Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32

*JUNGKOOK POV*

Obudziłem się z samego rana z cichy westchnięciem. Wczorajszy dzień to była jedna wielka katastrofa. Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki ledwo żywy. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic zaraz się dokładnie myjąc-Dlaczego ten debil nie może dać mi już spokoju?-wymamrotałem i wyszedłem spod prysznica, wycierając się i założyłem na siebie szlafrok zaraz kierując się do kuchni, gdzie zacząłem robić śniadanie dla siebie, bo starszy był w pracy. Gdy zrobiłem już tosty postawiłem talerz na stole i zrobiłem sobie herbaty, zaraz siadając na krześle i przysunąłem się do stołu zaczynając jeść. Po skończonym posiłku, pozmywałem i dalej w szlafroku pognałem do salonu, położyłem się na kanapie i włączyłem jakiś nudny film zaraz go oglądając i jednocześnie próbując nie zasnąć. Po chwili leżenia, usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości, dlatego sięgnąłem po telefon i odblokowałem go.

ChimABSChim: Moje kochanie już wstało? ^^

Kookie_Bunny: Już dawno, hyung

ChimABSChim: Jak się czujesz?

Kookie_Bunny: A no bardzo dobrze, a ty hyung?

ChimABSChim: Jest okay... Niedługo będę w domu, co robisz?

Kookie_Bunny: Leże i oglądam

ChimABSChim: Rozumiem... to ja nie przeszkadzam

Kookie_Bunny: Ten film jest tak nudny, ale nie chce mi się podnosić, żeby sięgnąć po pilot jak i pójść się ubrać

ChimABSChim: Jak jesteś nagi to nie ręczę za siebie...

Kookie_Bunny: Cóż... Hehe mam tylko szlafrok

ChimABSChim: To go mocno zawiąż. Jeszcze mi brakuje, żeby Sungwoon nas podglądał -,-

Kookie_Bunny: Spokojnie, jest zawiązany

ChimABSChim: No to się cieszę 😘

Kookie_Bunny: Hyung..?

ChimABSChim: Tak, kochanie?

Kookie_Bunny: Kupisz mi czekoladę?

ChimABSChim: Zakładam, że to nie prośba, a rozkaz, więc... Tak, z wielką przyjemnością kupię ci czekoladę, a jaki smak?

Kookie_Bunny: To prośba, hyung i chce białą!

ChimABSChim: Prośba, tak? To co byś zrobił, gdybym wrócił bez czekolady?

Kookie_Bunny: Celibat?

ChimABSChim: ...

ChimABSChim: Właśnie o tym mówię

Kookie_Bunny: Nie no.. Po prostu bym odpuścił

ChimABSChim: Zobaczymy jak wrócę do domu 🙂

Kookie_Bunny: Dam ci buzi na powitanie co ty na to?

ChimABSChim: ...

ChimABSChim: To się pośpiesz ;-;

Kookie_Bunny: Ale ciebie jeszcze nie ma w domu

ChimABSChim: Godzina 14

ChimABSChim: Miałem poranną zmianę

ChimABSChim: Skończyłem pracę o 12

ChimABSChim: Jak myślisz, gdzie jestem?

Kookie_Bunny: W sklepie...?

ChimABSChim: Byłem już pod naszym domem, ale skoro chcesz czekoladę to musisz jeszcze chwilkę poczekać 😘

Kookie_Bunny: No dobra..

ChimABSChim: To daj mi 10 minut, kochanie ❤ Pa ❤

Kookie_Bunny: Czekam ♥

Odłożyłem telefon na stolik i przymknąłem oczy wtulając się w poduszkę. Zaraz je otworzyłem z powrotem wracając wzrokiem do telewizora. Parę minut później usłyszałem dzwonek do drzwi. Podniosłem się z kanapy i podszedłem do drzwi otwierając je

- Czy tu mieszka Jeon Jeongguk? - zapytał mnie listonosz.

-Tak, to ja-kiwnąłem głową patrząc na niego

- Paczka dla pana od. - spojrzał na pakunek. - Park Jimina.

Pokręciłem głową z rozbawieniem odbierając od niego pudełko. Podpisałem się i pożegnałem z listonoszem kierując się do salonu, zaraz otwierając paczkę.

- Podoba się? - usłyszałem za sobą głos Jimina.

-Jest śliczny-wyszeptałem cicho podnosząc się-Ale nie mogłeś mi go dać osobiście?

- Wolę huczne wejścia. - wzruszył ramionami. - Na przesyłkę wydałem krocie, więc błagam. Ucisz się i ciesz.

Zaśmiałem się cicho i odłożyłem go na kanapę zaraz podchodząc do chłopaka. Objąłem jego szyję rękoma-Jest cudowny i dziękuję-cmoknąłem go w usta

- Zacząłem planować ślub. Nie obrazisz się?

Pokręciłem głową-Jeśli tylko chcesz, to ja nie będę ci zabraniał to też twój ślub

- To tylko parę drobiazgów typu data ślubu i gdzie się odbędzie. Tylko tyle.

-Ale mi to nie przeszkadza-wtuliłem twarz w jego tors-Jeśli chcesz coś jeszcze zaplanować to nie ma problemu

- Bo ci się nie chce, no i. - westchnął. - Masz. Twoja czekolada.

-Teraz chce się do ciebie tulić-mruknąłem opierając brodę na jego torsie-Tęskniłem

- Ja też tęskniłem. Chociaż widzieliśmy się ostatni raz wczoraj wieczorem. - zaśmiał się i pocałował mnie w głowę.

-A tam, szczegół-cmoknąłem go w policzek-Ja zawsze tęsknie, nawet jeśli nie ma cię pięć minut

- Ah, tak? To musisz mnie darzyć naprawdę wielką miłością. - spojrzał mi w oczy.

Kiwnąłem głową-Kocham cię, bardzo bardzo bardzo mocno

- Wiem, skarbie, ja wiem. - pogładził mnie czule po brzuchu, po czym się odsunął się lekko ode mnie i przykucnął przede mną. - Jak tam maluchu? Dobrze się trzymasz? - pocałował brzuszek. - To musi dziwnie wyglądać.

-To wygląda bardzo uroczo, hyung-uśmiechnąłem się rozczulony gładząc go po głowie

- To jego imię będzie brzmiało Minsoo? - zaśmiał się, biorąc mnie na ręce.

-Jeśli ci się podoba to oczywiście-uśmiechnąłem się opierając głowę na jego ramieniu-Jeśli chcesz zmienić, to możemy pomyśleć nad innym

- Mamy jeszcze parę miesięcy. - zaśmiał się, wchodząc po schodach na górę. - Imię do malucha musi także pasować.

-A no wiem-zaśmiałem się wtulając w niego-Jesteś śpiący?

- Nie, ale chce cię godnie wyprzytulać. - wyznał mi swoje zamiary.

-A ja ciebie-uśmiechnąłem się słodko całując go w nosek-Kocham cię

- Ja ciebie też. - odwzajemnił mój uśmiech i po chwili ułożył mnie na łóżku.

-Powinienem się chyba ubrać, hyung-zaśmiałem się zaraz podnosząc do siadu

- Przede mną możesz latać nagi. - wyznał z rozbawieniem

Wywróciłem oczami z rozbawieniem-Ja też cię kocham-wystawiłem mu język

Pocałował mnie w język. - To rozbierzesz się?

-Zastanowię się-zaśmiałem się słodko-No chyba, że to ty zrobisz

- A chcesz tego?-Kiwnąłem głową przegryzając wargę

- No dobrze. - uśmiechnął się lekko i złapał za pasek od mojego szlafroka, zaraz go rozwiązując. - Moje idealne ciałko. Witaj...

Zaśmiałem się słodko patrząc na niego-Tylko twoje, hyung

- No nie tylko. Po części dziele je z naszym synem.

Zaśmiałem się cicho obejmując jego szyję rękoma-Kocham cię

- Ja ciebie też. - pogładził mój policzek.

Uśmiechnąłem się rozczulony-Jesteś tylko mój-wymamrotałem

- Twój i twojego syna. - wymruczał. - Za niedługo będziemy się musieli sobą dzielić z małym.

-Wiem, kochanie-kiwnąłem głową z lekkim uśmiechem-Ale teraz jesteś mój

- Prawda. Jestem. - pocałował mnie w czoło i przytulił.

Wtuliłem się w niego zadowolony i optuliłem nas kołdrą-A co do tego garnituru, to jest przepiękny

- Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy. Chyba z parę godzin go wybierałem.

-A ty będziesz miał czarny?-oparłem głowę na jego torsie

- No... wypadałoby.

-Co robimy, hyung?-uniosłem na niego wzrok-No, chyba że jesteś zmęczony

- Dziś miałem dość luźny dzień, więc nie jesteś. - uśmiechnął się lekko. - A na co masz ochotę?

Kiwnąłem zadowolony głową-A jesteś głodny?

- Jadłem w pracy. Mama coś mi przyniosła, kiedy przyszła na swoją zmianę. - wyznał.

-No dobrze, a ty na co masz ochotę hmm?

- Spędzić czas z tobą. W jaki sposób to zostawiam tobie,

-Nie mam pomysłu-wyszeptałem cichutko-Może pójdźmy się umyć i po prostu poleżymy?

- No... dobrze. - pogłaskał mnie lekko po głowie. - Liczyłem na coś innego...

-Seks?-zaśmiałem się

- Tak bez skrępowania potrafisz już to mówić? - zdziwił się. - Oczywiście, że chodziło o seks...

-Dlaczego miałbym się krępować hmm?-usiadłem na jego biodrach-Jesteś moim, narzeczonym więc raczej nie powinienem być

- Jak ja ciebie kocham. - zaśmiał się, ściągając z siebie koszulkę.

-Ja wiem-wyszeptałem i zaraz wpiłem się w jego usta

- Kochany skarb. - wymruczał w moje usta i potem podniósł się do siadu. Następnie zdjął mnie ze swoich kolan, sprawiając, że podpierałem się rękoma o łóżko, oddychając już trochę ciężej, a on sam wstał z mebla i podszedł do szafki nocnej, szukając w niej prezerwatyw. Kątem oka widziałem jak zagryza ponętnie swoją wargę i prawie rozrywa swoje dolne partie ubrań. - Dobra... - usłyszałem jego mruczenie, a po chwili materac ugiął się pod jego ciężarem. - Nie bawimy się dziś w gry wstępne. - wyznał, plując na swoją rękę. - Sprawisz mi przyjemność i nie będziesz tłumił żadnego wydanego przez siebie dźwięku? - nie mając siły mówić pokiwałem tylko głową, a moment później poczułem w sobie trzy palce Jimina. On miał mnie dobrze rozciągnąć, a nie zacząć mnie rozrywać! Eh... mój narzeczony, jednak posiadał tyle szczęścia, że wiedział co zacząć trącać, ponieważ parę sekund później ból przerodził się w przyjemność. Jednak Jimin za długo się bawił, gdyż zacząłem się niecierpliwy. On wyczuwając to, szybko zamienił swoje zwinne palce na coś znacznie większego. Oj tak. Coś dużego i wspaniałego. Dającego mi dużo więcej przyjemności. Mój ukochany uwielbiał mi ją sprawiać... Po skończonym stosunku opadłem na łóżko ledwo dysząc. Przymknąłem oczy i przysunąłem się do chłopaka zaraz wtulając w jego tors.

- Dzidzia cała? - wymruczał, wtulając mnie w siebie mocniej.

-Cała i zdrowa-wyszeptałem z uśmiechem

- A ty jesteś cały?

-Nie licząc bólu, tyłka to jestem cały

- O tyle dobrze. - zaśmiał się, całując mnie w skroń

Zaśmiałem się cicho i oplotłem go nogami w pasie-Tak bardzo cię kocham, hyung

- Ja ciebie też, moja perełko. - zjechał ręką na mój tyłek, uśmiechając się pod nosem.

Uniosłem na niego wzrok z rozbawieniem i położyłem dłoń na jego policzku-Jesteś kochany, hyung

- To się mówi do kochanka po seksie? - zapytał rozbawionym tonem głosu. - Oryginalnie.

-Oczywiście-wystawiłem mu język

Pokręcił głową, zaraz zamykając oczy i mocniej mnie w ciebie wtulając, starał się odpłynąć. - Teraz to się zmęczyłem...

-Czym?-gładziłem go po głowie

- Kochanie, jestem aktywem. - wymruczał. - Bardziej się męczę podczas stosunku niż ty.

-Cii-zaśmiałem się-Idź już spać-pocałowałem go czule w czoło-Musisz mieć dużo siły

- Wiem, wiem. - westchnął. - W takim razie dobranoc, kotku.

-Dobranoc, kochanie-wyszeptałem-Kocham cię, bardzo mocno

- Ja ciebie też. - wyznał ciepłym tonem głosu. - Znaczy, was oboje.

-Chodźmy spać-ziewnąłem i schowałem twarz w jego torsie-Jesteś taki cieplutki

- Ty również. - zaśmiał się i zaraz, zasnęliśmy w swoich objęciach


*************************************
Jako, że nie mogę spać nocami, więc
obrobiłam wam rozdzialik po 4 rano...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro