Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37

*JUNGKOOK POV*

Westchnąłem ciężko i usiadłem na ziemi obok łóżeczka-Nie mam zamiaru nawet cię przeprosić Park Jiminie-syknąłem i podciągnąłem nogi pod brodę, gdzie zaraz umieściłem swoją głowę na kolanach. Przymknąłem oczy i zaraz odpłynąłem.

Obudził mnie z samego rana płacz Byunsoo, podniosłem się i przeciągnąłem zaraz sycząc cicho z bólu-Boli-jęknąłem łapiąc się za plecy. Po kilku minutach przetarłem zaspane oczy piąstkami i wziąłem swojego synka na ręce, kołysząc nim skierowałem się do kuchni, wyjąłem z lodówki buteleczkę z mlekiem i wsadziłem ją do mikrofali odgrzewając. Gdy było już ciepło, zacząłem karmić małego. Gdy mały już zasnął poszedłem do jego pokoiku i położyłem do łóżeczka optulając kołderką, a sam poszedłem do salonu i opadłem na kanapę włączając telewizor. Po paru godzinach, może dwóch, do domu wszedł Jimin nawet na mnie nie patrząc i zaraz ruszył na górę. Westchnąłem cicho i usłyszałem płacz małego. Podniosłem się z kanapy i podreptałem do jego pokoju. Wziąłem małego na ręce i zszedłem na dół kołysząc się.

- Oddaj mi go. - usłyszałam burknięcie Jimina za plecami.

Uniosłem na niego wzrok-Po co?

- Bo to też mój syn. - westchnął.

-Ale ja go wziąłem-wywróciłem oczami

- Miałeś bliżej, a ja go od wczoraj nie miałem na rękach.

-To później go weźmiesz

- Później to on pójdzie spać. - wymamrotał mój narzeczony.

-Jak wstanie to go weźmiesz-mruknąłem

- Jungkook, ja nie wiem czy ty wiesz, ale ja także jestem jego biologicznym ojcem. Potrzebuje nas dwóch, a nie tylko ciebie.

-To po co wczoraj wychodziłeś?-prychnąłem

- Naprawdę będziesz miał do mnie o to pretensje? Chciałem pogadać z kimś kto mnie wysłucha i nie broni ba każdym kroku swojego tatusia. - warknął. - To nie znaczy, że kocham małego mniej od ciebie

-Mogłeś mi cokolwiek powiedzieć-syknąłem

- Spałeś, a poza tym byłeś na mnie zły nawet nie wiem za co.

-To ty byłeś na mnie zły nie ja na ciebie

- Bo bronisz swojego ojca jakby to było jakieś bóstwo!

-Nie bronie go-burknąłem

- Jasne. Powiesz o nim, że przegina, a potem, iż go rozumiesz. On mnie niszczy! Oskarża mnie o to, że przez mój wygląd dziecko będzie także brzydkie! To nie jest teść, to potwór, który mnie nienawidzi.

-Ale ja go nie bronie-mruknąłem-Jak ci tak źle ze mną to mogę odejść

- Jungkook, co ty pierdolisz do jasnej cholery? - oburzył się jeszcze bardziej. - Tak bardzo chcesz odejść? To proszę bardzo, ale przypominam, że dziecko jest nasze nie twoje. Już na zawsze będziemy ze sobą połączeni dzięki niemu. - wskazał na Byunsoo. - I żaden Seokjin czy Sungwoon tego nie zmienią.

-Skąd ci znowu Sungwoon do głowy przyszedł?-warknąłem

- No co? To normalne, ze jestem o niego zazdrosny, nie? Tym bardziej jak na odchodne mówi do ciebie coś w stylu "zgadamy się potem"

-Obiecałem ci, że nie będę utrzymywał z nim kontaktu-westchnąłem ciężko-Może jeszcze powiedz, że się puszczam co?

- Jungkook, nie oczerniaj mnie. Nigdy tak o tobie nie pomyślałem i przenigdy tak o tobie nie powiedziałem. Nie jestem twoim ojcem w gruncie rzeczy. - westchnął. - Kocham was ponad wszystko i mam już dość tego, że twoja przeszłość zaczyna powracać... Wtedy miałeś tylko ojców i Sungwoona, ale teraz dochodzę ja i nasz syn. Nie chcę, żebyś przypadkiem zapomniał o tym kim dla ciebie jesteśmy.

-Nie oczerniam cię, ale tak się zachowujesz

- Ta rozmowa chyba nie ma sensu, bo ci kompletnie nie zależy na tym, żeby mnie zrozumieć. - wymamrotał. - Nie chcesz mi dać dziecka, nie chcesz ze mną rozmawiać normalnie, to w takim razie powiedz, chociaż czy nadal mnie kochasz? Dam ci się zastanowić parę godzin, bo jadę do drugiej pracy, żebyście mieli tu jak w bajce. - westchnął i wyszedł z domu.

Warknąłem pod nosem i spojrzałem za nim. Uniosłem wzrok na chłopca, który już spał. Poszedłem do jego pokoju i położyłem do łóżeczka optulając kołdrą. Sam poszedłem do swojej sypialni. Opadłem na łóżko i zasnąłem. Po paru godzinach ponownie obudził mnie płacz małego, ale gdy zszedłem na dół, zauważyłem, że już uspokaja go Jimin. Przetarłem zaspane oczy piąstkami i poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty. Zaraz z kuchni znalazł też się Jimin, który zaczął robić sobie kawę, wolną ręką. Widać było, że mój narzeczony ma podkrążone i najwidoczniej zmęczone oczy, ale i tak się uśmiechał w kierunku naszego dziecka, a sam Byunsoo patrzył na niego.

-Pomóc ci?-szepnąłem

- Dam sobie radę. - odszepnął spoglądając chwilę na mnie, lecz po chwili wrócił wzrokiem na małego.

-No dobrze-kiwnąłem głową

- Dzwonili do mnie wczoraj od kateringu.... pytali czy potwierdzamy ich rezerwację. - westchnął.

-I co powiedziałeś?-spojrzałem na niego

- Odpowiedziałem, że oddzwonię, bo teraz nie mogę rozmawiać. - westchnął cicho, zostawiając na blacie zrobioną kawę i zaczął gładzić policzek naszego synka.

Kiwnąłem głową i usiadłem do stołu pijąc herbatę-Jesteś głodny?

- Jungkook, ja nie wiem co mu powiedzieć. - wyznał.

-Komu?-uniosłem na niego wzrok

- Właścicielowi kateringu. - odpowiedział. - Nie wiem czy nadal chcesz tego ślubu. Miałeś mi opowiedzieć...

-Chce tego ślubu-szepnąłem-Kocham cię i nie chce rezygnować przez jedną kłótnie

- To dobrze. - odetchnął cicho i spojrzał na naszego synka ponownie. Oparłem głowę na rękach i westchnąłem cicho przymykając oczy

- Już, już, maluchu. - wymruczał Jimin. - Tata pójdzie zaraz położyć.

Spojrzałem na nich-To jesteś głodny?

- Jadłem już. - oznajmił z westchnięciem, całując następnie Byunsoo w główkę.

-No dobrze-westchnąłem i wróciłem do picia herbaty. Jimin zaraz westchnął cicho i wyszedł z kuchni, zapewne, żeby ułożyć w łóżeczku naszego synka, ponieważ po chwili wrócić i usiadł do stołu zajmując się swoją kawa i przeglądając coś w telefonie. Wypiłem herbatę i odłożyłem kubek do zlewu i zaraz skierowałem się do sypialni. Miałem nadzieję, że Jimin pójdzie za mną, ale nie zrobił tego. Opadłem na łóżko i wtuliłem się w kołdrą, przymknąłem oczy próbując zasnąć. Gdy mi się to nie udało, wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem przeglądać różne portale społecznościowe. Po godzinie jednak udało mi się w końcu zasnąć. Obudziłem się po raz kolejny tego dnia, kiedy poczułem, że łóżko ugina się pod ciężarem czyjegoś ciała, a szmery, które były spowodowane szukaniem czegoś w szafce, dodatkowo utrudniły mi ponowne zaśnięcie.

Podniosłem się do siadu i przetarłem twarz dłońmi-Co robisz?

Mój narzeczony spojrzał na mnie przelotnie. - Szukam składanego koca. Nie chce wykorzystywać akumulatora, a w samochodzie jest zimno. - oznajmił, nie przerywając poszukiwań. - A w szafie i pod łóżkiem nic nie było.

-Chodź tu-wymamrotałem przyciągając go do siebie i mocno przytuliłem-Śpij ze mną

- To że bierzemy ze sobą ślub nie oznacza, że wszystko jest w porządku. - westchnął, oddając uścisk. Najwidoczniej mu mnie brakowało tak jak mi jego.

Położyłem głowę na jego torsie-Nie kłóćmy się już

- Nie chciałem się z tobą kłócić, ale jakbym wyzwał twojego ojca to i tak byś się na mnie obraził. - wyznał, gładząc mnie czule po włosach.

-Mojego ojca, nigdy nie zrozumiesz-westchnąłem-Ja sam go czasem nie rozumiem, zawsze jest zły o wszystko

- Nie dziwię się, że jest zły na mnie za to, że tak szybko zabrałem mu syna z domu i go zaciążyłem. - wyszeptał. - Po prostu dziwi mnie to, że zawsze obiecuje, iż skończy z dogryzaniem mi, bo to w końcu przeszłość, ale on tego nie robi. Miałem nadzieję, że po przyjściu na świat wnuka się trochę uspokoi, lecz boję się, iż jak mały będzie rósł to twój tata będzie mu mówił o mnie same okropieństwa i nasz synek straci do mnie szacunek. Nie chcę tego.

-Nie mów tak nawet-pogładziłem go po policzku-Obiecuje ci, że tak nie będzie

- A jak będzie? Twój tata jest do tego zdolny. - spojrzał mi w oczy.

-Porozmawiam z nim i powiem, tacie Namjoonowi, żeby go przypilnował

- Jakim cudem on się dostał na psychologie. - zaśmiał się Jimin, całując mnie w głowę.

-Nie mam pojęcia-pokręciłem rozbawiony głową

- Kocham cię. - wyznał cicho chłopak.

-Ja ciebie też-wyszeptałem

Widziałem ten jego uśmiech, który nagle pojawił się pod jego nosem, a następnie czule mnie pocałował w skroń. - Idź już spać, a ja pójdę zamknąć samochód i drzwi.

-Wróć zaraz do mnie jasne?-cmoknąłem go w usta i położyłem się na poduszkach

- Jasne, jasne. - zaśmiał się. - Niczym słońce.

Zaśmiałem się cicho i przykryłem kołdrą-Dobranoc-wyszeptałem i gdy chłopak wyszedł z pokoju zamknąłem oczy, próbując z powrotem zasnąć. Po kilku dłuższych minutach, poczułem ręce oplatające mnie w pasie, uśmiechnąłem się lekko i zaraz zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro