Rozdział 4
Czułam, jakby czas się zatrzymał.
- Yato... miał cię... zabić...?- powtórzył Yukine.
- Tak- zaśmiałam się nerwowo, widząc miny pozostałych.- To było bardzo dawno temu... Całą historię opowiemy wam kiedy indziej. Jak widać, nie udało mu się to, a później się zaprzyjaźniliśmy.
Żeby odwrócić ich uwagę, wzięłam ze stołu kartkę papieru i dmuchnęłam na nią, przez co zniknęła.
- Co to było?- spytał zaskoczony Daikoku.
- Ognista wiadomość. Doszła w tej samej chwili, co zniknęła.
- Jak...
W tym momencie rozległo się pukanie.
- Otworzę- zaproponowała Kofuku i doskoczyła do drzwi.
Do środka weszła Bishamon wraz z Kazumą.
- Mijumi!- krzyknęła i zamknęła mnie w szczelnym uścisku, a innym opadły szczęki.
Tę samą czynność powtórzył potem Kazuma.
- Dobrze znów cię widzieć, Kazu- uśmiechnęłam się.- Ciebie też, Veena. Masz wodę, lawendę i dziką różę?
- Wszystko, o co prosiłaś- podała mi butelkę i kwiaty.
Położyłam je w równych częściach na czole ducha i jej sercu, po czym pokropiłam ją wodą.
- Oczyszczam twą duszę i umysł. Leczę twe ciało i koję twój ból- zanuciłam.- Obudź się!
Dziewczyna otworzyła oczy.
***
Przepraszam, że taki krótki. Postaram się dodać następny jak najszybciej. :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro