Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23

*JUNGKOOK POV*

~2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ~ 

Minęły już dwa miesiące, odkąd jestem z Jiminem i okazało się, że będziemy ojcami. Mój brzuszek był minimalnie widoczny, więc raczej nikt nie miał z tym problemu. Jeśli chodzi o tatę Seokjina to troszeczkę się uspokoił ale dalej szału nie ma. Dzisiaj jest zakończenie roku, nareszcie zakończenie roku i aktualnie stałem przed lustrem przyglądając się samemu sobie. Całkiem dobrze wyglądam w garniturze, uśmiechnąłem się sam do siebie i usiadłem na łóżku pisząc do Jimina. Co prawda nie mieszkamy jeszcze razem, przez jakieś komplikacje, więc może za miesiąc będziemy już razem mieszkać. Schowałem telefon do kieszeni i rozejrzałem się po pokoju, gdy sprawdziłem wszystko podniosłem swoje cztery litery z łóżka i zszedłem na dół od razu kierując się do kuchni, gdzie czekali już na mnie rodzice z delikatnymi uśmiechami na ustach.

-Kto mnie odwozi?-uniosłem na nich wzrok

- Ja. - oznajmił tata Jin.

Pokiwałem zadowolony głową i usiadłem do stołu-Smacznego

- Dziękujemy. - odparli jednocześnie, na co się zaśmialiśmy.

Zacząłem jeść. Po skończonym posiłku, razem z tatą Seokjinem skierowaliśmy się do auta i po wejściu do środka odjechaliśmy spod domu. Po czym zaraz znaleźliśmy się pod szkołą-Do zobaczenia później tato-pomachałem mu i wyszedłem z auta kierując się do budynku. Po wejściu do środka poszedłem na salę, zająłem miejsce i wysłuchiwałem się w kazanie dyrektora. Po godzinie, wyszliśmy wszyscy z sali i skierowaliśmy się do swoich sal po odebranie świadectw, kolejna godzina stracona. Po odebraniu wyczekiwanych świadectw skierowałem się do wyjścia z klasy.

- Jungkook! Czekaj! - usłyszałem krzyk dobrze znanego mi głosu.

Mruknąłem pod nosem odwracając się-Co?

- Możemy pogadać? - zapytał cicho. - W naszej kawiarni?

-Nie-wywróciłem oczami-Jeśli masz coś do powiedzenia to mów teraz

- Możemy w bardziej ustronnym miejscu? Chcesz, żeby wszyscy słyszeli?

-Streszczaj się-prychnąłem

- Proszę Jungkook. - westchnął. - Za wszystkie lata naszej przyjaźni.

-Sungwoon, jeśli nie masz mi nic do powiedzenie to już pójdę

- Dobra, czekaj. - złapał mnie lekko za nadgarstek. - Jungkook, wiedz, że naprawdę cię kocham. Jeśli chcesz to nie musimy być ze sobą, ale pozostańmy przyjaciółmi, bo zależy mi na tobie i nie potrafię zapomnieć o moim Jungkooku. Jednak jak jesteś wolny i coś jeszcze do mnie czujesz to wiedz, że nie zmarnuję tej szansy. - w jego oczach zaszkliły się łzy. - Dam ci wszystko czego pragniesz, będę nosił jak księżniczkę, zestarzejemy się razem. Bo ciebie kocham. Ponad wszystko. Ponad własne życie.

-Możemy być tylko kolegami Sungwoon, na nic więcej nie licz-westchnąłem cicho-Jestem z Jiminem i to jego kocham, musisz to w końcu zaakceptować

- Mnie też kochałeś. - załkał, ale zaraz się opanował. - Naprawdę, już nic kompletnie do mnie nie czujesz?

-To było tylko zauroczenie-mruknąłem-I nic do ciebie nie czuje

- Proszę, nie mów tak. - wyszeptał. - Jungkook, możesz kochać i Jimina i mnie, ale dwoma innymi rodzajami miłości. Gdybyś mnie nie kochał to byś szybko o mnie zapomniał i nie robiłbyś wszystkiego, żebym był szczęśliwy. Błagam, jedna randka, Jungkook.

-Nie, Sungwoon odpuść sobie-mruknąłem poddenerwowany-Nie będzie żadnej randki, a teraz idę-skierowałem się do wyjścia ze szkoły

- Proszę, zaczekaj. - mruknął i ponownie złapał mnie za nadgarstek, przyciągając do siebie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.

Odepchnąłem go od siebie i uderzyłem z całej siły w twarz-Co ty odpierdalasz?!-warknąłem

- Całuje miłość mojego życia. - potarł dłonią swoją szczękę. - Daj mi szansę i chodźmy na tą jebaną randkę, a jak nic nie poczujesz to będziemy tylko kolegami. Jak nie zawalczysz i się nie zgodzisz to powiem Jiminowi, że się całowaliśmy. Nie będzie zadowolony.

-Nigdzie z tobą nie pójdę-mruknąłem-Nie kocham cię zrozum to w końcu

- Mój kolega zrobił nam zdjęcia. Kiedy przyjdzie pora wyślę je Jiminowi. Lekko odwzajemniłeś pocałunek, więc nie sądzę, żeby on był zadowolony.

-Jesteś chory, nie zbliżaj się nawet do mnie-zacząłem kierować się do wyjścia ze szkoły

- Wow, Jungkook, gdzie tak pędzisz. - nagle się z kimś zderzyłem. Jimin.

-Przepraszam-westchnąłem cicho patrząc na niego i zaraz go przytuliłem

- Nic się nie stało, niezdaro. - zaśmiał się przyjemnie. - Nie zastanawiasz się co robię w Busan?

-A co tu robisz?-zaśmiałem się cicho opierając brodę na jego torsie

- Jedziemy cię spakować i do domku. - odwzajemnił mój uśmiech.

Kiwnąłem głową i cmoknąłem go w usta-No to co idziemy?

- Tak. - złapał mnie za rękę. - Jak się czujesz?

-Dobrze-splotłem nasze palce razem i wtuliłem się w jego ramie-A ty?

- Lepiej bym nie mógł. - zaśmiał się, całując mnie w głowę. - A jak bobas?

-Też dobrze-uśmiechnąłem się patrząc na brzuszek-Nawet bardzo dobrze

- To świetnie. - otworzył mi drzwi samochodu od strony pasażera.

Wsiadłem do środka i chłopak zamknął drzwi, zaraz pojawiając się po stronie kierowcy. Po kilkunastu minutach byliśmy u mnie w domu, zaraz kierując się do pokoju. Z szafy wyjąłem walizki-No to czas się pakować

- Pomóc ci, skarbie?

-Jeśli byś mógł-uśmiechnąłem się delikatnie

- Mogę bieliznę?

Zaśmiałem się cicho kiwając głową. Podniosłem się z podłogi i otworzyłem szafę wyciągając z niej ciuchy-Tylko nie podkradaj

- Nic nie obiecuję. - wystawił ręce w geście obronnym.

Pocałowałem go w policzek, pakując wszystko do walizek. Po dwóch godzinach, miałem już wszystko spakowane. Postawiłem walizki obok drzwi-Ciężkie to-burknąłem-Poczekajmy chwilę i zaraz to zniesiemy dobrze?

- Zgoda. - Jimin był nieźle spocony, bo oczywiście niósł więcej. - Nie widziałem byś spakował jakieś kamienie, kochanie.

-Nie, przesadzajmy już-zaśmiałem się cicho i opadłem na łóżko

- A jak z twoimi rodzicami? - usiadł koło mnie i zaczął głaskać mój brzuch.

-Tato Seokjin uspokoił się trochę, a tato Namjoon zaakceptował to-szepnąłem

- Są w domu? Przecież nie wiedzą, że się wyprowadzasz teraz.

-Są-kiwnąłem głową-Teraz pewnie siedzą w kuchni, bo jest czas na obiad

- To chodź. Jak ma umrzeć to teraz.

Zaśmiałem się cicho podnosząc-Chodźmy, ale najpierw chce buzi

- Dobrze. - uśmiechnąl się i musnął moje usta. - Mają dziś inny smak. Użyłeś pomadki?

Pokiwałem wolno głową-No to co idziemy?

- Jakoś nie widać jej na twoich ustach. - zaśmiał się. - Cieszę się, że tylko ty i ja mieliśmy kiedykolwiek do nich dostęp. - pocałował mnie jeszcze raz. - Chodźmy.

Zaśmiałem się cicho kiwając głową. Wziąłem torby te co najlżejsze i skierowałem się na dół. Był zły sam na siebie, że zgodziłem się na tą rozmowę i na niego za, że mnie pocałował. Wziąłem głęboki wdech wchodząc do kuchni

-A ty, gdzie się wybierasz synku?-spojrzał na mnie tata Namjoon

-Przeprowadzam się do Jimina-spojrzałem na nich

- Że gdzie idziesz? - zirytował się tata Jin. - Nie rozmawiałeś z Sungwoonem?

-Rozmawiałem-mruknąłem-I co z tego?

- Nie ważne. - mruknął Jin. - Idźcie już.

Zmarszczyłem brwi kiwając głową. Spojrzałem na tatę Namjoon, lecz ten tylko wzruszył ramionami. Westchnąłem cicho kierując się do wyjścia z domu i zaraz do auta, gdzie od razu spakowaliśmy walizki do bagażnika-Zamówimy później pizze?

- Rozmawiałeś z Sungwoonem? - mruknął Jimin, odpalając samochód. Westchnąłem cicho kiwając głową i oparłem ją o szybę.

- Okay, nie wnikam. Przecież nie dzielisz ze mną życia i możesz mieć swoje tajemnice. - westchnął, zapinając pasy i ruszył pojazdem.

Przymknąłem oczy zaraz opierając głowę o oparcie fotela-A zamówimy tą pizze?

- Tak, zamówimy. - wyszeptał, włączając radio. Pokiwałem głową patrząc na niego. Westchnąłem ciężko i po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wypakowaliśmy moje torby i skierowaliśmy nasze kroki od razu do sypialni rozpakowując się. Po czym zamówiliśmy pizze i siadając przed telewizorem zaczęliśmy ją jeść. Po skończonym filmie dalej czułem się źle, że nie powiedziałem Jiminowi o tym co się stało. Po kąpieli skierowaliśmy się do łóżka, zaraz zasypiając w swoich objęciach. W nocy przebudziło mnie czułe głaskanie po głowie, dlatego sennie uchyliłem oczy i spojrzałem na Jimina, który nie spał

-Co się stało?-szepnąłem

Chłopak zdziwiony spojrzał na mnie, odrywając swój wzrok od okna. - Kochanie, przepraszam, obudziłem cię?

-Nic się nie stało-oparłem głowę na jego ramieniu-Dlaczego nie śpisz?

- Źle ostatnimi czasy sypiam. - westchnął ciężko. - Idź spać. Ja za chwilę pewnie też zasnę.

Westchnąłem cicho podnosząc się do siadu-Na pewno wszystko w porządku?-pogładziłem go po policzku

- Tak. - posłał mi lekki uśmiech.

-No dobrze-kiwnąłem głową przytulając go

- Dobranoc, skarbie. - wyszeptał smutno.

-Jiminnie co się stało?-spojrzałem na niego

- Nie, przecież już mówiłem. - mruknął.

-Wiem, że coś jest na rzeczy-pogładziłem go po głowie-Możesz mi powiedzieć co?

- Ty możesz mieć tajemnice, a ja nie? - prychnął. - Gdzie tu sprawiedliwość?

-Przepraszam-spuściłem głowę

- Nie przepraszaj tylko idź spać, Jungkook. - wyszeptał, odwracając głowę w drugą stronę.

-To przez to, że rozmawiałem z Sungwoonem?

- Miałeś go unikać do jasnej cholery.

-Przepraszam, hyung-spojrzałem na niego-Ale on sam się mnie uczepił

- Trzeba było go odepchnąć. - wymruczał, po chwili słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. - Jaki normalny człowiek pisze do mnie o tej godzinie.

-A co ja niby zrobiłem-mruknąłem

- Ja pierdziele. - mruknął, sięgając po telefon. - Znasz numer z końcówką 257?

Zmarszczyłem brwi kręcąc głową-Nie kojarzę

- No okay. - wymruczał. - Odczytam rano. - ziewnął. - Widzisz. Chce mi się spać. Dobranoc.

Westchnąłem cicho kiwając głową-Dobranoc, hyung-wtuliłem się w jego tors zaraz zasypiając z powrotem

************************************
I kolejny rozdział jak się podoba? ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro