23
*JUNGKOOK POV*
~2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ~
Minęły już dwa miesiące, odkąd jestem z Jiminem i okazało się, że będziemy ojcami. Mój brzuszek był minimalnie widoczny, więc raczej nikt nie miał z tym problemu. Jeśli chodzi o tatę Seokjina to troszeczkę się uspokoił ale dalej szału nie ma. Dzisiaj jest zakończenie roku, nareszcie zakończenie roku i aktualnie stałem przed lustrem przyglądając się samemu sobie. Całkiem dobrze wyglądam w garniturze, uśmiechnąłem się sam do siebie i usiadłem na łóżku pisząc do Jimina. Co prawda nie mieszkamy jeszcze razem, przez jakieś komplikacje, więc może za miesiąc będziemy już razem mieszkać. Schowałem telefon do kieszeni i rozejrzałem się po pokoju, gdy sprawdziłem wszystko podniosłem swoje cztery litery z łóżka i zszedłem na dół od razu kierując się do kuchni, gdzie czekali już na mnie rodzice z delikatnymi uśmiechami na ustach.
-Kto mnie odwozi?-uniosłem na nich wzrok
- Ja. - oznajmił tata Jin.
Pokiwałem zadowolony głową i usiadłem do stołu-Smacznego
- Dziękujemy. - odparli jednocześnie, na co się zaśmialiśmy.
Zacząłem jeść. Po skończonym posiłku, razem z tatą Seokjinem skierowaliśmy się do auta i po wejściu do środka odjechaliśmy spod domu. Po czym zaraz znaleźliśmy się pod szkołą-Do zobaczenia później tato-pomachałem mu i wyszedłem z auta kierując się do budynku. Po wejściu do środka poszedłem na salę, zająłem miejsce i wysłuchiwałem się w kazanie dyrektora. Po godzinie, wyszliśmy wszyscy z sali i skierowaliśmy się do swoich sal po odebranie świadectw, kolejna godzina stracona. Po odebraniu wyczekiwanych świadectw skierowałem się do wyjścia z klasy.
- Jungkook! Czekaj! - usłyszałem krzyk dobrze znanego mi głosu.
Mruknąłem pod nosem odwracając się-Co?
- Możemy pogadać? - zapytał cicho. - W naszej kawiarni?
-Nie-wywróciłem oczami-Jeśli masz coś do powiedzenia to mów teraz
- Możemy w bardziej ustronnym miejscu? Chcesz, żeby wszyscy słyszeli?
-Streszczaj się-prychnąłem
- Proszę Jungkook. - westchnął. - Za wszystkie lata naszej przyjaźni.
-Sungwoon, jeśli nie masz mi nic do powiedzenie to już pójdę
- Dobra, czekaj. - złapał mnie lekko za nadgarstek. - Jungkook, wiedz, że naprawdę cię kocham. Jeśli chcesz to nie musimy być ze sobą, ale pozostańmy przyjaciółmi, bo zależy mi na tobie i nie potrafię zapomnieć o moim Jungkooku. Jednak jak jesteś wolny i coś jeszcze do mnie czujesz to wiedz, że nie zmarnuję tej szansy. - w jego oczach zaszkliły się łzy. - Dam ci wszystko czego pragniesz, będę nosił jak księżniczkę, zestarzejemy się razem. Bo ciebie kocham. Ponad wszystko. Ponad własne życie.
-Możemy być tylko kolegami Sungwoon, na nic więcej nie licz-westchnąłem cicho-Jestem z Jiminem i to jego kocham, musisz to w końcu zaakceptować
- Mnie też kochałeś. - załkał, ale zaraz się opanował. - Naprawdę, już nic kompletnie do mnie nie czujesz?
-To było tylko zauroczenie-mruknąłem-I nic do ciebie nie czuje
- Proszę, nie mów tak. - wyszeptał. - Jungkook, możesz kochać i Jimina i mnie, ale dwoma innymi rodzajami miłości. Gdybyś mnie nie kochał to byś szybko o mnie zapomniał i nie robiłbyś wszystkiego, żebym był szczęśliwy. Błagam, jedna randka, Jungkook.
-Nie, Sungwoon odpuść sobie-mruknąłem poddenerwowany-Nie będzie żadnej randki, a teraz idę-skierowałem się do wyjścia ze szkoły
- Proszę, zaczekaj. - mruknął i ponownie złapał mnie za nadgarstek, przyciągając do siebie i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
Odepchnąłem go od siebie i uderzyłem z całej siły w twarz-Co ty odpierdalasz?!-warknąłem
- Całuje miłość mojego życia. - potarł dłonią swoją szczękę. - Daj mi szansę i chodźmy na tą jebaną randkę, a jak nic nie poczujesz to będziemy tylko kolegami. Jak nie zawalczysz i się nie zgodzisz to powiem Jiminowi, że się całowaliśmy. Nie będzie zadowolony.
-Nigdzie z tobą nie pójdę-mruknąłem-Nie kocham cię zrozum to w końcu
- Mój kolega zrobił nam zdjęcia. Kiedy przyjdzie pora wyślę je Jiminowi. Lekko odwzajemniłeś pocałunek, więc nie sądzę, żeby on był zadowolony.
-Jesteś chory, nie zbliżaj się nawet do mnie-zacząłem kierować się do wyjścia ze szkoły
- Wow, Jungkook, gdzie tak pędzisz. - nagle się z kimś zderzyłem. Jimin.
-Przepraszam-westchnąłem cicho patrząc na niego i zaraz go przytuliłem
- Nic się nie stało, niezdaro. - zaśmiał się przyjemnie. - Nie zastanawiasz się co robię w Busan?
-A co tu robisz?-zaśmiałem się cicho opierając brodę na jego torsie
- Jedziemy cię spakować i do domku. - odwzajemnił mój uśmiech.
Kiwnąłem głową i cmoknąłem go w usta-No to co idziemy?
- Tak. - złapał mnie za rękę. - Jak się czujesz?
-Dobrze-splotłem nasze palce razem i wtuliłem się w jego ramie-A ty?
- Lepiej bym nie mógł. - zaśmiał się, całując mnie w głowę. - A jak bobas?
-Też dobrze-uśmiechnąłem się patrząc na brzuszek-Nawet bardzo dobrze
- To świetnie. - otworzył mi drzwi samochodu od strony pasażera.
Wsiadłem do środka i chłopak zamknął drzwi, zaraz pojawiając się po stronie kierowcy. Po kilkunastu minutach byliśmy u mnie w domu, zaraz kierując się do pokoju. Z szafy wyjąłem walizki-No to czas się pakować
- Pomóc ci, skarbie?
-Jeśli byś mógł-uśmiechnąłem się delikatnie
- Mogę bieliznę?
Zaśmiałem się cicho kiwając głową. Podniosłem się z podłogi i otworzyłem szafę wyciągając z niej ciuchy-Tylko nie podkradaj
- Nic nie obiecuję. - wystawił ręce w geście obronnym.
Pocałowałem go w policzek, pakując wszystko do walizek. Po dwóch godzinach, miałem już wszystko spakowane. Postawiłem walizki obok drzwi-Ciężkie to-burknąłem-Poczekajmy chwilę i zaraz to zniesiemy dobrze?
- Zgoda. - Jimin był nieźle spocony, bo oczywiście niósł więcej. - Nie widziałem byś spakował jakieś kamienie, kochanie.
-Nie, przesadzajmy już-zaśmiałem się cicho i opadłem na łóżko
- A jak z twoimi rodzicami? - usiadł koło mnie i zaczął głaskać mój brzuch.
-Tato Seokjin uspokoił się trochę, a tato Namjoon zaakceptował to-szepnąłem
- Są w domu? Przecież nie wiedzą, że się wyprowadzasz teraz.
-Są-kiwnąłem głową-Teraz pewnie siedzą w kuchni, bo jest czas na obiad
- To chodź. Jak ma umrzeć to teraz.
Zaśmiałem się cicho podnosząc-Chodźmy, ale najpierw chce buzi
- Dobrze. - uśmiechnąl się i musnął moje usta. - Mają dziś inny smak. Użyłeś pomadki?
Pokiwałem wolno głową-No to co idziemy?
- Jakoś nie widać jej na twoich ustach. - zaśmiał się. - Cieszę się, że tylko ty i ja mieliśmy kiedykolwiek do nich dostęp. - pocałował mnie jeszcze raz. - Chodźmy.
Zaśmiałem się cicho kiwając głową. Wziąłem torby te co najlżejsze i skierowałem się na dół. Był zły sam na siebie, że zgodziłem się na tą rozmowę i na niego za, że mnie pocałował. Wziąłem głęboki wdech wchodząc do kuchni
-A ty, gdzie się wybierasz synku?-spojrzał na mnie tata Namjoon
-Przeprowadzam się do Jimina-spojrzałem na nich
- Że gdzie idziesz? - zirytował się tata Jin. - Nie rozmawiałeś z Sungwoonem?
-Rozmawiałem-mruknąłem-I co z tego?
- Nie ważne. - mruknął Jin. - Idźcie już.
Zmarszczyłem brwi kiwając głową. Spojrzałem na tatę Namjoon, lecz ten tylko wzruszył ramionami. Westchnąłem cicho kierując się do wyjścia z domu i zaraz do auta, gdzie od razu spakowaliśmy walizki do bagażnika-Zamówimy później pizze?
- Rozmawiałeś z Sungwoonem? - mruknął Jimin, odpalając samochód. Westchnąłem cicho kiwając głową i oparłem ją o szybę.
- Okay, nie wnikam. Przecież nie dzielisz ze mną życia i możesz mieć swoje tajemnice. - westchnął, zapinając pasy i ruszył pojazdem.
Przymknąłem oczy zaraz opierając głowę o oparcie fotela-A zamówimy tą pizze?
- Tak, zamówimy. - wyszeptał, włączając radio. Pokiwałem głową patrząc na niego. Westchnąłem ciężko i po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wypakowaliśmy moje torby i skierowaliśmy nasze kroki od razu do sypialni rozpakowując się. Po czym zamówiliśmy pizze i siadając przed telewizorem zaczęliśmy ją jeść. Po skończonym filmie dalej czułem się źle, że nie powiedziałem Jiminowi o tym co się stało. Po kąpieli skierowaliśmy się do łóżka, zaraz zasypiając w swoich objęciach. W nocy przebudziło mnie czułe głaskanie po głowie, dlatego sennie uchyliłem oczy i spojrzałem na Jimina, który nie spał
-Co się stało?-szepnąłem
Chłopak zdziwiony spojrzał na mnie, odrywając swój wzrok od okna. - Kochanie, przepraszam, obudziłem cię?
-Nic się nie stało-oparłem głowę na jego ramieniu-Dlaczego nie śpisz?
- Źle ostatnimi czasy sypiam. - westchnął ciężko. - Idź spać. Ja za chwilę pewnie też zasnę.
Westchnąłem cicho podnosząc się do siadu-Na pewno wszystko w porządku?-pogładziłem go po policzku
- Tak. - posłał mi lekki uśmiech.
-No dobrze-kiwnąłem głową przytulając go
- Dobranoc, skarbie. - wyszeptał smutno.
-Jiminnie co się stało?-spojrzałem na niego
- Nie, przecież już mówiłem. - mruknął.
-Wiem, że coś jest na rzeczy-pogładziłem go po głowie-Możesz mi powiedzieć co?
- Ty możesz mieć tajemnice, a ja nie? - prychnął. - Gdzie tu sprawiedliwość?
-Przepraszam-spuściłem głowę
- Nie przepraszaj tylko idź spać, Jungkook. - wyszeptał, odwracając głowę w drugą stronę.
-To przez to, że rozmawiałem z Sungwoonem?
- Miałeś go unikać do jasnej cholery.
-Przepraszam, hyung-spojrzałem na niego-Ale on sam się mnie uczepił
- Trzeba było go odepchnąć. - wymruczał, po chwili słysząc dźwięk przychodzącej wiadomości. - Jaki normalny człowiek pisze do mnie o tej godzinie.
-A co ja niby zrobiłem-mruknąłem
- Ja pierdziele. - mruknął, sięgając po telefon. - Znasz numer z końcówką 257?
Zmarszczyłem brwi kręcąc głową-Nie kojarzę
- No okay. - wymruczał. - Odczytam rano. - ziewnął. - Widzisz. Chce mi się spać. Dobranoc.
Westchnąłem cicho kiwając głową-Dobranoc, hyung-wtuliłem się w jego tors zaraz zasypiając z powrotem
************************************
I kolejny rozdział jak się podoba? ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro