Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

Taehyung posępnie patrzył za okno. Obok niego siedział jak zwykle niezrażony Jeongguk, który co chwila szturchał chłopaka, aby mu o czymś powiedzieć.

– W ogóle – zaczął znowu, a Kim wywrócił oczami  i wyciągnął słuchawkę z ucha. – Wiesz, że mam w pokoju takie płyty gipsowe ma ścianie. Kumasz, że mi weszła mysz pomiędzy nie? I słyszę w nocy jak mi tam drapie.

– Paskudne.

– Ona sobie tam tak chodzi, fuj.

– Niedługo ci zdechnie i będzie ci jebało w całym pokoju – podsumował Tae, kiwając głową.

– Ratunku?

– Ratunku – przytaknął wyższy, wkładając słuchawkę na swoje miejsce i przycisnął się do szyby. Tym razem Jeongguk nie przeszkadzał mu już do końca jazdy, pomimo, że widział kątem oka jak parę razy wykonał ruch, którym miał go szturchnąć, jednak w ostatniej chwili się powstrzymywał.

– Paskudną masz tę rękę – powiedział Kim, patrząc jak drugi idzie i macha rękami.

– Co, to? – Wskazał na kurzajkę na swojej dłoni. – Też nie wiem skąd ona się wzięła. Na początku ją przygryzałem. – Zaśmiał się, a Taehyung tylko zrobił krzywą minę.

– Ciesz się, że ci się w mordzie nie zrobiła – powiedział Tae, na co Jeon wytrzeszczył oczy. – Wypal ją sobie.

– Co?

– Mój wujek kiedyś mówił, że miał na ręce i mu babcia wypaliła. – Brunet spojrzał na swoją dłoń z bólem w oczach i schował ją do kieszeni. – Albo w ogóle coś z tym zrób.

– Daj mi czas, każesz mi pozbyć się części mnie. – Żachnął się z uśmiechem. – W sumie po prostu o tym zapominam jak wracam do domu. Ale wkurza mnie już to.

Hyung tylko przytaknął tylko, nie wiedząc co mógłby dalej odpowiedzieć. Czuł jak z każdym krokiem plecak ciąży mu coraz bardziej. Powrót do szkoły traktował jak karę, na którą w swoim mniemaniu sobie nie zasłużył.

– Oh shit, here we go again. – Jeon powiedział, na co Kim zaśmiał się cicho i wszedł do budynku. Od razu uderzył go nieprzyjemny zapach unoszący się w całej szkole.

Paskudne. Naprawdę paskudne.

🌹

– Taehyung, chcesz herbaty? – Zapytał brunet, materializując się obok chłopaka, który leżał na ławce. Ten przytaknął tylko, nawet nie unosząc głowy. – A pani chce?

– Ja dziękuję. – Pani Cho uśmiechnęła się, opierając o biurko. Była jedną z lepszych nauczycielek jakie mogli mieć i dziękowali Bogu za to, że uczyła zawodowych, których godzin mieli całkiem sporo. – To wy sobie zróbcie herbaty, a potem napiszemy sobie kartkówkę, jasne?

Wszyscy westchnęli cierpiętniczo, jednak nie mieli innego wyjścia, jak tylko się zgodzić. Ciągłe przekładnie jej skończyłoby się złymi ocenami i nawałem reszty prac, lepiej było mieć to już z głowy.

Taehyung pogrzebał w piórniku, szukając już dawno zapomnianej ściągi. Ułożył ją tak, żeby widzieć, co jest na niej napisane i wyciągnął dwie kartki, jedną zostawiając sobie, a drugą kładąc na miejsce Jeongguka.

– Dzięki – mruknął, gdy wyżej wspomniany postawił koło niego kubek z parującą herbatą.

– Spoko – odparł, siadając na swoim miejscu i mieszając w swojej szklance. Drugą ręką odblokował telefon i zaczął komuś odpisywać.

To wcale nie tak, że Tae patrzył kątem oka chłopakowi w ekran. On się po prostu rozkojarzył.

– Idziesz potem ze mną na palarnię? – Zapytał, wiedząc dobrze, że drugi doskonale wie o czym pisze. Ten tylko prychnął i pokręcił głową. – No weź.

– Pizga tam jak chuj, nie będę wychodził — prychnął, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie. – A poza tym nie chce mi się wstawać.

– Leń. – Jeon pokazał mu język. – Idę pogadać sobie z Jiminem i Namjoonem.

– To idź, mam to gdzieś. – Zrobił łyka herbaty, czując przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Rzadko był AŻ tak niemiły do Jeongguka, jednak miał zły dzień. Tydzień. Miesiąc. Może rok. A załamał się jeszcze bardziej, gdy po krótkiej kartkówce stał przy biurku z nauczycielką, z nudów zaglądając jej przez ramię, gdy oceniała prace.
Podniósł tylko lekko brwi na widok prawie pustej kartki Jeongguka.

– Co tutaj jest napisane? – Zapytała Pani Cho, wskazując długopisem. – Że źródłami białka są co? Danonki?

– Niestety, ale tak – odparł Kim, przygryzając wargę, po czym wybuchnął śmiechem. – Coś ty napisał?

– Doprawdy, Jeongguk – westchnęła nauczycielka, stawiając mocno naciągnięte dwa.

– Co? – Zapytał wspomniany wyżej chłopak, wychodząc z sąsiedniego pokoju.

– Danonki są źródłem białka? Nie mogłeś napisać przynajmniej jogurt?

– A ja nie wiedziałem! – Zaczął się tłumaczyć. – Tam w reklamie tak mówili. A zdałem?

– Zdałeś. – Kobieta pokiwała głową. – Masz dwa.

przepraszam za przerwę, ale ostatnio więcej czytam niż piszę i mogę od serca polecić;

pierwszy tom zaginionych miast shannon messenger

światło księżyca, z głową w gwiazdach jenn bennett

trylogię czasu i trylogię snów kerstin gier

i teraz czytam kroniki białego królika

wszystko mogę polecić, idealnie się odstresowywuję i fajnie się bawię

edit; kroniki przeczytałam aż dwa razy, to mówi samo za siebie i think

buziak!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro