28.11
Powoli już mijały te dni a nie zauważyłem że już powoli docieramy do świąt nigdy nie miałem okazji spędzić te święta z znajomymi czy z moją dziewczyną dreamie I tak samo z Mateo moim przyjacielem oraz reszty znajomych wakane, Ale wracając generał nas wezwał mnie i Mateo do jego biura i zaczęła się dla nas kolejna misja.
Dowódca:Słuchajcie waszym kolejnym celem jest porwanie professorka który bada nad tymi wilkami i ich tworzeniem na własną armię ta misja będzie to zrobić po cichu dlatego nie możecie tego spartaczyć jasne?.
Mateo:Niech się pan nie Martwi nasze umiejętności się nie pogorszyły od tych Lat.
Dowódca:Oby dobrze szykujcie się i wyskoczycie tym razem z samolotu.
Z Mateo poszliśmy się szykować do Akcji w której porwiemy Professora o imieniu Jefferson To chyba powinno pójść gładko skoro to mamy zrobić po cichu i tylko jego pojmać nikogo więcej ale coś nasz dowódca kręcił z jego wymową gdy tłumaczył co my mamy zrobić tak czy owak kiedy byliśmy naszykowani jeszcze zacząłem rozmowe z Mateo.
Xeno:No to mi powiedz Mateo spotkałeś się z nią? wiesz z tą co ci się chyba podobała hmm?.
Mateo:A cicho bądż-odpowiedział mateo biorąc głowę na bok.
Xeno:Ha! wiedziałem że się nie powstrzymasz noooooo i jak było?.
Mateo:Poprostu tylko gadaliśmy w kawiarni okej?! to nic nie było bliskiego między nami.
Xeno:tak tak tylko blefujesz stary ojj tylko blefujesz.
Mateo:Możemy już iść do samolotu prosze cie!.
Weszliśmy do samolotu ja się tylko lekko ale cicho się śmiałem jednak Mateo postanowił wziąć moją tamtą radę i mógł spokojnie pójść i się z nią spotkać jednak już dawno chyba chciał się z nią zobaczyć tak czy owak wylecieliśmy z bazy i leciliśmy w strone zachodu tam mieli budynek labolatoryjny i tam właśnie professor Jefferson jest który robi swoje mroczne plany nad zrobieniem armii dla swojego szefa Pilot powiedział że możemy już skakać i skoczyliśmy w połowie już odpaliliśmy spadochrony i wylądowaliśmy na dach labolatorium, Ale tym razem musieliśmy iść z tyłu labolatorium gdyż szyby z góry były tak mocne że przecięcie nożem czy mieczem nie wchodziło w grę gdy chcieliśmy skoczyć wakane nas zaskoczyła za nami.
Xeno:! Wakane widać że znowu wkraczasz do akcji z nami co?.
Wakane:Skoro to jest sprawa z wilkami to nie mogę od tak zignorować Xeno-powiedziała z powagą-jaki jest nasz cel tym razem?
Mateo:Pojmanie Professora Jeffersona to on odpowiada za tworzenie tej Armii wilków bez tego cała organizacja osłabnie i być może się poddadzą musimy to zrobić po cichu-zeskoczył na dół i znokautował jednego z wrogów potęznym kopniakiem w głowe.
Wakane:czyli powinno pójść gładko co? i tak zapewnie nie będzie to łatwe zadanie-zeskoczyła za mateo i ja zeskoczyłem za nią, weszliśmy do środka rozglądając się było kilku strażników patrolujących ten teren tak samo niektórzy stali ja z wakane ukryliśmy się w jednym miejscu a mateo się ukrył z tyłu gdzie były kartony zagwizdał żeby ktoś przyszedł jeden z nich poszedł to sprawdzić ale mateo go złapał i skręcił mu kark.
Xeno:Dobra ja pójde na lewo a ty na prawo na trzy cztery załatwimy tych dwóch co pilnują wejścia dalej Mateo się zajmie resztą.
Wakane:okej-zrobiła to co mówiłem obeszliśmy ich z tyłu.
Xeno:Teraz!-wskoczyliśmy na tych dwóch wbiłem nóż w szyje tego jednego a wakane mocno go uderzyła w głowe że mocno poleciało krew z jego głowy-wow nie sądziłem że tak mocno go walniesz.
Wakane:jak ktoś jest wrogiem wilków to ja tego nie toleruje-odpowiedziała poprawiając swoje włosy a mateo jak mu poszło?-sprawdziliśmy i mateo się zajął resztą wszyscy leżeli martwi z skręconym karkiem.
Mateo:zająłem się nimi już nie będą nam przeszkadzać jak pojmiemy jeffersona idziemy dalej nie?.
Szliśmy dalej byliśmy w korytarzu a tam byli dwaj którzy pilnowali wejścia zauważyli nas ale prędko strzeliłem swoim pistoletem na tłumikiem do nich że padli na ziemie weszliśmy przez metalowe drzwi a gdy to zrobiliśmy już tam był professor jefferson zauważył nas ale co ciekawe nawet się nie bronił ale widać było u niego panike.
Jefferson:t-to wy! c-czego wy chcecie odemnie dwaj wilki...nie zaraz trzy?!.
Xeno:Pójdziesz z nami zostajesz przez nas pojmany jefferson będziesz przesłuchany przez dowódce wiedzieliśmy że powrócicie ale moje pytanie brzmi po co to wszystko że ta armia wilków itd!?-powiedziałem do niego z krzykiem.
Jefferson:T-to nie tak! t-to poprostu byłem zmuszany nie rozumiesz?! oni wiedzieli że tylko ja mogłem zrobić bałem się że zgine! musiałem z nimi współpracować nie jestem po ich stronie!.
Mateo:skoro tak to może chociaż wytłumacz plany tego ich szefa.
Wakane:i lepiej się streszczaj ja cierpliwą osobą to to nie jestem!.
Jefferson:c-chodzi oto że dzięki wilkom którzy mają te moce może je zrobić tak żeby stworzyć potężną broń ale taką że nikt by nie pomyślał on bardzo dużo czytał nad broniami mrocznymi broniami z miecza a szczególnie chce przywołać jeden co może być niebezpieczne dla naszego świata chodzi mu o ten miecz-pokazał wyrwaną stronę z księgi byliśmy w szoku o jaki miecz chciał przywołać.
Teraz wszystko składało się w całość od początku tego wszystkiego coś mi śmierdziało musiał być inny powód żeby porywać te wilki ale żeby je wykorzystać żeby przywołać tą broń, było dla nas szokiem nawet mojej kariery, gdy już Jefferson opowiedział wszystko nagle było słychać Alarm.
Mateo:Cholera już wiedzą że tu jesteśmy!.
Xeno:Musimy stąd spadać Professorze jefferson prosze za nami iść u nas pan będzie bezpieczny tylko mam nadzieje ze pan nie blefował z tą bronią.
Wakane:Nie blefował-powiedziała wakane-gdyby blefował już bym wykryła u niego kłamstwo szybko otworze portal-otworzyła portal i szybko weszliśmy wraz z professorem jeffersonem z powrotem do bazy.
[TIME SKIP W BAZIE]
Dostarczyliśmy go do bazy oczywiście koło nas wakany nie było wkońcu nie mogła się ona zdemaskować powiedziała że będzie nas obserwować z cienia dowódca do nas podszedł i powiedział.
Dowódca:Dobra robota wy dwoje ale chociaż wciąż mamy wątpliwości to co nam powiedział ten miecz oraz używanie wilków żeby ten miecz przywołać to trochę dla mnie taka bajeczka wymyślona przez niego.
Xeno:Sir ale warto tego u niego spotrzeżenia nie zignorować ponieważ warto to zapamiętać wkońcu ja mam moce a mateo też ma chyba.
Mateo:bardzo śmieszne xeno -,-.
Dowódca:ale tak czy siak możecie wrócić z powrotem do siebie potem was zawołam i dam wam kolejną misję ale teraz wypad mi stąd.
Bez żadnego mówienia poszliśmy z powrotem każdy z nas do siebie mateo do siebie i ja do siebie do dreamiego Gdy szłem stanął jej brat nightmare w szoku przy wejściu do dreamiego i miał szerokie otwarty oczy gdy mnie zobaczył stanął wprost na mnie i powiedział.
Male Nightmare:Xeno nie wchodz tam do niej.
Xeno:Ale czemu?.
Male Nightmare:Ja cie prosze nie wchodz tam bo coś zobaczysz tak że sobie nie wybaczysz ale lepiej się mnie posłuchaj-nie wiedziałem co miał jej brat na myśli ale z siłą weszłem gdy to zobaczyłem byłem w szoku widziałem moją dziewczyne dream a także killera humana oni spali koło siebie poczułem złamanie takie mocne że poprostu krzykłem.
Xeno:DREAM! CO TO MA ZNACZYĆ?!-obudziła się i gdy sie spojrzała była w szoku gdy zobaczyła killera leżącego koło niej ale wstała i podeszła do mnie.
Female dream:Xeno to nie jest tak jak myślisz ja-nie zdążyła dokończyć bo killer wstał i powiedział.
Male Killer:No dalej dreamy nie pamiętasz jak było nam dobrze? hmph jednak miałaś kogoś innego na uboczu.
Xeno:Jak mogłaś dreamie! ja cię kocham tak mocno cię kochałem a ty z nim mnie zdradzasz?!-krzykłem na nią nie patrząc na to czy ona się popłacze lub nie ale było widać u niej łzy nightmare się wtrącił.
Male Nightmare:KILLER! WYPIERDALAJ STĄD JUŻ! BO TE MACKI CI CZACHE PRZYBIJE NA WYLOT!-killer zniknął a jej brat popatrzył się na nią.
Female dream:Ale ja cie kocham Xeno! ja cię z nim nie zdradzałam musisz mi uwierzyć!.
Xeno:WYSTARCZY! ja chce być sam już! nie chce cię znać już dreamy sądziłem że tylko ja się licze dla ciebie ale ty musiałaś sobie chyba kogoś innego znależć skoro ja ci się znudziłem!-zrozpaczony otworzyłem portal i wyszłem z jej AU byłem na mieście wszędzie było ciemno a ja chodziłem sam popłakany zasmucony co gorsza odtrącony od mojej kochanej dziewczyny gdy już chciałem pójść do domu coś mnie złapało i podduszało i straciłem przytomność.
[Dobra to jest koniec dalej nie będzie już czy wrócili do siebie czy nie]
[Ty wciąż tu jesteś? mówiłem ci dalej nie będzie czy wrócili czy nie]
[Ty chyba tak prędko nie pójdziesz co? chcesz wiedzieć czy dreamie naprawdę zdradzała xeno czy nie]
[Spokojnie ja tak mogę walczyć przewijaj se dalej]
[A więc jak tam twoje życie? uprawiasz sport czy cuś?]
[Ty chyba naprawdę chcesz wiedzieć co dalej będzie co? hmm?]
[Dobrze dobrze już wygrałeś/łaś oto co się dalej działo]
Ocknąłem się byłem związany przy jakimś drzewie rozglądałem się w kółko i widziałem dwie postury postaci to był Cross i killer! ci dwaj się na mnie patrzyli usmiechnieci.
Xeno:?! co to ma znaczyć?! cross killer?!.
Male Cross:Ha! od początku wiedziałem że się na to nabierzesz z sztuczką gdy killer się położył obok niej tylko blefowałem że ona cię zdradzała byś już ją znienawidził ale to było część mojego planu moja ukochana dreamy o tym nie wiedziała że wkońcu pewnego dnia straci swojego chłopaka a ja wróce do niej.
Male Killer:Heh! dokładnie według mnie on zasługuje tym wkońcu dreamie i on są dla siebie przeznaczeni ale ty się wtrąciłeś i przerwałeś dlatego pomogłem swojemu kumplowi.
A więc.....jednak dreamy mnie nie zdradzała jak mogłem się na to nabrać!? cholera....naprawde ją zraniłem kiedy tak do niej powiedziałem czułem się głupio a w zarazem smutno ona może mi nie wybaczyć tego a ja teraz jestem związany na tym drzewie i pewnie tutaj będzie koniec mojego życia.
Male Cross:było miło dla ciebie ale już się skończyło żegnaj-Cross wyciągnął swój nóż i zamachnął się w moim kierunku ja zamknąłem swoje oczy i sądziłem że to będzie moje ostatnie życie ale jednakże ktoś mnie uratował Wakane! ona mnie uratowała uśpiła tych dwóch swoją magią a ona mnie uwolniła.
Xeno:Wakane niewiem jak ci dziękować tym ale.......
Wakane:słyszałam słuchaj idż tam pogadaj z nią i wytłumaczcie sobie i jej to opowiedz co się tak naprawdę wydarzyło-powiedziała z złączonymi rękoma.
Xeno:a co będzie z nimi?.
Wakane:Oni? cóż uśpiłem ich ale ta magia usypiająca dała to że nie będą pamiętać co robili wczoraj więc się nie martw a teraz szybko leć do dreamiego.
Wakane miała racje nie było czasu na opieprzanie się tylko leciałem szybko otworzyłem portal do jej AU i weszłem z powrotem widziałem ją zrozpaczoną nie byłem pewny czy podejść do niej czy nie ale też miałem łzy to dlatego podeszłem powoli i upadłem na kolana było to słychać popatrzyła się na mnie zaskoczona.
Xeno:Dreamie ja przepraszam................Przepraszam że ja ci kużwa nie uwierzyłem ja się czuje głupio że nie mogłem ci uwierzyć że mnie nie zdradzasz bo to jest prawda.
Dreamie:Xeno.....-podbiegła do mnie i się przytuliła do mnie mocno tak samo jak ja ale ja wciąz płakałem i szlochałem ale ona jedną ręką powoli masowała moje plecy i powiedziała-Ja ci wybaczam ja cię wciąż kocham i nie chce cię stracić chce być przy tobie na zawsze mój wilczku.
[Dobra to już na serio już jest koniec tego rozdziału już więcej nie będe cię nabierał tym zakończeniem obiecuje]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro