BAAAM MAM DZIŚ BBB DOBRY HUMOR, WIĘC
UDOSTĘPNIAM ROZDZIALIK *-*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro