Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

*JUNGKOOK POV*

Zaraz po przebudzeniu zacząłem się rozglądać. Przetarłem zaspane oczy i spojrzałem na miejsce, w którym powinien być mój chłopak, ale zniknął. Podniosłem się z łóżka i skierowałem do łazienki. Z jednej strony, cieszyłem się że chłopak dowiedział się prawdy o tym co się stało po rozdaniu świadectw, ale z drugiej byłem zły, za to, że w ogóle takie coś się wydarzyło. Po umyciu się, ubrałem na siebie siebie ciuchy i skierowałem się do kuchni, gdzie urzędował już starszy. Podszedłem do niego i przytuliłem od tyłu.

-Dzień dobry, hyung-ziewnąłem-Co tam przyrządzasz smacznego?

- Śniadanie. - zaśmiał się.

-Ciekawie-zaśmiałem się

- Usiądź do stołu. Zaraz podam twoje ulubione śniadanko.

Pokiwałem głową i zaraz usiadłem do stołu opierając głowę na ręce-A jest kakao?

- Oczywiście. Nie zapomniałbym o nim. - wytarł ręce w ręcznik i podał mi napój.

Pokiwałem zadowolony z ogromnym uśmiechem-Kocham cię

- Ja ciebie też. - musnął lekko moje usta. - Co na dziś zaplanowałeś? Jutro już jadę do pracy. Nienawidzę poniedziałków.

-Na pewno spacer po Busan-uśmiechnąłem się-A później się coś wymyśli

- Romantyczna kolacja przy świecach?

-Mi pasuje-zacząłem jeść-Mmm jakie pyszne

- Smacznego. - pocałował mnie w czubek głowy.

-Wzajemnie-uśmiechnąłem się szeroko z pełną buzią

- Jak się czujesz, skarbie?

-Dobrze-oparłem głowę na ręce-A ty?

- Również dobrze, a... jak dziecko?

-Też dobrze-kiwnąłem głową

- Jak zjesz to przenieś się na moje kolana, dobrze?

-Dobrze-kiwnąłem głową i po kilku minutach skończyłem jeść. Napisałem się trochę kakaa i usiadłem na kolanach chłopaka

Jimin automatycznie położył dłoń na moim brzuchu i zaczął go gładzić. - Lubie taki zaokrąglony brzuszek. - zaśmiał się. - Będziesz miał go często. Chce mieć z tobą dużo dzieci.

-Jak tylko książę sobie życzy-pocałowałem go w policzek i oparłem głowę na jego ramieniu

- No ty też musisz się na to zgodzić. W końcu to tobie na ciele zostaną blizny po cesarskim cięciu.

-Oczywiście, że się zgadzam-uśmiechnąłem się delikatnie

- Czyli co? Nigdy nie użyjemy prezerwatywy?

-Na to wychodzi

- I tak nie sypiamy ze sobą zbyt często. Raz się zdarzyło. - wsunął dłoń pod moją koszulkę, gładząc jeszcze bardziej mój brzuszek.

Mruczałem zadowolony-Jeszcze będzie okazja-szepnąłem

- Kiedyś na pewno. - zaśmiał się, całując mój policzek. Kiwnąłem głową wtulając się w niego

- To co, kochanie? Zbieramy się, co? Może pójdziemy pogadać z twoimi rodzicami.

-Dobrze-pocałowałem go w nosek podnosząc się i pociągnąłem go do sypialni

- Em... Dlatego do sypialni?

-Musimy się ubrać, nie puszczę cię w samych bokserkach-zaśmiałem się

- Mogę iść bez nich.

-No chyba nie-prychnąłem

- No chyba tak. Wiem, że lubisz.

-Tylko ja mogę cię widzieć z nimi i bez nich

- Nie sadzę. - zaśmiał się. - Na plaży chodzę w podobnych.

Zaśmiałem się cicho i wyjąłem z szafy cichy-Ale i tak się ubierz

- A co? Mam brzydkie ciało? - mruknął, sięgając do szafy po jakąś koszulkę o spodnie, które na siebie założył.

Przebrałem się-Z tym problem, że ono jest idealne

- Jasne. - rzucił się na łóżko.

Opadłem na niego-No tak-zrobiłem dzióbek

- Miałeś nie kłamać. - dał mi całusa.

-Przecież nie kłamie-spojrzałem na niego-Kocham cię

- Ja ciebie też. - ułożył swoje ręce na moich biodrach.

Pogładziłem go po policzku-Bardzo mocno

- Wiem, kochanie. - pocałował mnie w nos. - Możesz tak leżeć na brzuchu? Nie znam się na tym.

Pokręciłem głową podnosząc-No to co idziemy?

- Idziemy.

Kiwnąłem głową i założyłem bluzę, skierowałem się do auta-Czyli najpierw do moich rodziców?

- Skoro chcesz to możemy najpierw do nich.

-Znaczy mi wszystko jedno-zaśmiałem się wsiadając do auta

- No to gdzie jedziemy? - usiadł za kierownicą.

-To niech, będą najpierw moi rodzice

- Dobrze. - uruchomił silnik i zapiął pasy. - Skarbie, pasy.

-Już już-zapiąłem pas. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod domem moich rodziców. Wyszedłem z auta i poczekałem na chłopaka, gdy ten zrobił to samo podszedłem do drzwi pukając w nie

- Dlaczego czuję przyspieszoną akcje serca?

-Boisz się?-uniosłem brew do góry

- A ty byś się nie bał? Mój ojciec na chłodno przyjął wieść o mojej orientacji i twojej ciąży, za to matka się ucieszyła. Twój tata za to mnie chce zamordować

-To prawda-podrapałem się nerwowo po karku i po chwili drzwi otworzył tato Namjoon.

-Cześć, kochanie-uśmiechnął się przytulając mnie-I dzień dobry Jimin-uśmiechnął się szeroko do chłopaka

- Dzień dobry, Panu. - ukłonił się Jimin

-Gdzie tato, Seokjin?-spojrzałem na niego, a ten ruchem głowy wskazał mi ojca stojącego za nim

- Witaj, Jeongguk. - wymruczał beznamiętnie tata Jin.

-Cześć, tato-uśmiechnąłem się delikatnie patrząc na niego

- Dzień dobry, Panie Kim... - przywitał się Jimin.

- Cześć ruda małpo. - warknął cicho tata.

-Tato!-mruknąłem-Nie bądź taki

- To niby jaki mam być. - mruknął tata.

-Bądź miły dla Jimina-westchnąłem cicho

- Nie. - uśmiechnął się słodko. Westchnąłem cicho spuszczając głowę

-Kochanie, nie bądź taki-mruknął tata Namjoon

- Nie, nie, przestańcie. - odezwał się Jimin. - Najwidoczniej zasłużyłem.

-Nie mów tak nawet-westchnąłem cicho przytulając go

- A żebyś wiedział, że zasłużyłeś. - wymruczał najstarszy. - W końcu to ty mi zabrałeś syna i zrobiłeś mu dziecko w tak młodym wieku.

-Tato czy ty jesteś zazdrosny?-spojrzałem na niego

- Nie. - prychnął. - O własne dziecko, niby?

-To dlaczego jesteś tak bardzo zły?-zmarszczyłem brwi-Jestem już dorosły

- Nawet nie masz dwudziestu lat.

-Za niedługo je skończę tato

- Parę miesięcy. - warknął. - Jungkook, masz dziewiętnaście lat i będziesz ojcem. Tak spokojnie obaj reagujecie na ojcostwo?! I do tego się wyprowadzacie, chociaż przyda wam się pomoc osób, które znają się na dzieciach!

-Nikt oprócz mamy Jimina nie zaproponował nam tej pomocy-mruknąłem-A ty cały czas na nas krzyczysz

- To idźcie sobie do tamtej kobiety i kurwe proście o pomoc!

- Ej! Dobra mnie możesz wyzywać, ale od mojej mamy to się odpierdol! - warknął Jimin.

- Bo co? - zaśmiał się tata.

- Bo zrobi się nieprzyjemnie. - syknął Jimin.

-Zamknijcie się wszyscy!-wrzasnął tata Namjoon-Przez wasze, kłótnie to dziecko, które Jungkook nosi w sobie jest zagrożone, zastanówcie się trochę

- Przepraszam. - wyszeptał Jimin. - Poniosło mnie.

- Jak dla mnie może poronić. - wysyczał Jin. - To dziecko nie przyniesie mu nic dobrego.

Spojrzałem na niego otwierając szeroko oczy-Żartujesz prawda?-wyszeptałem powstrzymując płacz

- Sam jesteś jeszcze dzieckiem. - westchnął. - Jungkook, nie zastanawiałeś się ani chwili nad aborcją?

- Pan niech już lepiej przestanie gadać. - warknął Jimin, obejmując mnie w pasie.

-Nie jesteś już moim ojcem-wyszeptałem wybuchając płaczem

- Co powiedziałeś? - zapytał zszokowany.

-To co słyszałeś-wtuliłem twarz w tors Jimina zaciskając piąstki na jego koszulce

- Jungkook, nie mów tak.

-Dlaczego mam takie nie mówić? Nienawidzisz Jimina, mnie masz za dziwkę i jeszcze chcesz, żebym poronił

- Nigdy nie powiedziałem, że jesteś dziwką i nienawidzę Jimina.

-A cały czas go wyzywasz

- Bo mi ciebie zabrał...

-Tato, on nie zabrał mnie tobie

- To kto niby to zrobił?! Kto ci zrobił dziecko?! Kto cię zabrał z domu!?

-Tato, uspokój się-westchnąłem cicho-Przecież cały czas będę waszym synem

- Jeszcze niedawno byłeś niedoświadczonym chłopakiem, który skocznym krokiem przybiegał do domu i chciał ze mną piec babeczki. - rozpłakał się. - I nagle poznałeś Jimina, zakochałeś się, zacząłeś się interesować tylko nim, zaszedłeś w ciążę i po dwóch miesiącach się wyprowadziłeś...

-Tato, jeśli chcesz, żebym spędzał z tobą więcej czasu to wystarczyło mi powiedzieć

- Nie zrobiłbyś tego.

-Zrobiłbym

- Nie sądzę.

-Kiedy masz wolne?

- Dziś.

-A jutro?

- Praca. - wzruszył ramionami smutno.

- Idź z nim. - wyszeptał Jimin. Spojrzałem na niego

- Spędź dzień z ojcem. - uśmiechnął się lekko. - Ja też chciałbym, żeby nasze dziecko kiedyś miało dla mnie czas. Pojadę do domu i trochę odpocznę przed jutrem no i zrobię kolację.

-No dobrze-kiwnąłem głową i spojrzałem na ojca

- Dziękuję, Jimin. - wymamrotał tata Jin.

- Nie ma za co. - podparł zszokowany Jimin, całując mnie następnie w czoło z uśmiechem. - To ja życzę miłego dnia. - pogładził mnie po policzku. - W razie co, dzwoń. Jestem twoja osobistą taksówką.

Zaśmiałem się cicho kręcąc głową-Kocham cię-szepnąłem całując go w nosek

- Ja ciebie też. - zaśmiał się, cmokając mnie w usta. - Do widzenia. - pożegnał się w kierunku moich rodziców i wyszedł z domu wcześniej puszczając mi oczko.

Pomachałem mu i usiadłem obok taty zaraz go przytulając-To co chcesz robić tato?

- Zawsze to ty coś wymyślałeś..

-Możemy upiec babeczki, bo mam na nie ochotę

- To chodź. - posłał mi uśmiech i wstał z kanapy ruszając do kuchni.

Uśmiechnąłem się i poszedłem za nim-Tylko zróbmy, więcej bo pewnie tata Namjoon też ma na nie ochotę

- Jak zawsze. Mu to by się dieta przydała. - prychnął ze śmiechem.

Zaśmiałem się cicho kiwając głową i razem zaczęliśmy robić babeczki. Po dwóch godzinach, siedzieliśmy razem przed telewizorem i zajadaliśmy się babeczkami oglądając nasze ulubione dramy. Po 19 zaczęliśmy się żegnać-Do następnego razu tato-przytuliłem go

- Kiedy on będzie? - zapytał oddając przytulasa.

-Kto?-spojrzałem na niego

- No następny raz, głupolku.

Zaśmiałem się cichutko-Hmm, na pewno jak będziesz miał czas

- To dobrze. - westchnął. - Kocham cię, synku.

-Ja ciebie też, tato-szepnąłem

- Dzwoń po tego baran... Dzwoń po swojego chłopaka i niech po ciebie przyjedzie. - poprawił się.

-Tato, ale nie wyzywaj go-burknąłem-Zrezygnował z nasze randki, tak abym mógł spędzić z tobą czas-wyjąłem telefon z kieszeni i wybrałem numer do chłopaka

- Przecież się poprawiłem. - oburzył się. - Doceń moje starania.

-Dobrze, tatusiu-pocałowałem go w policzek

- Tak teraz lepiej nazywaj Jimina. - zaśmiał się.

Pokręciłem głową z rozbawieniem i zacząłem rozmawiać z Jiminem, gdy ten oznajmił, że zaraz będzie rozłączyłem się-Zaraz będzie

- No to fajnie. - uśmiechnął się. - Dba o ciebie?

Pokiwałem głową-Tak, tato

- Wspaniale. - pogłaskał mnie po głowie.

Uśmiechnąłem się wtulając w niego-Nie musisz się martwić

- Pamiętaj, że w razie czego za równo ty jak i dziecko macie drzwi naszego domu szeroko otwarte.

-Dobrze, tato-kiwnąłem głową-Ale raczej nie będzie to potrzebne

- Ale wolę, żebyś wiedział.

-Zapamiętam-uśmiechnąłem się

- Wiem. Masz dobrą pamięć.-Uśmiechnąłem się kiwając głową

- Przepraszam też za Sungwoona... Zagadał do ciebie, bo nagadałem mu, że go kochasz...

Westchnąłem cicho patrząc na niego-I przez to też mnie pocałował?

- Pocałował cię? Nie wiedziałem...

-Mhm-mruknąłem-I pokłóciłem się z Jiminem przez to

- Rano zachowywał się normalnie...

Westchnąłem cicho patrząc na niego-Pogodziliśmy się już

- To kiedy wy się pokłóciliście?

-Dzień po zakończeniu mojej szkoły

- Szybko mu przeszło. - wymamrotał.

-Bo go przepraszałem długo-westchnąłem cicho

- Rozumiem. - wyszeptał niepewnie. - Na pewno zależy mu na tobie?

-Tak, tato-szepnąłem-Inaczej, nie zostawił by przyjaciół w Masan i nie zamieszkałby ze mną w Busan

- No dobrze. Wierzę ci. - westchnął i jeszcze mocniej mnie przytulił.

Wtuliłem się w niego-Nie martw się

- Zawsze się będę martwił. Jestem twoim ojcem. - pociągnął nosem i pogłaskał mnie po głowie. - Przepraszam też za to o poronieniu...

-Już dobrze-szepnąłem gładząc go po głowie-Miałeś prawo się zdenerwować

- Ale nie miałem prawa tak mówić. - westchnął, po chwili słysząc dźwięk otwierających i zamykających się drzwi.

-W porządku-kiwnąłem głową i skierowałem wzrok na Jimina

- Witajcie. - przywitał się z promiennym uśmiechem.

-Cześć, hyung-uśmiechnąłem się szeroko

- Panie Kim. - podał rękę mojemu ojcu.

- Jimin. - oddał uścisk dloni.

Uśmiechnąłem się patrząc na nich-No to co zgoda?

- Może być. - wymruczał tata Jin. - Ale jeszcze raz podniesiesz na mnie głos to ci przywalę. - uśmiechnął się słodko. - Idę do domu, bo tata zje resztę babeczek.

Pokręciłem głową z rozbawieniem patrząc na nich-Do zobaczenia tato-pocałowałem go w policzek

- Pa, Kookie. - pocałował mnie w czoło i obdarzył Jimina obojętnym wzrokiem, wchodząc do domu.

- AHA! Mord się skończył!

Cmoknąłem starszego w usta i pociągnąłem do auta-Już spokojnie

- Uroczy mój. - zaśmiał się, cmokając jeszcze raz moje wargi i wsiadł za kierownicę

-Twój, hyung-uśmiechnąłem się i usiadłem na miejscu pasażera-Hmm, co będziemy robić?

- No kolacja i może chwilę oglądanie telewizji, a potem spać. - wzruszył ramionami.

-Dobrze-kiwnąłem głową z lekkim uśmiechem. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu i tak jak chłopak powiedział, skierowaliśmy się do jadali jedząc wspólnie kolacje a później usiedliśmy przed telewizorem oglądając jakieś nudne filmy. Po 23, poszliśmy się umyć dlatego, że chłopak musiał rano jechać do pracy. Gdy byliśmy już czyści położyliśmy się na łóżku i zasnęliśmy wtuleni w siebie. 

***************************************
No to proszę rozdział, spóźniony ale jest!
Do następnego ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro