Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15

*JUNGKOOK POV*

Zaraz po przebudzeniu spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się rozczulony obserwując go przez jakiś czas. Cmoknąłem go w usta i podniosłem się zgarniając ciuchy z torby poszedłem do łazienki. Przebrałem się i zrobiłem delikatny makijaż, zaraz wracając do pokoju, gdzie dalej spał chłopak, usiadłem na łóżku i zacząłem gładzić go czule po głowie, gdy ten zaczął się wiercić odsunąłem się na chwilę obserwując go. Gdy byłem pewien, że już śpi zamówiłem pizze i opadłem na łóżko wzdychając cicho, wyjąłem telefon i wszedłem w kakaotalk i kliknąłem na ikonkę ze zdjęciem Tae.

Kookie_Bunny: Hyung, gdzie mam ci urządzić tą randkę?

Po wysłaniu wiadomości, przyszła pizza zapłaciłem za nią i obudziłem chłopaka.

-Jak się czujesz, kochanie?-szepnąłem, patrząc na rozbudzonego chłopaka

- Wyśmienicie. - zaśmiał się, przeciągając się. - A ty?

-To bardzo dobrze-uśmiechnąłem się i wskazałem na pudełko z pizzą-I ja też

- Jaką zamówiłeś? - zapytał, wywracając oczami na dźwięk powiadomienia mojego telefonu.

aLiEnTaEhYuNg: Spacer po plaży, a potem randka w knajpce przy właśnie tej plaży ^^ Parę metrów drogi >< Będzie fajnie, bo ona kocha wodę

-Nie wiem nawet-zaśmiałem się i podałem mu pudełko-Wyglądała świetnie-wyjąłem telefon z kieszeni

Kookie_Bunny: Zapamiętam

aLiEnTaEhYuNg: Gdzie i o której się spotkamy, żeby to rozplanować? Dobrze wiesz, że mam wykłady i nie zdążę kupić kwiatów i misia ;-;

- Fajnie. - westchnął cicho.

Kookie_Bunny: O, której kończysz wykłady?

-Do, której dzisiaj pracujesz?-opadłem obok niego

aLiEnTaEhYuNg: 18 ;-;

- 18. - odpowiedział Jimin, zajadając się pizzą. - Mama mi napisała, że mam dodatkowe dwie klientki.

-I idealnie pomożesz mi-klasnąłem w dłonie

Kookie_Bunny: Jak skończysz od razu pójdziesz do domu, odłożysz plecak i pójdziesz do sklepu, na około 19 powinniście być na plaży, a po 19 będzie ładnie urządzona knajpka dla was!

-A jak pizza?-spojrzałem na niego

- Niby w czym mam ci pomóc? - spojrzał na mnie.

aLiEnTaEhYuNg: Dobrze!

-Urządzić knajpkę na randkę dla Tae-uśmiechnąłem się-Bo pomożesz mi prawda?

- Żartujesz sobie. - spojrzał na mnie z ogromnym zdziwieniem, odkładając pizzę na bok.

-Dlaczego?-przechyliłem głowę w bok

- Nie ważne. - mruknął, zamykając pudełko i wstał z mebla, podchodząc do swojej torby, z której wyciągnął świeże ubrania i zamknął się potem w łazience.

Westchnąłem cicho kołysząc się na łóżku wyjąłem telefon i zacząłem pisać z ojcem. Po kilku minutach z łazienki wyszedł chłopak. Spojrzałem na niego i zaraz wróciłem wzrokiem do telefonu

- Idę do pracy. Pa. - zabrał swoją torbę i ruszył w kierunku wyjścia.

-Hyung?-uniosłem na niego wzrok-Możesz mi powiedzieć co się stało?

- Nic... - westchnął ciężko, spuszczając dłoń z klamki i ustał w miejscu.

-Chodź tu-podszedłem do niego i mocno przytuliłem-Skoro ja mam nie kłamać to ty też-pocałowałem go w nosek-Więc co się stało?

- Tae to mój przyjaciel. Wiem, że chcesz mu pomóc i ja też bardzo chce to zrobić, ale nie mogę przez pracę. - westchnął ciężko. - Myślałem, że załatwisz to z nim, kiedy będę pracował. No wiesz, żeby zerwał się raz z wykładów. A teraz nagle się okazuje, iż nie spędzę w ogóle z tobą czasu, bo wieczorem wyjeżdżasz i chcesz przez czas wolny mu pomóc. To samolubne, wiem. Taehyung to mój przyjaciel, wiem. Ale jednak nie wiemy, za ile znów się zobaczymy...

-Wyjeżdżam jutro rano, hyung-szepnąłem-Tato powiedział, że może jutro po mnie przyjechać bo i tak nie miałem iść jeszcze do szkoły, więc będziemy mieli czas dla siebie

- Dlaczego mi szybciej tego nie powiedziałeś? - odetchnął z ulgą, przytulając mnie jeszcze mocniej.

-Bo przed chwilą pisałem z tatą-oparłem głowę na jego ramieniu-Chciałem jeszcze spędzić z tobą dzisiejszy wieczór

- Jak bardzo bym chciał, żebyś mieszkał w Masan. - westchnął, wolną ręką głaszcząc mnie po głowie.

-Ja też bym chciał-westchnąłem cicho przymykając oczy

- Przepraszam za ten wybuch... - wyszeptał cicho.

-Miałeś prawo się zdenerwować-szepnąłem-Nie przepraszaj

- Kocham cię, Kookie. - pocałował mnie w szyję.

-Ja ciebie też, hyung-mruknąłem zadowolony-Bardzo mocno

- Co będziesz robił, kiedy mnie nie będzie? - westchnął.

-Pochodzę trochę po Masan i się porozglądam-uśmiechnąłem się-A później przyjdę do ciebie jak będzie mi się nudzić

- Możesz przyjść i patrzeć jak robię ludziom fryzury. No i możemy coś razem zjeść na przerwie obiadowej.

-Dobrze-pokiwałem głową-To na pewno przyjdę

- Bardzo się cieszę. - zaśmiał się cicho. - Ale muszę już iść.

-Dobrze-pocałowałem go w policzek-Do później

- No, pa. - musnął lekko moje usta i wyszedł szybko z pokoju, puszczając mi jeszcze na koniec oczko.

Uśmiechnąłem się delikatnie machając mu. Westchnąłem cicho i opadłem na łóżko, zaraz mam spakować swoje niektóre rzeczy i iść do Jimina. Tak, więc podniosłem się z łóżka, zgarnąłem brudne ciuchy i włożyłem do osobnej przegródki na ciuchy. Przetarłem twarz dłońmi i ogarnąłem w pokoju, po jakiś dwóch godzinach wyszedłem z hotelu i skierowałem się do miasta w celu zakupienia czegoś słodkiego. Ostatecznie, kupiłem dwie czekolady i po godzinie, znalazłem się w pracy chłopaka. Wszedłem do środka i przywitałem się z jego mamą, która już wychodziła i podszedłem do chłopaka, który siedział znudzony patrząc w jakiś zeszyt.

- Chyba się zabiję. - warknął, kreśląc coś w zeszycie.

-Co ty taki agresywny-westchnąłem cicho opierając się o ścianę

- O! Jungkook! - zamknął zeszyt i podszedł do mnie, mocno mnie przytulając.

Zaśmiałem się cicho wtulając w niego-Co się stało, że chcesz się zabić?

- Jakaś baba nie zapłaciła no stwierdziła, że źle jej zrobiłem fryzurę i po obliczeniu ile bym dostał od ojca premi to... - warknął.

-Spokojnie, hyung-gładziłem go po ramieniu-Wszystko da się wyjaśnić

- Poszła sobie, więc nic już nie zrobię. - burknął.

-Teraz się już uspokój dobrze?-spojrzałem na niego-Chcesz czekoladę?

- Tak. - westchnął ciężko.

-Wybierz sobie-podałem mu dwa rodzaje czekolad-Nie mogłem się zdecydować, więc wziąłem obie

- W ciąży jesteś? - zaśmiał się, biorąc jedną z czekolad.

-Nie mam z kim-wzruszyłem ramionami biorąc od niego kostkę czekolady

- Ze mną. - zagryzł seksownie wargę, zaraz wybuchając śmiechem.

Przechyliłem głowę w bok-Co w tym śmiesznego hmm?

- No bo. - zmieszał się. - Nie sypiamy ze sobą...

-I to jest powód do śmiania się?-uniosłem brew do góry

- A powinien?

-Nie nie powinien-uderzyłem go lekko w ramie-Kiedy masz przerwę obiadową?

- No ale to prawda. - westchnął. - Za godzinę.

-Ale zawsze wszystko może się zmienić prawda?-uśmiechnąłem się słodko-I gdzie mnie zabierzesz na obiad?

- Co? - zdziwił się, lekko rumieniąc na twarz. - N-nie wiem gdzie...

-Uroczy-pisnąłem gładząc go po policzku-Mój semeś się zawstydził

- K-kto? Jungkook, proszę przestań. - odwrócił się do mnie plecami. - To nie śmieszne.

-Ja się nie śmieje-wtuliłem się w jego plecy-Tylko podziwiam

- Ale mi się nie podoba jak dajesz mi niby nadzieję, a tak naprawdę to żart. - westchnął.

-Nie żartuje, hyung-gładziłem go po ramieniu i oparłem głowę o jego plecy-Wiesz, że cię kocham

- Wiem, ale jesteśmy parą od wczoraj. - mruknął

-Ale nie będziemy się widzieli długo-przymknąłem oczy-Ale nie będę cię do niczego zmuszał

- Zgoda. - odwrócił się w moją stronę. - Ale kiedy się rozmyślisz to mów...

-Dobrze-kiwnąłem głową całując go w policzek-Co teraz będziesz robił?

- Malował jednaj lasce włosy. - westchnął ciężej niż ostatnio.

-Rozumiem-pokiwałem głową-A to, aż tak ciężko?

- Większość dziewczyn mnie podrywa, więc to bardziej uciążliwe. - wyznał.

-Czyli mam być blisko ciebie, zapamiętam-uśmiechnąłem się słodko

- Nie możemy stracić klientek. - wymruczał. odwzajemniając mój uśmiech, ale bardziej męski.

-Dobrze-zaśmiałem się cicho wtulając w niego

- Kocham cię. - oddał uścisk mocniej.

-Ja ciebie też, hyung-szepnąłem

- Wiem, kochanie, wiem. - pocałował mnie czule w głowę.

Oparłem brodę na jego ramieniu-Masz na coś ochotę? Coś do picia? jedzenia?

- Jeden kawałek pizzy mi wystarczył. - zaśmiał się, całując mnie w skroń.

-No dobrze-pokiwałem głową i pogładziłem go po policzku

- No to siadaj na kanapie. - wypuścił mnie z uścisku. - Muszę jeszcze posprzątać zanim zjawi się kolejna klientka.

-Dobrze-uśmiechnąłem się i usiadłem na kanapie wyciągając telefon z kieszeni i oparłem głowę na ręce, bawiąc się nim.

- Zjedz tą czekoladę, bo się rozpuści. - polecił mi Jimin, zaczynając sprzątać salon.

-Zaraz zjem spokojnie-odpisałem ojcu i wziąłem czekoladę, którą zaraz zacząłem jeść-Ty nie chcesz?

- Nie. Dziękuję. - zaśmiał się lekko. - Z kim znów pisałeś?

-Z tatą-spojrzałem na niego-Pyta jak się czujesz, z tego co widzę to bardzo dobrze

- Wręcz wspaniale, bo mam ciebie przy sobie. - posłał mi duży i ciepły uśmiech.

Uśmiechnąłem się rozczulony jedząc czekoladę-Ale jak będę gruby, będziesz czuł się winny-zaśmiałem się

- Oczywiście. - prychnął.

-No żartuje przecież-zaśmiałem się cicho kończąc jeść-Ta czekolada jest taka pyszna

- W Masan mają najlepszą. - potwierdził.

-Chyba wiem, gdzie będę przyjeżdżał po czekoladę

- Do swojego Jiminka? - posłał mi całusa.

-Oczywiście-uśmiechnąłem się szeroko

- To się cieszę.

Kołysałem się-Jak ci się znudzi ten kolor to jaki byś chciał?

- Niebieski, albo zielony. - wzruszył ramionami.

-Dlaczego, akurat te?-uniosłem brew do góry

- Bo są inne. - odpowiedział zaraz.

-Dobrze-pokiwałem głową-W każdych wyglądasz przystojnie, więc nie mam nic przeciwko

- To fajnie. - ucieszył się.

-A mnie w jakim byś widział?

- Nago. - wymruczał, chyba nawet nie wiedząc co powiedział.

-Ta opcja też mi się podoba aczkolwiek chodzi mi o kolor włosów

- Co? - nie zrozumiał, patrząc na mnie z przymrużonymi oczami.

-Spytałem w jakim kolorze byś mnie widział-zaśmiałem się-A ty odpowiedziałeś, że nago

- Jasne. - prychnął, patrząc na mnie z politowaniem.

-Nie wierzysz mi?-oparłem głowę o oparcie-Obiecałem, że nie będę kłamał

- Wychodzę na zboczucha. - mruknął.

-To normalne, no chodź tu do mnie-wystawiłem ręce

- Już idę. - podszedł do mnie zawstydzony.

Przyciągnąłem go do siebie i mocno przytuliłem-Na pewno jesteś ode mnie starszy?

- Tak. - zaśmiał się. - I to ja będę dominującym.

-Dobrze-pogładziłem go po głowie i usiadłem na jego kolanach-Twoja mama jest bardzo miła

- Wiem.. Za to mój ojciec jest jej kompletnym przeciwieństwem. - westchnął ciężko.

-Dlaczego?-spojrzałem na niego

- Po prostu taki jest. Zawsze był dla mnie surowy. - westchnął ciężko.

-Rozumiem-pokiwałem głową wtulając się w jego tors-A na co masz dzisiaj ochotę? Coś co nie jest pizzą

- Wymyśl coś. - odsunął się ode mnie widząc jak klientka wchodzi do salonu. - To na co masz ochotę.

-Zjadłbym sushi-uśmiechnąłem się-Pójdziemy na sushi?

- Tak. Pójdziemy. - zaśmiał się, witając kobietę. - Ale już cichutko, Jungkookie.

-No dobrze przepraszam-jęknąłem odsuwając się od niego-Idź do niej-pogładziłem go po głowie-Kocham cię-wyszeptałem cichutko

- Ja ciebie też. - uśmiechnął się lekko i wstał.

Westchnąłem cicho kołysząc się na kanapie, gdy chłopak zajął się włosami klientki ja wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem przeglądać różne portale społecznościowe ze znudzeniem i co jakiś czas pisząc z tatą. Po godzinie, może dłużej chłopak skończył i podszedł do mnie zaraz siadając obok. Zablokowałem telefon i schowałem go do kieszeni-Już jesteś wolny?

- Zrywasz ze mną? - spojrzał na mnie z rozbawieniem. - Bo jak na razie jestem zajęty.

Pokręciłem głową z rozbawieniem wtulając się w niego-Nie mam zamiaru z tobą zrywać

- Teraz, tak? - oddał przytulenie, całując mnie w głowę.

-Hmm?-spojrzałem na niego

- No, że teraz nie masz zamiaru ze mną zrywać. - westchnął.

-Wiesz, że cię kocham-szepnąłem

- No wiem. - przytulił mnie mocniej. - Ja ciebie też kocham.

-A do, której masz czas wolny?

- Chyba jakieś dwie godzinki, po dobrym obliczeniu. - mruknął po chwili, patrząc na zegarek, który miał na ręce.

-Czyli mamy dwie godziny dla siebie-uśmiechnąłem się szeroko-Idziemy?

- Tylko ściągnę ten przeklęty fartuch, posprzątam i możemy iść. - wstał, całując mnie ostatni raz w głowę i zaczął się zajmować wspomnianymi rzeczami.

Kiwnąłem głową i zacząłem się kołysać na kanapie, gdy chłopak skończył podszedł do mnie i wyciągnął w moją stronę rękę, złapałem go za nią i razem wyszliśmy z salonu-Gdzie najpierw?

- Najpierw się najemy, a potem będziemy się całować w jakimś zaułku. -zaśmiał się, zamykając salon i zaraz ruszyliśmy w miasto.

Zaśmiałem się cicho kiwając głową-Gdzie jest najlepsza restauracja?

- Koło centrum. - pocałował mnie w policzek. - Więc chwila i jesteśmy.

-Dobrze-uśmiechnąłem się szeroko i tak jak chłopak powiedział po chwili byliśmy na miejscu i po wejściu do środka zajęliśmy jeden z wolnych stolików-To jak dzisiaj sushi?

- To lokal, w którym sushi to specjał, więc tak. - posłał mi ciepły uśmiech. - Ja oczywiście stawiam.

-Dlaczego znowu ty?-uniosłem brew do góry-Nie możesz cały czas za mnie płacić

- Mogę, bo ja jestem człowiekiem pracującym, a ty nie. - westchnął. - Więc zapłacę.

-No dobra-westchnąłem cicho-Ale na następny raz ja płacę

- Yhym. - pokiwał głową rozbawiony. - Jasne.

-No ale dlaczego nie?

- Bo jestem starszy i masz się mnie słuchać.

-A co to ma do tego?

- Ten kto starszy i góruje niby forsą nie próżnuje.

Pokręciłem głową z rozbawieniem opierając głowę na ręce-Dobrze to co zamawiamy

- Wszystkiego po trochu. Jestem głodny jak Yoongi w każdej sekundzie dnia

-Kto to Yoongi?-przechyliłem głowę w bok

- Przystojny chłopak o leniwcowatej naturze. - zaśmiał się.

Zaśmiałem się cicho kiwając głową-Po jedzeniu gdzie idziemy?

- Poza tym jest gejem. - westchnął. - No już mówiłem, że się całować.

-Dobrze-uśmiechnąłem się-Chce poznać twoich przyjaciół, hyung

- Muszę jakoś go zeswatać... - zamyślił się.

Przymknąłem oczy wzdychając cicho-Jak się zastanowisz daj znać

- Hm? - nie zrozumiał, spoglądając na mnie.

-Mówię, że jak pomyślisz to możesz zająć się mną

- Już, już. Wracam do siebie. Wiedz tylko, że Hoseok i Yoongi ze sobą zerwali i od dłuższego czasu z Tae zauważyliśmy, że się do siebie zbliżyli, więc chcemy im jakoś pomóc. - uśmiechnął się lekko. - Ale nadal chce się z tobą całować.

-To może coś z tego będzie-spojrzałem na niego-Albo już są razem

- Nie mam pojęcia. - westchnął. - Zamawiaj, bo mam już usta spierzchnięte.

-Skoro ty masz płacić to zamów coś-westchnąłem-Panie starszy

- Jesteś na mnie zły? - mruknął, zaraz wstając i poszedł coś zamówić. Kiedy wrócił westchnął ciężko i podał szklankę do napoju.

-Dlaczego mam być zły?-zmarszczyłem brwi-Przecież nic nie zrobiłeś

- No też tak sądzę. - nalał nam obojgu picie.

Pogładziłem go po policzku-Więc, nie jestem zły bo nie mam o co

- To fajnie, kochanie. - uśmiechnął się ciepło.

Po kilkunastu minutach dostaliśmy jedzenie, gdzie od razu zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku posiedzieliśmy jeszcze chwilę w restauracji, po czym oznajmiliśmy już wracać dlatego, że chłopak musiał wrócić do pracy na swoją zmianę. Około godziny 18 tak jak było zaplanowane ruszyliśmy w stronę plaży, gdzie razem z Jiminem mieliśmy zaplanować randkę Taehyunga. Gdy rozsypaliśmy płatki róż wzdłuż plaży, skierowaliśmy się do knajpki obok i tak jak zaplanowałem, załatwiłem im osobny kącik przy oknie. Po przyrządzeniu kącika, zaraz z Jiminem stwierdziliśmy się zbierać już do mnie do hotelu i już po jakiś trzydziestu minutach byliśmy w moim pokoju hotelowym i leżeliśmy wtuleni w siebie.

- Jungkook... - odezwał się nagle Jimin.

-Tak?-spojrzałem na niego

- Pamiętasz naszą rozmowę, którą odbyliśmy w salonie moich rodziców?

-Którą?-westchnąłem cicho-Było ich kilka

- Dobra. Nie ważne. - przytulił mnie mocniej. - Tak tylko pytałem. Oglądamy jakiś film?

-Nie-pokręciłem głową patrząc na niego-Wiem o, którą rozmowę ci chodzi i się nie rozmyśliłem

-Ja chcę, żebyś był na to gotowy. - westchnął ciężko. - Co jak w przyszłości mi to wypomnisz?

-Jeśli sam chce, to raczej nie będę ci nic wypominał-przymknąłem oczy-Ale jak nie chcesz to rozumiem

- J-ja bardzo chce, Jungkook. - pocałował mnie w skroń. - W końcu według mnie dwudziestojednoletni prawiczek brzmi nie za fajnie...

-To fakt-kiwnąłem głową gładząc go po policzku-Ja też bardzo chce, bo ufam ci i kocham cię, więc wiem, że mnie nie skrzywdzisz

- Oby tylko twoi ojcowie mnie nie zabili. - westchnął, podnosząc się i zawisł nade mną. - Jesteś na pewno gotowy, Jungkookie?

-Tak, hyung-objąłem jego szyję rękoma-Jeśli nie byłbym gotowy nie proponowałbym nic-wyszeptałem cicho

- Kocham cię. - pogładził mój policzek, całując mnie w nos.

Zmarszczyłem go słodko-Ja ciebie też, hyung bardzo mocno

- No to... - przymrużył oczy, podnosząc się i klęknął, ściągając z siebie górną partię ubrań i odpiął pasek od spodni. - Nie masz nic przeciwko temu, że będę dominował, nie? - odrzucił ubrania na bok.

-Ja bym tego nie zrobił-zaśmiałem się słodko obserwując go-Więc jestem cały twój

- Masz jakieś rzeczy do tego potrzebne? - zapytał, odpinając guzik od spodni i rozporek.

-Nie planowałem taki rzeczy, hyung-szepnąłem-Więc zdaj się na siebie

- Dobrze, Jungkookie. - ściągnął z siebie spodnie pozostając w samych bokserkach i je odrzucił, ponownie pochylając się nade mną. - Teraz twoja kolej. - uśmiechnął się pięknie i ściągając ze mnie koszulkę. Zaczął składać pocałunki od mojej żuchwy po podbrzusze. Mój oddech nieznacznie przyspieszył, a spomiędzy moich warg wychodziło coraz więcej sapnięć. Jimin rozpalał mnie samym dotykiem, a gdy dobrał się do moich spodni i je powolnie ze mnie ściągnął wręcz wybuchałem. Tak bardzo chciałem z nim przeżyć mój pierwszy raz, bo wiedziałem, że mnie ponad wszystko kocha. Tyle dla mnie robił i w dalszym ciągu robi, iż jestem mu bardzo wdzięczny i wiem, że będzie już tak wiecznie, ponieważ on nigdy mnie nie zostawi. Gdy zaczął całować moje podbrzusze wręcz piszczałem z przyjemności. Jego wargi były takie przyjemne, a co dopiero, gdy zębami ściągnął ze mnie ostatnią część bielizny. Żar tryskał od naszych ciał, które z każdą sekundą coraz bardziej się rozpalały, a w chwili, gdy Jimin nas ze sobą połączył krzyknąłem zarówno z bólu i przyjemności, mimo że starszy mnie wcześniej dokładnie rozciągnął. Płakałem ze szczęścia, szarpiąc lekko włosy mojego chłopaka, który pieścił swoimi ustami na zmianę moje sutki i obojczyki. Było niesamowicie zanim zaczął uderzać w splot moich mięśni, dając mi tym samym potrójną przyjemność. Kochałem go mocniej z każdą sekundą dnia. Chciałem być już jego i nikogo innego. Pragnąłem, żeby do końca życia mnie tak dopieszczał i zadawał tyle przyjemności. Nic innego się nie liczyło. Tylko ja , Jeon Jungkook i on, Park Jimin. Teraz śmiałem się z tej rzekomej miłości do Sungwoona, ponieważ to nawet nie była miłość, a zwykłe zauroczenie. Kochałem za to Jimina, bo czułem to co zakochany czuć powinien. Miałem też równą pewność, że on kocha mnie. Kochaliśmy siebie nawzajem...


****************************************************
2762 słów!! Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro